Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

niedziela, 4 marca 2018

Beauty and the Beast: Stone Heart III

Zespół: D=OUT&Acme (ex. xTRiPx), w tle LapLus
Pairing: Naoto&Shougo, w tle Reika&Hikaru i Satoshi&Shougo
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: AU, fantasy, romans
Seria: "Beauty and the Beast"
Ostrzeżenia: psychopatia
Notka autorska: Ta wersja wyszła mi krótsza, więc to ostatnia część. Enjoy~


Usiłując ukryć się przed Yajuu, trafiłem do sali balowej. Odwróciłem się i zobaczyłem tego wkurzonego na cały świat księżulka, który właśnie miał mnie zastrzelić, ale...
- Przestańcie! - Kirei chyba postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. - Co wy...
I znów ten pusty wzrok.
- Yajuu, co ty robisz? - spytał. - Czemu chcesz rozbić rzeźbę?
Iluzja? Chwileczkę. On jest pod wpływem zaklęcia!
- Nawet nie próbuj go z niego zdjąć - warknął Yajuu, udowadniając mi tym samym, że czyta mi w myślach.
Świetnie.
- Kirei - powiedziałem cicho, sięgając do kabury. Tak, przypomniałem sobie, że ja też mam broń. - Kirei, uciekaj stąd.
- Nie ucieknę - odparł Kirei, zbliżając się do nas. - Nie mam zamiaru.
- Wybierasz jego? - spytał Yajuu.
- Boli mnie głowa - stwierdził Kirei. - Widzę dwie rzeczywistości nakładające się na siebie. Jestem zmęczony tą sytuacją. Dopóki mi nie wyjaśnicie, co tu się dzieje, nie mam zamiaru się stąd ruszyć.
- Wracaj do swojej komnaty - nakazał Yajuu. - Tu jest niebezpiecznie, ten człowiek ma broń.
- Ty też masz - Kirei odwrócił się w jego stronę. - Przypomniałem sobie, Yajuu. Miałem tutaj przyjść, by odmrozić twoje zlodowaciałe serce. By nauczyć cię kochać. Ale ty nadal jesteś paskudnym czarnoksiężnikiem. Nawet miłości nie potrafiłeś się nauczyć. Znasz jedynie obsesję.
- O czym ty mówisz? - poczułem się lekko zdezorientowany.
- A co myślałeś, głupcze? - krzyknął Yajuu. - On jest czymś na wzór wróżki, tylko płci męskiej! Ale ja już bym go przerobił, gdybyś ty się nie pojawił!
- Ale ty chrzanisz... - Kirei złapał się za skronie. - Przestań mieszać mi w głowie! Nie radzę sobie z takimi sztuczkami, dobrze o tym wiesz!
- Czyli nie będziesz ze mną na wieczność? - spytał Yajuu.
- Ja tylko miałem rzucić zaklęcie na ten zamek... - Kirei upadł na kolana i oparł się rękami o posadzkę. - Ja nie miałem tu zostawać... Swoją ukochaną miałeś znaleźć później...
- Cokolwiek robisz, przestań - stwierdziłem, celując do Yajuu. - Zdejmij z niego to zaklęcie. Chyba widzisz, że sprawia mu to ból.
- On jest mój - Yajuu złapał Kireiego za ramię i gwałtownie podniósł. - On jest mój i nikogo innego!
Stwierdziłem, że raz kozie śmierć. A raczej raz bestii śmierć. Bo Yajuu mimo, iż był człowiekiem (chyba), był też potworem.
Strzeliłem do niego kilka razy, usiłując nie zranić Kireiego. Yajuu padł jak długi, a Kirei podbiegł do mnie i schował się za mną.
- Nie żyje? - spytał.
- Naprawdę jesteś czarodziejem? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Kiwnął głową.
- Słabym. Specjalizuję się w transmutacji, to wszystko. Ewentualnie uwarzę eliksir leczniczy - wyjaśnił. - Miałem go zamienić w potwora. Takie dostałem rozkazy z góry. Ale...
- Ale on sam był potworem - dokończyłem za Kireiego. - Co z resztą rzeźb?
- Nie mam pojęcia - odparł Kirei. - Naoto!
Odwróciłem się w momencie, gdy jeszcze przed chwilą martwy Yajuu do mnie strzelił. Kula trafiła mnie pod żebra. Tego to się nie spodziewałem.
Kolejny strzał.
Yajuu znowu padł na podłogę, a ja obok niego. Jakimś cudem udało mi się spojrzeć w stronę, z której nadeszła odsiecz.
Zobaczyłem Reikę i Hikaru, którzy do nas podbiegli.
- Kirei przysłał mi list - wyjaśnił Hikaru. - Chodźcie stąd.
- Rzeźby... To wszystko to ludzie... - wymamrotałem, czując, jak opuszczają mnie siły.
- Stul pysk, bohaterze od siedmiu boleści - warknął Reika, przekładając sobie moją rękę przez ramiona. - Co cię obchodzą jacyś obcy ludzie? Aktualnie jesteś w sytuacji, kiedy powinno... No co za nieumarła menda!
Reika odwrócił się i strzelił Yajuu prosto w czoło.
- Czy on nie może po prostu zdechnąć? - Reika kopnął leżącego Yajuu, jakby to miało jakoś pomóc. - Giń, poczwaro!
- Może go spalmy czy coś? - zaproponował Hikaru. W sumie trochę się zdziwiłem, że ta propozycja wyszła z jego strony.
Ale pokój mógłby przestać wirować...
Mogę już zemdleć? To wszystko jest zbyt męczące...
- Naoto, do cholery! Nie odpływaj!
O, dziękuję.
* * *
Ocknąłem się w swoim własnym łóżku i zobaczyłem Kireiego, który robił mi okłady na ranie z jakiejś śmierdzącej ziołami paćki.
- O, ocknąłeś się - ucieszył się jakoś pusto. - Jakbyś był ciekawy, podpaliliśmy ten zamek.
- A rzeźby? - spytałem.
- Znam się na transmutacji, mówiłem - Kirei podał mi kubek z czymś, co śmierdziało gorzej od tej paćki. - Odmieniłem wszystkich. I dobrze, bo Reika dwóch osób by nie uniósł...
- W sensie?
- Zemdlałem. Za dużo energii na to poszło - wyjaśnił Kirei. - Przepraszam, że wplątałem cię w tę całą sytuację. Chociaż sam za mną poszedłeś. Nudzi ci się w domu, czy co?
- Nudziło mi się samemu - wzruszyłem ramionami. - Ale chyba już nie będę sam, co?
- Ja się stąd nigdzie nie wybieram - stwierdził Kirei. - Chyba, że mnie wyrzucisz. Ale wtedy zrównam całe to miasteczko z powierzchnią ziemi.
- Masz tyle mocy?
- Nie neguj moich umiejętności! - oburzył się Kirei.
- Sam mówiłeś, że jesteś słabym czarodziejem.
- I nie łap mnie za słówka!
- Sam się podkładasz.
- Naoto!
Z deszczu pod rynnę, jak to mówią. Może jednak powinienem tam zginąć?
Oberwałem poduszką.
Też umie czytać w myślach, czy tak na zaś?
The end