Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

niedziela, 18 listopada 2018

I didn't see, though I was looking

Zespół: Nexx
Pairing: Tsukasa&Chisa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: AU, angst
Ostrzeżenia: *wyciąga listę* *czyta* Śmierć postaci, samookaleczanie, próba samobójcza, depresja, krew... Tak, znowu. *gniecie kartkę* *wyrzuca za siebie* Ogólnie (znowu) nie czytajcie, jak macie zły humor.
Notka autorska: Znowu wyciągam z szafy starego fanfika z bardzo złym zakończeniem, ale jak "Kilka minut do piekła" jakoś przełknęliście, to to też dacie radę, bo jest krótkie. Umieściłam to w tak starym i tak długo nieistniejącym zespole Chisy, że dalej to chyba tylko do Vettic mogłam się cofnąć. Oznaczam to jako AU, bo nic takiego nie miało miejsca, dzięki Buddzie. Tyle, (nie)miłego czytania.


Stoję przed tobą i patrzę. Patrzę na twoje zamknięte oczy, patrzę na blady uśmiech, który zastygł na twojej twarzy. Patrzę na twoją jasną skórę, teraz jeszcze jaśniejszą i zimną w dotyku.
Krew nie płynie. Serce nie bije. Nie oddychasz. Leżysz na łóżku martwy, lecz piękny jak za życia.
Chyba zastanawiałeś się, jak w zasadzie to zrobić, bo na twoim nadgarstku widnieje szkarłatna, świeża linia. Rozmyśliłeś się po jej zrobieniu? Stwierdziłeś, że za bardzo boli? Odpowiedz mi!
Ach, zapomniałem. Umarłeś. A ja stoję i patrzę i nie widzę. Tak jak nie widziałem, choć patrzyłem, kiedy żyłeś. Nie widziałem twojej depresji i nie widziałem twojej rozpaczy, w której dzień w dzień coraz bardziej się pogrążałeś.
Trzymam wciąż w dłoni telefon. W końcu musiałem zadzwonić po pogotowie. Powiedzieć im, że znalazłem samobójcę.
Znów cię dotykam. Zimno. Czuję jedynie zimno. Przenikliwe. Ale może jednak zdołam cię uratować? Może jednak ożyjesz, mimo sinych ust? Słodkich w smaku, miękkich ust, idealnych do całowania. Tak często rozciągających się w pełnym uśmiechu.
Przecież się śmiałeś. Przecież bawiłeś, kochałeś i spotykałeś z przyjaciółmi. Oglądałeś anime i głupie seriale tylko dlatego, że były tam ładne aktorki. Wygłupialiśmy się i... Dlaczego?
- Tsukasa? - drzwi do pokoju hotelowego, w którym obaj jesteśmy, otwierają się gwałtownie. - Tsukasa, czemu krzycz...
Krzyczę? Nawet nie zauważyłem.
Hayato stoi w milczeniu, zamarłszy w pół słowa, wpatrując się w ciebie z przerażeniem w oczach. Czy on też patrzy i nie widzi? Czy on też patrzył i nie widział?
Stoimy obaj, patrząc i nie widząc. A ty leżysz i lśnisz bielą twojej skóry i czerwienią krwi, która błyszczy na twoim nadgarstku.
Puste opakowanie po lekach stoi na szafce obok łóżka. Wygląda złowrogo, jakby mówiło "To ja go zabiłem!". Ale to nieprawda. Zabiłeś się sam, sam w swojej rozpaczy, sam w swojej samotności.
Dlaczego nic nie powiedziałeś? Dlaczego nie wyciągnąłeś ręki po pomoc? Dlaczego nie pokazałeś, że jest źle?
Hayato osuwa się na kolana. A ja nawet nie mam siły nie mieć siły, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Po prostu stoję, głaszcząc cię po lodowato zimnym policzku, odgarniając rozjaśnione włosy z twarzy i ścierając łzy, które nadal nie zaschły.
Płakałeś, bo umierałeś, czy umarłeś, bo płakałeś?
Hayato wstał. Jest cicho. Nie dociera do niego, co się stało.
Do mnie za to dociera, że jak mi cię zabiorą, to już cię nigdy nie zobaczę. Mam ochotę zabarykadować drzwi i zamknąć się w tym pokoju z tobą. Przytulić się do ciebie, wtulić twarz w twoją koszulę w kratę i wdychać zapach jaśminowej herbaty, którą jak nic musiałeś popić te leki, bo nadal czuć ją w pokoju. I ty nią pachniesz.
Zamiast tego po prostu klękam przy łóżku i przytulam się do twojej dłoni. Masz takie krótkie palce jak na mężczyznę. Ale i tak zawsze uważałem twoje dłonie za piękne.
Ocknij się. Nie zostawiaj nas tutaj. Nie w taki sposób. Nie na zawsze. Nie odchodź. Potrzebujemy cię. Ja cię potrzebuję.
Hayato wstaje i patrzy na mnie ze łzami w oczach.
- Kwadrans temu - mówię cicho. Kiwa głową i wychodzi. Usiłuje się opanować. Wie, że musi iść po sanitariuszy. Wie, że musi powiadomić resztę.
Ty już nic nie wiesz. Zatonąłeś w głębokiej, czarnej toni i już nie wypłyniesz. Już nie wrócisz, już się nie uśmiechniesz. Nie spojrzysz na mnie swoimi pięknymi, wielkimi oczami, nie powiesz mi, że mnie kochasz, nie przytulisz, nie zaciągniesz do łóżka... Nie zrobisz już nic.
Czy jeśli nasze dusze się reinkarnują, spotkamy się ponownie? Mam taką nadzieję. Chcę cię przeprosić, że nie widziałem, choć patrzyłem. Chcę cię tylko przeprosić...
The end