Uniwersum: Aoishiro
Pairing: brak
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: fantasy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Ending LVI (happy ending on the Grand Route).
Życie po pokonaniu Rouryu toczyło się w swoim powolnym tempie, co wydawało się wręcz niewyobrażalne, kiedy z nim walczyłyśmy.
Nami zamieszkała z Suzukim. Nie byłyśmy bowiem pewne, czy kiedykolwiek zacznie się starzeć, więc ukrycie jej w świątyni wydawało się być najlepszym pomysłem.
Starałyśmy odwiedzać się nawzajem. Jeździłam do niej z Yasumi i Ayashiro. Czasem zabierałam też Momoko, która chyba jako jedyna pozostała w kontakcie z Migiwą. Mnie ta dziewucha mało obchodziła, szczerze mówiąc.
Kohaku-san zjawiała się na naszych herbatkach z Nami bardzo rzadko. Miałam wrażenie, że dziwnie patrzy zarówno na nią, jak i na mnie, ale ignorowałam to. Cokolwiek wiedziała, nie była to już moja sprawa.
Natsu Nee-chan wróciła do pracy w klinice dziadka. Nie do końca rozumiał, dlaczego nie zestarzała się ani trochę, ale chyba postanowił to kompletnie zignorować. Obchodziło go jedynie, że jest cała i zdrowa, a on ma więcej rąk do pracy. Poza tym, Aoi-sensei pociągnęła za odpowiednie sznurki, które pozwoliły Natsu Nee-chan wrócić do społeczeństwa.
Ta kobieta ma chyba więcej tajemnic, niż się pozornie wydaje. W końcu to ona powiedziała Natsu Nee-chan o Ame no Murakumo.
Skończyłam szkołę, poszłam na studia i rozpoczęłam pracę w klinice dziadka. Ciało Nami zmieniło się w jedynie takim stopniu, jak to należące do Kohaku-san. Wyglądała jak młoda dziewczyna, ale proporcje miała typowo dziecięce.
Siedziałyśmy właśnie z Nami, Yasumi, Ayashiro, Momoko i, o zgrozo, Migiwą w Shoushinji. Kohaku-san przyszła obgadać coś z podupadającym już na zdrowiu Suzukim i zajrzała do nas na chwilę.
- Myślę, że jej rysy w końcu się wyostrzą - stwierdziła, trzymając ręką twarz Nami. - Ja też zostałam przemieniona w jej wieku i nie wyglądam jak dzieciak.
- Słyszysz, Nami? - położyłam jej dłoń na ramieniu. - Będzie dobrze. Możesz robić za osobę niskorosłą.
- Nie pociesza mnie to - Nami rzuciła mi mordercze spojrzenie. - Nie wybrałam sobie takiego życia.
- Nikt nie wybrał - Kohaku-san wzruszyła ramionami. - W każdym razie, przeproszę was najmocniej, ale muszę wracać do swoich obowiązków. Onikiri, idziesz ze mną.
- Ale... - zaczęła Migiwa, lecz Kohaku-san pociągnęła ją za ramię i siłą wyciągnęła z pokoju. - Do zobaczenia! Czekaj, onmyouji, jak ty na tych krótkich nogach jesteś w stanie tak szybko... Au!
- Migi-san znowu dostała w kostkę? - Momoko zachichotała.
- Pewnie tak - przyznałam, sama chichocząc.
- Jak się miewa Kaya-san? - spytała Yasumi.
- Dobrze. Aoi-sensei skontaktowała ją ze swoją znajomą zajmującą się paranormalnymi sprawami - odpowiedziałam, upijając łyk herbaty. - Asami Sakuya, czy jakoś tak. Natsu Nee-chan twierdzi, że wyczuwa od niej jakąś dziwną energię.
- Tylko żebyście się znowu nie wpakowały w kłopoty - zmartwiła się Ayashiro.
- Ja jestem zbyt zajęta pracą w klinice, żeby mieć czas na kłopoty - odparłam. - Jestem za stara na ratowanie świata.
- Powiedz to Kohaku-san, ona ma chyba jakiegoś tysiaka na karku - zaśmiała się Momoko.
- Ciekawe, czy takie wieczne życie męczy - zastanowiła się Nami.
- Ja jestem zmęczona nawet teraz, a co dopiero, gdybym miała żyć jeszcze kilkaset lat - przyznała Ayashiro. - Chociaż może miałabym więcej czasu na rozwiązanie niektórych spraw.
- W sumie miałabym więcej czasu na granie w gry... - zamyśliła się Momoko.
- Ja bym mogła się porządnie wyspać - Yasumi westchnęła ciężko.
- Oj tak, czasem zazdroszczę mojemu kotu, że nie musi wstawać tak wcześnie rano - powiedziała entuzjastycznie Ayashiro.
- To by tłumaczyło, czemu Kohaku-san tyle śpi - stwierdziłam i spojrzałam przez okno.
Wspomnienie Urashimy odpłynęło razem z wodą zabraną przez odpływ. W końcu miałyśmy spokój.
The end