Zespół: THE KIDDIE
Pairing: Yusa&Yuusei
Dozwolone od: 15+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Czasem powinniśmy mówić o tym, czego się boimy.
- Niby słuchasz go, a i tak uporczywie obserwujesz jego usta. Niby próbujesz skupić się na tym, co mówi lider, a i tak patrzysz na dłonie swojego wokalisty. Niby grasz, a i tak starasz się łapać jego spojrzenia i zatrzymywać je jak najdłużej, by nie uciekły. Oj, Yuki, jaki ty jesteś głupi - mamrotał Yuusei pod nosem, próbując wydobyć drobne na kawę z portfela.
- Nie jesteś głupi. Po prostu się zakochałeś - sprostował go Jun, wręczając mu garść drobniaków. - Chociaż zbyt często mówisz do siebie.
- Niedługo wszyscy będą wiedzieć, tylko nie on - westchnął Yuusei, biorąc kawę do rąk.
- Kto? - zaciekawił się Yusa, podchodząc do nich. Yuusei skupił się na tym, by nie wylać gorącego napoju na siebie, za to Jun jedynie uśmiechnął się lekko.
- Dowiesz się później - odpowiedział za Yuuseia, po czym odebrał dzwoniącą komórkę. - Tak? No hej, słonko ty moje. Co? O, no to fajnie. Nie, nie mamy nic w planach.
Reszta słów została wyciszona przez zamykające się drzwi wyjściowe. Yuusei i Yusa zostali sami.
- Co tam u ciebie, maleństwo? - zapytał Ryohei, mierzwiąc włosy gitarzysty. Ten cały czas stał bez ruchu, błagając bogów, żeby wokalista w końcu przestał się uśmiechać. Choć na chwilę, by mógł zebrać myśli.
- Dobrze - odpowiedział w końcu. Yusa wrzucił drobne do automatu i po chwili stał pod ścianą, sącząc tę swoją kawę z mlekiem i z super extra cukrem. Jak nie pił kawy z automatu, tylko zwykłą, to słodził chyba z pięć łyżeczek. Jak można słodzić kawę?
- Jesteś ostatnio coraz bardziej nieobecny, Yuusei - zauważył Yusa, po czym skierował się w jego stronę. - Co się dzieje? Martwię się o ciebie.
- Nie musisz się martwić - odparł Yuusei i uśmiechnął się niemrawo. - Jestem po prostu zmęczony.
- Co wy na to, żeby jechać nad jezioro? - z sali wychylił się Sorao. - A w ogóle, Yuudai każe wam wracać.
- Kolejna godzina męki - westchnął Yusa. - Yuudai, puść nas do domu.
- Chcę tylko obgadać z wami ten wyjazd - odparł Yuudai. - Potem zagramy jeszcze "Black Side", bo niektórzy mają problem z wejściem w odpowiednim momencie. A później możecie iść tam, gdzie chcecie.
- Coś przegapiłem? - zapytał Jun, wchodząc do sali.
- Wymyśliliśmy z Yuudaiem, że potrzebny nam jakiś wyjazd na łono natury - oznajmił Sorao. - Pobliskie jezioro wydaje się być dobrym pomysłem.
- A może lepiej góry? - zaproponował Yuusei. - Albo łąka? Ewentualnie możemy iść do lasu.
- O, albo morze - rzucił Yuudai. - Co ty na to, Shinobu?
- Nie, jezioro jest takie bardziej malownicze - odparł Sorao. - I tam jest i las i łąka i góry widać z daleka.
- Ale ja nie chcę nad jezioro - mruknął pod nosem Yuusei. Ryohei spojrzał na niego pytająco, bo jako jedyny go usłyszał. Czy mu się zdawało, czy zobaczył w oczach gitarzysty błysk... strachu?
- Myślę, że to dobry pomysł - Jun pokiwał głową. - Trochę świeżego powietrza nam się przyda.
- W górach jest więcej świeżego powietrza - zauważył Yusa.
- W górach to mnie głowa boli - odparł Yuudai, zaplatając ręce na klatce piersiowej. - A Shinobu ma lęk wysokości.
- Nie mam lęku wysokości, po prostu boję się spaść - sprostował Sorao.
- Też mi różnica - Jun wzruszył ramionami.
- Jun, a ty zabierzesz może to swoje kochanie, co? Fajnie by było kiedyś zobaczyć je na oczy - Yusa uśmiechnął się lekko. Jun spojrzał na niego z przerażeniem i odwrócił szybko wzrok.
- Nie, to zły pomysł - odparł Jun.
- Dobra, ćwiczymy ten utwór, a jutro jedziemy nad jezioro. Mam tylko nadzieję, że mi się nie potopicie, bo na pierwszej pomocy się nie znam - oznajmił Yuudai.
- Ja ci mogę zrobić usta usta - zgłosił się Sorao.
- W domu, Shinobu, teraz gramy - Yuudai uśmiechnął się lekko, po czym wziął do rąk pałeczki. - Yuusei, obudź się. Jak wrócisz do domu, to będziesz mógł sobie pospać. Teraz gramy.
Yuusei przeciągnął się leniwie i wstał z kanapy. Przed oczyma mignęła mu postać małej dziewczynki, która go wołała. Musi odegnać te wizje.
Pairing: Yusa&Yuusei
Dozwolone od: 15+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Czasem powinniśmy mówić o tym, czego się boimy.
- Niby słuchasz go, a i tak uporczywie obserwujesz jego usta. Niby próbujesz skupić się na tym, co mówi lider, a i tak patrzysz na dłonie swojego wokalisty. Niby grasz, a i tak starasz się łapać jego spojrzenia i zatrzymywać je jak najdłużej, by nie uciekły. Oj, Yuki, jaki ty jesteś głupi - mamrotał Yuusei pod nosem, próbując wydobyć drobne na kawę z portfela.
- Nie jesteś głupi. Po prostu się zakochałeś - sprostował go Jun, wręczając mu garść drobniaków. - Chociaż zbyt często mówisz do siebie.
- Niedługo wszyscy będą wiedzieć, tylko nie on - westchnął Yuusei, biorąc kawę do rąk.
- Kto? - zaciekawił się Yusa, podchodząc do nich. Yuusei skupił się na tym, by nie wylać gorącego napoju na siebie, za to Jun jedynie uśmiechnął się lekko.
- Dowiesz się później - odpowiedział za Yuuseia, po czym odebrał dzwoniącą komórkę. - Tak? No hej, słonko ty moje. Co? O, no to fajnie. Nie, nie mamy nic w planach.
Reszta słów została wyciszona przez zamykające się drzwi wyjściowe. Yuusei i Yusa zostali sami.
- Co tam u ciebie, maleństwo? - zapytał Ryohei, mierzwiąc włosy gitarzysty. Ten cały czas stał bez ruchu, błagając bogów, żeby wokalista w końcu przestał się uśmiechać. Choć na chwilę, by mógł zebrać myśli.
- Dobrze - odpowiedział w końcu. Yusa wrzucił drobne do automatu i po chwili stał pod ścianą, sącząc tę swoją kawę z mlekiem i z super extra cukrem. Jak nie pił kawy z automatu, tylko zwykłą, to słodził chyba z pięć łyżeczek. Jak można słodzić kawę?
- Jesteś ostatnio coraz bardziej nieobecny, Yuusei - zauważył Yusa, po czym skierował się w jego stronę. - Co się dzieje? Martwię się o ciebie.
- Nie musisz się martwić - odparł Yuusei i uśmiechnął się niemrawo. - Jestem po prostu zmęczony.
- Co wy na to, żeby jechać nad jezioro? - z sali wychylił się Sorao. - A w ogóle, Yuudai każe wam wracać.
- Kolejna godzina męki - westchnął Yusa. - Yuudai, puść nas do domu.
- Chcę tylko obgadać z wami ten wyjazd - odparł Yuudai. - Potem zagramy jeszcze "Black Side", bo niektórzy mają problem z wejściem w odpowiednim momencie. A później możecie iść tam, gdzie chcecie.
- Coś przegapiłem? - zapytał Jun, wchodząc do sali.
- Wymyśliliśmy z Yuudaiem, że potrzebny nam jakiś wyjazd na łono natury - oznajmił Sorao. - Pobliskie jezioro wydaje się być dobrym pomysłem.
- A może lepiej góry? - zaproponował Yuusei. - Albo łąka? Ewentualnie możemy iść do lasu.
- O, albo morze - rzucił Yuudai. - Co ty na to, Shinobu?
- Nie, jezioro jest takie bardziej malownicze - odparł Sorao. - I tam jest i las i łąka i góry widać z daleka.
- Ale ja nie chcę nad jezioro - mruknął pod nosem Yuusei. Ryohei spojrzał na niego pytająco, bo jako jedyny go usłyszał. Czy mu się zdawało, czy zobaczył w oczach gitarzysty błysk... strachu?
- Myślę, że to dobry pomysł - Jun pokiwał głową. - Trochę świeżego powietrza nam się przyda.
- W górach jest więcej świeżego powietrza - zauważył Yusa.
- W górach to mnie głowa boli - odparł Yuudai, zaplatając ręce na klatce piersiowej. - A Shinobu ma lęk wysokości.
- Nie mam lęku wysokości, po prostu boję się spaść - sprostował Sorao.
- Też mi różnica - Jun wzruszył ramionami.
- Jun, a ty zabierzesz może to swoje kochanie, co? Fajnie by było kiedyś zobaczyć je na oczy - Yusa uśmiechnął się lekko. Jun spojrzał na niego z przerażeniem i odwrócił szybko wzrok.
- Nie, to zły pomysł - odparł Jun.
- Dobra, ćwiczymy ten utwór, a jutro jedziemy nad jezioro. Mam tylko nadzieję, że mi się nie potopicie, bo na pierwszej pomocy się nie znam - oznajmił Yuudai.
- Ja ci mogę zrobić usta usta - zgłosił się Sorao.
- W domu, Shinobu, teraz gramy - Yuudai uśmiechnął się lekko, po czym wziął do rąk pałeczki. - Yuusei, obudź się. Jak wrócisz do domu, to będziesz mógł sobie pospać. Teraz gramy.
Yuusei przeciągnął się leniwie i wstał z kanapy. Przed oczyma mignęła mu postać małej dziewczynki, która go wołała. Musi odegnać te wizje.