Uniwersum: Aoishiro
Pairing: Syouko&Yasumi, Ayashiro&Nami
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: fantasy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: SKOŃCZYŁAM. W sensie, ten projekt zajął mi zdecydowanie dłużej niż powinien, ale z drugiej strony nie wiem, co teraz będę wrzucać, jak stwierdzę, że chyba trzeba cokolwiek, żeby nie wyjść na pisarza wiecznie na writeblocku. XD
Kiedy pokonałyśmy Rouryu, byłam w szoku, że życie może toczyć się w aż tak powolnym tempie. Nawet jeśli ja i Syouko-senpai... Nawet jeśli przestałam mówić na nią "senpai", bo brzmi to definitywnie zbyt dziwnie, kiedy się z kimś schodzisz.
Tsunami Onee-chan mieszka w Shoushinji. Nikt nie wiem, czy kiedykolwiek zacznie się starzeć, więc Syouko i Kohaku-san doszły do wniosku, że to najlepszy pomysł.
Często odwiedzałam ją ze Syouko i Ayashiro-senpai. Ewentualnie z Momo-chan, ale ona wolała grać w gry, niż wybierać się w aż tak dalekie podróże. Potrafiła również rozmawiać godzinami z Migiwą-san, z którą jako jedyna nadal utrzymywała kontakt.
Kiedy przyjeżdżałyśmy do Shoushinji, Kohaku-san zjawiała się rzadko, najczęściej, żeby porozmawiać ze Syouko albo Tsunami Onee-chan. Jej wzrok mówił jasno, że widzi w nich obu Yasuhime. I prawdopodobnie okropnie tęskni. Nieśmiertelność musi być okropna.
Ayashiro patrzyła na Tsunami Onee-chan w taki sam sposób, swoją drogą. Tylko bez tej bezdennej rozpaczy w oczach. Jedynie z nadzieją.
Wiedziałam, że zbliżyły się do siebie. Nawet, jeśli Tsunami Onee-chan mało się zmieniła, to umysł miała na poziomie dwudziestoparoletniej kobiety, a jej wiedza obejmowała kilkaset lat życia Yasuhime.
Jedyne, czego nadal żałowałam po tych wszystkich latach, był fakt, że Kaya-san poświęciła się dla nas, kiedy zostałyśmy walczyć z potworami zza bramy. Syouko mocno przeżyła fakt, że znowu ją straciła.
- I tak nie była już człowiekiem - powiedziała raz Kohaku-san, gdy poruszyłyśmy ten temat podczas jednej z wizyt u Tsunami Onee-chan.
Siedziałyśmy u niej ze Syouko, Ayashiro-senpai, Momo-chan i Migiwą-san.
- A co z Nami-chan? - spytała Ayashiro-senpai.
Kohaku-san chwyciła twarz mojej siostry i spojrzała jej w oczy.
- Myślę, że jej rysy w końcu się wyostrzą - stwierdziła, trzymając ręką twarz Nami. - Ja też zostałam przemieniona w jej wieku i nie wyglądam jak dzieciak.
- Słyszysz, Nami? - Syouko położyła jej dłoń na ramieniu. - Będzie dobrze. Możesz robić za osobę niskorosłą.
- Nie pociesza mnie to - Tsunami Onee-chan rzuciła jej mordercze spojrzenie. - Nie wybrałam sobie takiego życia.
- Nikt nie wybrał - Kohaku-san wzruszyła ramionami. - W każdym razie, przeproszę was najmocniej, ale muszę wracać do swoich obowiązków. Onikiri, idziesz ze mną.
- Ale... - zaczęła Migiwa-san, lecz Kohaku-san pociągnęła ją za ramię i siłą wyciągnęła z pokoju. - Do zobaczenia! Czekaj, onmyouji, jak ty na tych krótkich nogach jesteś w stanie tak szybko... Au!
- Migi-san znowu dostała w kostkę? - Momo-chan zachichotała.
- Pewnie tak - przyznała Syouko, również chichocząc.
- Do czego Kohaku-san jej potrzebuje, swoją drogą? - spytałam.
- Tylko żeby znowu nie wpakowały w kłopoty - zmartwiła się Ayashiro-senpai.
- Ja jestem zbyt zajęta pracą w klinice, żeby mieć czas na kłopoty - odparła Syouko. - Jestem za stara na ratowanie świata.
- Powiedz to Kohaku-san, ona ma chyba jakiegoś tysiaka na karku - zaśmiała się Momo-chan.
- Ciekawe, czy takie wieczne życie męczy - zastanowiła się Tsunami Onee-chan.
- Ja jestem zmęczona nawet teraz, a co dopiero, gdybym miała żyć jeszcze kilkaset lat - przyznała Ayashiro-senpai. - Chociaż może miałabym więcej czasu na rozwiązanie niektórych spraw.
- W sumie miałabym więcej czasu na granie w gry... - zamyśliła się Momo-chan.
- Ja bym mogła się porządnie wyspać - westchnęłam ciężko.
- Oj tak, czasem zazdroszczę mojemu kotu, że nie musi wstawać tak wcześnie rano - powiedziała entuzjastycznie Ayashiro-senpai.
- To by tłumaczyło, czemu Kohaku-san tyle śpi - stwierdziła Syouko i spojrzała na okno.
Podążyłam za nią wzrokiem. Słońce zaczęło zachodzić. Złapałam ją za rękę i uścisnęłam mocno.
Kątem oka zauważyłam, jak Ayashiro-senpai i Tsunami Onee-chan robią to samo ukradkiem. Jakby się przed nami kryły.
Uśmiechnęłam się. Cokolwiek przyniesie przyszłość, mamy siebie. Tylko my, zachód słońca, nasze splecione ręce i nadzieja na przyszłość.
I Momo-chan chrupiąca ciastka za naszymi plecami.
The end