Zespół: Sadie
Pairing: Tsurugi&Kei
Dozwolone od: 15+
Gatunek tekstu: komedia
Ostrzeżenia: alkohol
Notka autorska: RPG pisane przeze mnie i Nishi. Ja piszę niebieską czcionką, ona fioletową. Trochę pozmieniałam, bo, ekhem, zaczęłyśmy to pisać przed 25 lipca. I choć to jest o Sadie, to przecież zawsze musi być wzmianka o Kagrrze,, jeśli to coś, gdzie wypowiadam się ja, prawda? A i druga część dopiero w piątek, bo wtedy wracam z internatu.
Kei z trudem otworzył drzwi, które prowadziły do budynku wytwórni. Czy one muszą być takie ciężkie? Kiedyś komuś może stać się krzywda.
- "Jak się spóźnię, to mnie Aki zabije, a Mao dobije" - pomyślał i wbiegł po schodach.
Mao stał przed drzwiami. Jakby na niego czekał.
- No proszę, tylko minuta spóźnienia - mruknął. - Zamyśliłeś się o pewnym blondwłosym gitarzyście, Kei?
- Pilnuj lepiej swojego gitarzysty - odparł Keita. Mao zmierzył go wzrokiem.
- Nie martw się, twoje niedoszłe koi* też się spóźnia - oznajmił wokalista.
- "Mogłem nie mówić Mizukiemu, w kim się zakochałem. Plotkara jedna zespołowa" - pomyślał Kei, wchodząc do sali prób.
Tsurugi w biegu złapał za pierwsze lepsze spodnie i jakąś koszulkę. Zanim zwlókł się z łóżka, dotarło do niego, że wstać miał jakąś godzinę temu.
- Niech to - zmarszczył brwi, próbując doprowadzić swoje włosy do normalnego stanu. - Zabiją mnie, zabiją - mruczał pod nosem, potykając się o przedmioty porozrzucane po pokoju. Szybko złapał za klucze i już go nie było.
Do wytwórni wpadł po jakichś piętnastu minutach. Nawet sobie nie wyobrażał, że tak szybko potrafi biegać. Otworzył drzwi i unikając morderczego wzroku Mao, przywitał się grzecznie ze wszystkimi. Zatrzymał na chwilę wzrok na perkusiście, uśmiechając się przy tym lekko.
- "Dobra, Kei, on się tylko uśmiechnął, oddychaj" - Kei próbował się uspokoić. - "Spokój, musisz zachować spokój. Tak, właśnie tak. Pełne opanowanie."
- Tsurugi, czy ja mam ci kupić zegarek na urodziny, czy mam ci już wybić zęby? - zapytał Aki bezemocjonalnym głosem. Próbował chyba być groźny. Coś mu jednak nie wyszło.
- Wolałbym zegarek. Tylko pamiętaj, złoty - mruknął Tsurugi, posyłając basiście szeroki uśmiech. Miał nadzieję, że w ten sposób jakoś rozładuje napięcie panujące w tym momencie.
- Ha, ha. Bardzo zabawne - odburknął Aki, przeglądając jakieś papiery.
- No dobra, dobra. Przepraszam. Wystarczy? - odpowiedział na to Tsurugi, wzdychając głośno. Kątem oka cały czas spoglądał w stronę swojego blondwłosego koi. Stwierdził, że Kei wygląda dzisiaj nadzwyczaj uroczo, chociaż Kei zawsze wyglądał uroczo. Uśmiechnął się pod nosem, kręcąc głową i usiadł na kanapie.
- To co na dzisiaj zaplanowane?
Kei spokojnie wysłuchał wykładu Akiego na temat tego, jaki mają nawał pracy. Ponieważ basista mówił swoim sławetnym, monotonnym, powolnym tonem, Kei zaczął przysypiać. Wpadł mu jednak do głowy pewien pomysł. Jeśli będzie co jakiś czas patrzeć na Tsurugiego, na pewno nie zaśnie. I rzeczywiście, wystarczyło jedno spojrzenie na gitarzystę i mógł spokojnie przesiedzieć cały wykład.
- Dobrze, możemy zaczynać - powiedział powoli Aki. - Na początek "Kagerou". Dawno tego nie ćwiczyliśmy.
Tsurugi słuchał ze znużoną miną tego, co ma do powiedzenia lider. Oparł podbródek na nadgarstku, analizując każde słowo. W pewnym momencie znowu spojrzał w stronę Keia i złapał jego wzrok, starając się go jak najdłużej zatrzymać. Nawet nie zauważył, kiedy Aki przestał mówić. Dopiero gdy Mizuki pomachał mu przed oczami, powiedzmy, że powrócił do świata żywych.
- Co? Ach, tak - mruknął, wstając i łapiąc za swoją gitarę.
Próba skończyła się po dwóch godzinach, kiedy Mizuki, nie wiadomo jakim sposobem, skaleczył się struną. Mao wpadł w panikę, odwołał próby na najbliższe dziesięć lat i wybiegł ze swoim koi, pozostawiając resztę w niemym zdumieniu. Kei zastanawiał się, jak można skaleczyć się struną i dlaczego Tsurugi się zawiesił, kiedy on na niego spojrzał.
- "Podejdź do niego, zaproś na drinka, czy coś" - pomyślał Kei, westchnął i podszedł do gitarzysty.
- Wyjdziemy gdzieś dzisiaj, Tsurugi? - zapytał, uśmiechając się przy tym lekko. Miał wrażenie, że Tsurugi zastygł na dłuższą chwilę.
Obserwował z lekkim uśmiechem całą szopkę wystawioną przez Mao w roli głównej, te wszystkie jego okrzyki ''Oddychaj, spokojnie, boli cię? A może wezwać karetkę?'' były wręcz komiczne. Westchnął cicho, czując, że dzisiaj raczej nic już nie zrobią. Zerknął w stronę perkusisty. Właściwie mógłby się wreszcie ruszyć i spróbować z nim porozmawiać, przecież samo wymienianie spojrzeń nic nie da. Ale... Kei właśnie szedł w jego stronę. Wyprostował się, na chwilę wstrzymując oddech, kiedy padło pytanie.
- Wyjść? To znaczy, jasne, jeśli masz ochotę - pokiwał szybko głową, uśmiechając się. Miał nadzieję, że Kei nie wyczuł jakiegoś zdenerwowania czy niestabilności w jego głosie, bo serce na pewno biło mu sto razy mocniej niż zazwyczaj.
- "Zgodził się? On naprawdę się zgodził?" - Kei stwierdził, że nie będzie skakał z radości, dopóki nie znajdzie się w swoim domu. Musi się jakoś przebrać, wyszykować, umalować... STOP! Co on, jakaś rozhisteryzowana nastolatka? Przecież mogą wyjść tu i teraz, zaraz, w tej chwili. I teraz, zaraz, w tej chwili on może Tsurugiego pocałować. Nie, przy Emo... Znaczy Akim, nie może. Zwłaszcza, że basista jakoś dziwnie na niego patrzy. Jakby był... Zazdrosny? Nie, Emo... Znaczy, Aki i uczucia? Dobra, nieważne.
- To widzimy się o 20 w klubie "Midori"? - upewnił się Kei, gitarzysta tylko kiwnął głową. - Tylko się nie spóźnij, Tsurugi-chan. Do zobaczenia.
I poszedł, zadowolony z siebie. O tak, on już dzisiaj Tsurugiego uwiedzie.
Patrzył na niego z nieukrytą ciekawością, na twarzy Keia było widać wyraźnie zadowolenie. Jakby zrobił coś, na czym mu zależało. No ale przecież jemu chodzi tylko o zwykłe spotkanie, no nie? Prawda? A może nie, to znaczy, Tsurugi zauważył, że Kei niemal za każdym razem łapie jego spojrzenia i nie odwraca wzroku.
- Dobrze, więc do 20 - powiedział, powtarzając sobie w myślach czas i miejsce ich spotkania tak, żeby przypadkiem nie wyleciało mu z głowy. Odprowadził Keia wzrokiem, po czym z szerokim uśmiechem złapał za kurtkę. Pomachał rozradowany Akiemu, który spojrzał na niego jak na idiotę, po czym wyszedł ze studia.
*koi - kochanek, kochanie (czy coś w tym rodzaju)
Pairing: Tsurugi&Kei
Dozwolone od: 15+
Gatunek tekstu: komedia
Ostrzeżenia: alkohol
Notka autorska: RPG pisane przeze mnie i Nishi. Ja piszę niebieską czcionką, ona fioletową. Trochę pozmieniałam, bo, ekhem, zaczęłyśmy to pisać przed 25 lipca. I choć to jest o Sadie, to przecież zawsze musi być wzmianka o Kagrrze,, jeśli to coś, gdzie wypowiadam się ja, prawda? A i druga część dopiero w piątek, bo wtedy wracam z internatu.
Kei z trudem otworzył drzwi, które prowadziły do budynku wytwórni. Czy one muszą być takie ciężkie? Kiedyś komuś może stać się krzywda.
- "Jak się spóźnię, to mnie Aki zabije, a Mao dobije" - pomyślał i wbiegł po schodach.
Mao stał przed drzwiami. Jakby na niego czekał.
- No proszę, tylko minuta spóźnienia - mruknął. - Zamyśliłeś się o pewnym blondwłosym gitarzyście, Kei?
- Pilnuj lepiej swojego gitarzysty - odparł Keita. Mao zmierzył go wzrokiem.
- Nie martw się, twoje niedoszłe koi* też się spóźnia - oznajmił wokalista.
- "Mogłem nie mówić Mizukiemu, w kim się zakochałem. Plotkara jedna zespołowa" - pomyślał Kei, wchodząc do sali prób.
Tsurugi w biegu złapał za pierwsze lepsze spodnie i jakąś koszulkę. Zanim zwlókł się z łóżka, dotarło do niego, że wstać miał jakąś godzinę temu.
- Niech to - zmarszczył brwi, próbując doprowadzić swoje włosy do normalnego stanu. - Zabiją mnie, zabiją - mruczał pod nosem, potykając się o przedmioty porozrzucane po pokoju. Szybko złapał za klucze i już go nie było.
Do wytwórni wpadł po jakichś piętnastu minutach. Nawet sobie nie wyobrażał, że tak szybko potrafi biegać. Otworzył drzwi i unikając morderczego wzroku Mao, przywitał się grzecznie ze wszystkimi. Zatrzymał na chwilę wzrok na perkusiście, uśmiechając się przy tym lekko.
- "Dobra, Kei, on się tylko uśmiechnął, oddychaj" - Kei próbował się uspokoić. - "Spokój, musisz zachować spokój. Tak, właśnie tak. Pełne opanowanie."
- Tsurugi, czy ja mam ci kupić zegarek na urodziny, czy mam ci już wybić zęby? - zapytał Aki bezemocjonalnym głosem. Próbował chyba być groźny. Coś mu jednak nie wyszło.
- Wolałbym zegarek. Tylko pamiętaj, złoty - mruknął Tsurugi, posyłając basiście szeroki uśmiech. Miał nadzieję, że w ten sposób jakoś rozładuje napięcie panujące w tym momencie.
- Ha, ha. Bardzo zabawne - odburknął Aki, przeglądając jakieś papiery.
- No dobra, dobra. Przepraszam. Wystarczy? - odpowiedział na to Tsurugi, wzdychając głośno. Kątem oka cały czas spoglądał w stronę swojego blondwłosego koi. Stwierdził, że Kei wygląda dzisiaj nadzwyczaj uroczo, chociaż Kei zawsze wyglądał uroczo. Uśmiechnął się pod nosem, kręcąc głową i usiadł na kanapie.
- To co na dzisiaj zaplanowane?
Kei spokojnie wysłuchał wykładu Akiego na temat tego, jaki mają nawał pracy. Ponieważ basista mówił swoim sławetnym, monotonnym, powolnym tonem, Kei zaczął przysypiać. Wpadł mu jednak do głowy pewien pomysł. Jeśli będzie co jakiś czas patrzeć na Tsurugiego, na pewno nie zaśnie. I rzeczywiście, wystarczyło jedno spojrzenie na gitarzystę i mógł spokojnie przesiedzieć cały wykład.
- Dobrze, możemy zaczynać - powiedział powoli Aki. - Na początek "Kagerou". Dawno tego nie ćwiczyliśmy.
Tsurugi słuchał ze znużoną miną tego, co ma do powiedzenia lider. Oparł podbródek na nadgarstku, analizując każde słowo. W pewnym momencie znowu spojrzał w stronę Keia i złapał jego wzrok, starając się go jak najdłużej zatrzymać. Nawet nie zauważył, kiedy Aki przestał mówić. Dopiero gdy Mizuki pomachał mu przed oczami, powiedzmy, że powrócił do świata żywych.
- Co? Ach, tak - mruknął, wstając i łapiąc za swoją gitarę.
Próba skończyła się po dwóch godzinach, kiedy Mizuki, nie wiadomo jakim sposobem, skaleczył się struną. Mao wpadł w panikę, odwołał próby na najbliższe dziesięć lat i wybiegł ze swoim koi, pozostawiając resztę w niemym zdumieniu. Kei zastanawiał się, jak można skaleczyć się struną i dlaczego Tsurugi się zawiesił, kiedy on na niego spojrzał.
- "Podejdź do niego, zaproś na drinka, czy coś" - pomyślał Kei, westchnął i podszedł do gitarzysty.
- Wyjdziemy gdzieś dzisiaj, Tsurugi? - zapytał, uśmiechając się przy tym lekko. Miał wrażenie, że Tsurugi zastygł na dłuższą chwilę.
Obserwował z lekkim uśmiechem całą szopkę wystawioną przez Mao w roli głównej, te wszystkie jego okrzyki ''Oddychaj, spokojnie, boli cię? A może wezwać karetkę?'' były wręcz komiczne. Westchnął cicho, czując, że dzisiaj raczej nic już nie zrobią. Zerknął w stronę perkusisty. Właściwie mógłby się wreszcie ruszyć i spróbować z nim porozmawiać, przecież samo wymienianie spojrzeń nic nie da. Ale... Kei właśnie szedł w jego stronę. Wyprostował się, na chwilę wstrzymując oddech, kiedy padło pytanie.
- Wyjść? To znaczy, jasne, jeśli masz ochotę - pokiwał szybko głową, uśmiechając się. Miał nadzieję, że Kei nie wyczuł jakiegoś zdenerwowania czy niestabilności w jego głosie, bo serce na pewno biło mu sto razy mocniej niż zazwyczaj.
- "Zgodził się? On naprawdę się zgodził?" - Kei stwierdził, że nie będzie skakał z radości, dopóki nie znajdzie się w swoim domu. Musi się jakoś przebrać, wyszykować, umalować... STOP! Co on, jakaś rozhisteryzowana nastolatka? Przecież mogą wyjść tu i teraz, zaraz, w tej chwili. I teraz, zaraz, w tej chwili on może Tsurugiego pocałować. Nie, przy Emo... Znaczy Akim, nie może. Zwłaszcza, że basista jakoś dziwnie na niego patrzy. Jakby był... Zazdrosny? Nie, Emo... Znaczy, Aki i uczucia? Dobra, nieważne.
- To widzimy się o 20 w klubie "Midori"? - upewnił się Kei, gitarzysta tylko kiwnął głową. - Tylko się nie spóźnij, Tsurugi-chan. Do zobaczenia.
I poszedł, zadowolony z siebie. O tak, on już dzisiaj Tsurugiego uwiedzie.
Patrzył na niego z nieukrytą ciekawością, na twarzy Keia było widać wyraźnie zadowolenie. Jakby zrobił coś, na czym mu zależało. No ale przecież jemu chodzi tylko o zwykłe spotkanie, no nie? Prawda? A może nie, to znaczy, Tsurugi zauważył, że Kei niemal za każdym razem łapie jego spojrzenia i nie odwraca wzroku.
- Dobrze, więc do 20 - powiedział, powtarzając sobie w myślach czas i miejsce ich spotkania tak, żeby przypadkiem nie wyleciało mu z głowy. Odprowadził Keia wzrokiem, po czym z szerokim uśmiechem złapał za kurtkę. Pomachał rozradowany Akiemu, który spojrzał na niego jak na idiotę, po czym wyszedł ze studia.
*koi - kochanek, kochanie (czy coś w tym rodzaju)