Zespół: THE KIDDIE
Pairing: Yusa&Yuusei
Dozwolone od: 15+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy, komedia
Ostrzeżenia: halucynacje
Notka autorska: No bo wiecie, że Yuuseiowi nic nie będzie, prawda? Jak myślicie, że coś będzie, to się mylicie. Jest oki. W końcu kogoś zobaczył, prawda?
- Yuyu, obudź się - powiedziała Airi, stając nad Yuuseiem.
- Nie potrafię - zaprzeczył zachrypniętym głosem Yuki.
- Potrafisz, tylko o tym nie wiesz - odparła Airi. - Obudź się. On cię woła.
- Kto? - zapytał ze zdziwieniem Yuusei.
- Idź do niego, Yuyu - Airi uśmiechnęła się lekko i rozpłynęła się w powietrzu.
- Yuusei, słyszysz mnie?! Yuusei, spójrz na mnie, błagam cię! Yuusei!
Yuki zakrztusił się wodą, która doszła do wniosku, że chciałaby jednak opuścić jego płuca. Całe jego ciało drżało, a on nie mógł tego opanować.
- Jun, przynieś koc! No nie patrz na mnie takim wzrokiem, tylko biegnij! Yuusei, spójrz na mnie. Spójrz, błagam cię.
Yuusei otworzył oczy. Zobaczył mokrego Yusę, który półleżał obok niego, opierając się na rękach, i patrzył na niego z przerażeniem.
- Już dobrze, wszystko będzie dobrze - szepnął Yusa, okrywając Yuuseia kocem przyniesionym przez Juna. - Jun, zostań tu z Sorao i Yuudaiem, a ja go stąd zabiorę. Oni i tak nie kontaktują.
- Czekaj, masz tu kluczyki - Jun wyjął klucze z kieszeni śpiącego Sorao, ignorując radosne rechotanie pijanego Yuudaia.
- Och, ucisz się w końcu - warknął Yusa, biorąc Yuuseia na ręce. - I tak nic pewnie nie będziesz pamiętał, ale wiedz, że następnym razem jedziemy w góry i nie bierzemy tabletek przeciwbólowych.
Yuudai zmierzył go wzrokiem, wybuchnął niepohamowanym śmiechem, przytulił się do śpiącego Sorao i sam odpłynął do krainy snów.
Yuusei wciąż drżał, kiedy Yusa kładł go na tylnych siedzeniach, a sam usiadł za kierownicą. Powieki gitarzysty zamknęły się powoli i zmorzył go błogi, aczkolwiek niespokojny sen.
- Mówiłam, że cię woła - zaśmiała się Airi, kładąc rękę na ramieniu Yuuseia. - On cię kocha, Yuyu. Nie wypuściłby cię z objęć.
Yuusei zamrugał. Znajdował się w swoim domu, na swojej kanapie i we wciąż mokrych ubraniach na sobie. Z sypialni wyłonił się Yusa, z którego włosów kapała woda. Podszedł do gitarzysty, uprzednio położywszy suche ubrania na stoliku obok kanapy.
- Dobrze, że się obudziłeś, bo jakoś nie miałbym siły sam tego zrobić - stwierdził Yusa, gładząc Yuuseia po włosach. - A musiałbym, bo wątpię, byś z własnej woli pozwolił mi ciebie przebrać.
- Mogłoby to mieć niespodziewane skutki - odparł Yuusei, zabierając rzeczy przygotowane przez Yusę ze sobą. - Idę do łazienki. Możesz założyć jakieś moje ubrania, bo jeszcze się przeziębisz.
- Martwisz się o mnie? - zdziwił się Yusa. Yuusei zatrzymał się w drzwiach sypialni, ale nie odpowiedział na pytanie wokalisty. Po chwili otrząsnął się i zniknął w łazience.
- Yuusei, dlaczego się o mnie martwisz? - zapytał Yusa, siedząc na łóżku Yuuseia, gdy ten wszedł do sypialni. - A poza tym, twoje ubrania są trochę za małe. Spodnie to mi do połowy łydek sięgają.
- Dlaczego się martwię, tak? - powtórzył Yuusei, przymykając oczy, kiedy usiadł obok Yusy na łóżku. - Może z tego samego powodu, dlaczego to akurat ty rzuciłeś mi się na ratunek. Przecież Jun też wypił niewiele.
- Po prostu się przestraszyłem, jak przez kilkanaście sekund Yuudai wciąż miał całą szczękę - odparł Yusa. - Byłem pewien, że zaraz wyskoczysz i mu przyłożysz. Nic takiego się jednak nie stało. Yuusei, dlaczego nam nie powiedziałeś, że nie potrafisz pływać? Przecież byśmy zrozumieli.
- Niektórzy boją się wody, bo nie potrafią pływać - odparł Yuusei. - Ja nie potrafię pływać, bo boję się wody.
- Ale mogło ci się coś stać, rozumiesz?! Yuudai do końca życia miałby cię na sumieniu, Sorao obwiniałby się, że nie powinien wpadać na pomysł z tym jeziorem, a Jun stałby się jeszcze bardziej zamkniętym w sobie człowiekiem na świecie. Yuusei, do jasnej, takie rzeczy się mówi! My nie chcemy cię stracić.
- Czekaj, czekaj - powiedział Yuusei. - A ty co byś zrobił?
- Ja? Ja nie wiem, co bym zrobił - Yusa pokręcił przecząco głową. - Nie znam siebie na tyle, by określić, jakbym się zachował.
- Tak naprawdę nie odpowiedziałeś mi na pytanie - zauważył Yuusei. - Dlaczego to Jun po mnie nie skoczył?
- Bo on cię nie kocha! - Yusa wzniósł ręce ku niebu, po czym położył dłonie na ramionach gitarzysty. - Ja cię kocham, Yuki. Ale ty tego nie widzisz.
- W takim razie obaj jesteśmy ślepi - stwierdził Yuusei.
Yusa zamrugał. Zapadła cisza, przerywana tylko miarowym tykaniem zegara. Tik, tak, tik, tak.
- Więc ty mnie kochasz, maleństwo? - zapytał Yusa.
- Nie, wcale, tak sobie żartuję - westchnął Yuusei. - Kocham cię, Ryohei. Ale jak jeszcze raz nazwiesz mnie maleństwem, to porozmawiamy inaczej.
- Drażliwy jesteś - stwierdził Yusa, składając na jego ustach delikatny pocałunek. - Mam wrażenie, że o czymś zapomniałem.
- Nieważne - stwierdził Yuusei. - Zostań tutaj. Ze mną.
- Masz rację, to pewnie nic takiego - Yusa uśmiechnął się lekko i przyciągnął Yuuseia do o wiele mniej delikatnego pocałunku.
Gdy już nic innego nie pomagało, Minase kopnął bezwładne ciało śpiącego Sorao, ale basista tylko przekręcił się na drugi bok. Perkusista D=OUT spojrzał na swoje koi, które usiłowało wepchnąć nogę Yuudaia do jego samochodu.
- Więc mówisz, że Yusa zostawił cię tutaj z tymi zewłokami? - dopytał Minase, ciągnąc Sorao za włosy w kierunku swojego samochodu. - Chyba będę musiał się w końcu ujawnić i poważnie z nim porozmawiać. Tylko gdzie ja schowałem te pałeczki z kolcami, które kiedyś dla żartu kupił mi Reika?
Jun zachichotał pod nosem i pomógł ułożyć śpiącego Sorao obok Yuudaia, który przez sen mamrotał coś o Małej Syrence rozmawiającej z duchami.
Pairing: Yusa&Yuusei
Dozwolone od: 15+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy, komedia
Ostrzeżenia: halucynacje
Notka autorska: No bo wiecie, że Yuuseiowi nic nie będzie, prawda? Jak myślicie, że coś będzie, to się mylicie. Jest oki. W końcu kogoś zobaczył, prawda?
- Yuyu, obudź się - powiedziała Airi, stając nad Yuuseiem.
- Nie potrafię - zaprzeczył zachrypniętym głosem Yuki.
- Potrafisz, tylko o tym nie wiesz - odparła Airi. - Obudź się. On cię woła.
- Kto? - zapytał ze zdziwieniem Yuusei.
- Idź do niego, Yuyu - Airi uśmiechnęła się lekko i rozpłynęła się w powietrzu.
- Yuusei, słyszysz mnie?! Yuusei, spójrz na mnie, błagam cię! Yuusei!
Yuki zakrztusił się wodą, która doszła do wniosku, że chciałaby jednak opuścić jego płuca. Całe jego ciało drżało, a on nie mógł tego opanować.
- Jun, przynieś koc! No nie patrz na mnie takim wzrokiem, tylko biegnij! Yuusei, spójrz na mnie. Spójrz, błagam cię.
Yuusei otworzył oczy. Zobaczył mokrego Yusę, który półleżał obok niego, opierając się na rękach, i patrzył na niego z przerażeniem.
- Już dobrze, wszystko będzie dobrze - szepnął Yusa, okrywając Yuuseia kocem przyniesionym przez Juna. - Jun, zostań tu z Sorao i Yuudaiem, a ja go stąd zabiorę. Oni i tak nie kontaktują.
- Czekaj, masz tu kluczyki - Jun wyjął klucze z kieszeni śpiącego Sorao, ignorując radosne rechotanie pijanego Yuudaia.
- Och, ucisz się w końcu - warknął Yusa, biorąc Yuuseia na ręce. - I tak nic pewnie nie będziesz pamiętał, ale wiedz, że następnym razem jedziemy w góry i nie bierzemy tabletek przeciwbólowych.
Yuudai zmierzył go wzrokiem, wybuchnął niepohamowanym śmiechem, przytulił się do śpiącego Sorao i sam odpłynął do krainy snów.
Yuusei wciąż drżał, kiedy Yusa kładł go na tylnych siedzeniach, a sam usiadł za kierownicą. Powieki gitarzysty zamknęły się powoli i zmorzył go błogi, aczkolwiek niespokojny sen.
- Mówiłam, że cię woła - zaśmiała się Airi, kładąc rękę na ramieniu Yuuseia. - On cię kocha, Yuyu. Nie wypuściłby cię z objęć.
Yuusei zamrugał. Znajdował się w swoim domu, na swojej kanapie i we wciąż mokrych ubraniach na sobie. Z sypialni wyłonił się Yusa, z którego włosów kapała woda. Podszedł do gitarzysty, uprzednio położywszy suche ubrania na stoliku obok kanapy.
- Dobrze, że się obudziłeś, bo jakoś nie miałbym siły sam tego zrobić - stwierdził Yusa, gładząc Yuuseia po włosach. - A musiałbym, bo wątpię, byś z własnej woli pozwolił mi ciebie przebrać.
- Mogłoby to mieć niespodziewane skutki - odparł Yuusei, zabierając rzeczy przygotowane przez Yusę ze sobą. - Idę do łazienki. Możesz założyć jakieś moje ubrania, bo jeszcze się przeziębisz.
- Martwisz się o mnie? - zdziwił się Yusa. Yuusei zatrzymał się w drzwiach sypialni, ale nie odpowiedział na pytanie wokalisty. Po chwili otrząsnął się i zniknął w łazience.
- Yuusei, dlaczego się o mnie martwisz? - zapytał Yusa, siedząc na łóżku Yuuseia, gdy ten wszedł do sypialni. - A poza tym, twoje ubrania są trochę za małe. Spodnie to mi do połowy łydek sięgają.
- Dlaczego się martwię, tak? - powtórzył Yuusei, przymykając oczy, kiedy usiadł obok Yusy na łóżku. - Może z tego samego powodu, dlaczego to akurat ty rzuciłeś mi się na ratunek. Przecież Jun też wypił niewiele.
- Po prostu się przestraszyłem, jak przez kilkanaście sekund Yuudai wciąż miał całą szczękę - odparł Yusa. - Byłem pewien, że zaraz wyskoczysz i mu przyłożysz. Nic takiego się jednak nie stało. Yuusei, dlaczego nam nie powiedziałeś, że nie potrafisz pływać? Przecież byśmy zrozumieli.
- Niektórzy boją się wody, bo nie potrafią pływać - odparł Yuusei. - Ja nie potrafię pływać, bo boję się wody.
- Ale mogło ci się coś stać, rozumiesz?! Yuudai do końca życia miałby cię na sumieniu, Sorao obwiniałby się, że nie powinien wpadać na pomysł z tym jeziorem, a Jun stałby się jeszcze bardziej zamkniętym w sobie człowiekiem na świecie. Yuusei, do jasnej, takie rzeczy się mówi! My nie chcemy cię stracić.
- Czekaj, czekaj - powiedział Yuusei. - A ty co byś zrobił?
- Ja? Ja nie wiem, co bym zrobił - Yusa pokręcił przecząco głową. - Nie znam siebie na tyle, by określić, jakbym się zachował.
- Tak naprawdę nie odpowiedziałeś mi na pytanie - zauważył Yuusei. - Dlaczego to Jun po mnie nie skoczył?
- Bo on cię nie kocha! - Yusa wzniósł ręce ku niebu, po czym położył dłonie na ramionach gitarzysty. - Ja cię kocham, Yuki. Ale ty tego nie widzisz.
- W takim razie obaj jesteśmy ślepi - stwierdził Yuusei.
Yusa zamrugał. Zapadła cisza, przerywana tylko miarowym tykaniem zegara. Tik, tak, tik, tak.
- Więc ty mnie kochasz, maleństwo? - zapytał Yusa.
- Nie, wcale, tak sobie żartuję - westchnął Yuusei. - Kocham cię, Ryohei. Ale jak jeszcze raz nazwiesz mnie maleństwem, to porozmawiamy inaczej.
- Drażliwy jesteś - stwierdził Yusa, składając na jego ustach delikatny pocałunek. - Mam wrażenie, że o czymś zapomniałem.
- Nieważne - stwierdził Yuusei. - Zostań tutaj. Ze mną.
- Masz rację, to pewnie nic takiego - Yusa uśmiechnął się lekko i przyciągnął Yuuseia do o wiele mniej delikatnego pocałunku.
Gdy już nic innego nie pomagało, Minase kopnął bezwładne ciało śpiącego Sorao, ale basista tylko przekręcił się na drugi bok. Perkusista D=OUT spojrzał na swoje koi, które usiłowało wepchnąć nogę Yuudaia do jego samochodu.
- Więc mówisz, że Yusa zostawił cię tutaj z tymi zewłokami? - dopytał Minase, ciągnąc Sorao za włosy w kierunku swojego samochodu. - Chyba będę musiał się w końcu ujawnić i poważnie z nim porozmawiać. Tylko gdzie ja schowałem te pałeczki z kolcami, które kiedyś dla żartu kupił mi Reika?
Jun zachichotał pod nosem i pomógł ułożyć śpiącego Sorao obok Yuudaia, który przez sen mamrotał coś o Małej Syrence rozmawiającej z duchami.
The end