Pairing: Iori&Kou, wspomniane Iori&Ryohei i Ryohei&Kou
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: romans, h/c
Ostrzeżenia: rozterki emocjonalne bohaterów
Notka autorska: Przysięgam, że kiedyś napiszę miniaturkę, gdzie będzie sielanka. XD
Iori siedział z piwem w ręce i oglądał serial w telewizji. Jeden bohater właśnie stwierdził, że utopi się w jeziorze, bo dużo spraw poszło nie po jego myśli.
- Ale niemota emocjonalna - stwierdził, upijając łyk złocistego napoju i właśnie wtedy usłyszał pukanie do drzwi. - Jak to Ryohei, to przysięgam, że go walnę.
Nadal był wściekły na basistę, ale co mógł zrobić? W zasadzie bardziej był zły nie za siebie, ale przez Kou. Jak można kogoś tak potraktować?!
Gitarzysta odstawił piwo na szafkę i podszedł do drzwi. Spojrzał przez wizjer i zobaczył nikogo innego, jak Kou właśnie.
- Kou? - zdziwił się, otwierając drzwi i w tym momencie został pocałowany.
Tak, pocałowany. W usta. Przez pijanego jak pan Tanaka spod sklepu wokalistę, który uwiesił się na nim jak mokry ręcznik na suszarce.
Iori zastygł w bezruchu i bezwiednie zamknął z powrotem drzwi. Przekręcił zamek, oddając Kou pocałunek. Wiedział, że wokalista tego potrzebuje. I wiedział też, że będą później tego żałować. Ale w zasadzie dlaczego nie? Dlaczego miałby nie dać mu pocieszenia po tym, jak beznadziejnie potraktował go Ryohei?
Chociaż wolałby może, żeby Kou jednak był trochę bardziej trzeźwy...
- Kou - Iori złapał go za nadgarstki i przyparł do ściany. - Jesteś pijany.
- Jestem. I co z tego? - wokalista zaśmiał się histerycznie. - Kiedy całowałem Ryoheia, byłem trzeźwy. I co mi z tego wyszło?
- Nie możesz wskoczyć pierwszej lepszej osobie do łóżka - stwierdził Iori. - Na początku chciałem ci na to pozwolić, ale teraz stwierdzam, że zwyczajnie nie powinieneś. Nie zniżaj się do jego poziomu.
- Ty nic nie rozumiesz. Ty go nie kochasz - Kou wyślizgnął się Ioriemu i osunął na podłogę. - Po tobie to spłynęło. A ja się zastanawiam, dlaczego? Dlaczego, Iori? Dlaczego, do cholery jasnej?!
Iori stał jak oniemiały, kiedy Kou kompletnie się rozkleił. Gitarzysta westchnął ciężko, usiadł obok przyjaciela i przytulił go do siebie.
- Przestań ryczeć. Nie warto - stwierdził. - Naprawdę nie warto. Chyba, że po prostu udamy, iż to przez alkohol, co?
Iori usłyszał jedynie pomruk oznaczający przytaknięcie. Kou oparł głowę o jego ramię i... zasnął. Iori wziął go na ręce i zaniósł do łóżka, po czym zdjął mu buty, przykrył kołdrą, wziął koc i sam poszedł na kanapę, uprzednio przebierając się w piżamę i myjąc zęby.
Minęło kilka miesięcy, podczas których okazało się, że ukrywanie swojej orientacji przed zespołem było ze strony Kou zupełnie niepotrzebne, kiedy to Tatsuru i Touma ogłosili, że są razem. Ryohei zaś miał którąś już z kolei dziewczynę, przeturlawszy się wcześniej przez kilku facetów. Ciekawe, czy znowu miał kilku naraz?
Tymczasem Ioriemu coraz bardziej zależało na Kou. I coraz częściej łapał się na tym, że przypominał sobie ich pocałunek. Ale Kou bał się do kogokolwiek zbliżyć, odkąd tamtego pamiętnego dnia Ryohei złamał mu serce, a on basiście ząb.
Iori znów siedział zamyślony w fotelu, oglądając ten sam serial, co wtedy. Tym razem jednak zrobił sobie herbatę, a bohater w serialu został porwany. Cóż, łatwego życia to on nie ma.
Gitarzysta drgnął, słysząc pukanie do drzwi. Odstawił kubek na stół i poszedł otworzyć tajemniczemu gościowi.
- Kou? - zdziwił się.
Tym razem wokalista był trzeźwy. Iori nie czuł od niego żadnego alkoholu, kiedy ten wpił się w jego usta i objął go ramionami.
Był trzeźwy. I nadal nieszczęśliwy. Szukał pocieszenia, szukał seksu, szukał bliskości drugiego człowieka i pragnął, by Iori mu to dał. By skleił jego złamane serce.
A Iori tym razem nie mógł się oprzeć, by jednak zawisnąć nad nagim Kou w łóżku, by jednak go pocałować po raz kolejny i jednak dać mu to, czego wokalista potrzebował.
- Lepiej? - spytał Iori, obejmując Kou ramieniem. Wokalista oddychał lekko nierówno. - Kou?
- Idealnie - odparł w końcu Kou. - Powtórzmy to kiedyś.
- Możemy codziennie - stwierdził Iori.
- Więc powtarzajmy codziennie - Kou uśmiechnął się niemrawo. - Zakochałeś się we mnie, co?
Iori zadrżał lekko.
- Raczej na razie zauroczyłem - wyjaśnił po krótkiej chwili. Kou zaśmiał się.
- "Na razie". Ach, jak to ładnie brzmi - uśmiechnął się lekko. - Daje nadzieję. Daje namiastkę pewności. I co z tego mamy?
- W tym momencie? Siebie - stwierdził Iori.
- W tym momencie tak. Ale czy jutro też będziemy mieli siebie? - spytał Kou. - Nigdy nie jesteś pewien jutra. Ani nawet wieczoru. Bo choć zaplanowałeś wszystko ze swoim ukochanym, spędzasz wieczór w barze przy kolejnych kolejkach sake i w domu przyjaciela, a następnego dnia nic nie pamiętasz.
- Kou...
- Taka prawda - wokalista przytulił mocno Ioriego. - Dam ci szansę, Iori. Tylko posklejaj moje serce. Nie musisz od razu używać super kleju. Wystarczy taśma, albo przynajmniej plastelina. Cokolwiek, bym zapomniał, że można potraktować mnie jak szmatę do podłogi.
- Miłość może być? - spytał Iori.
- Sam powiedziałeś, że to na razie zauroczenie - zauważył Kou.
- Ale może zmienić się w miłość i wtedy rach ciach posklejam ci serduszko - Iori cmoknął go w czubek głowy. - Okej?
- Okej - Kou uśmiechnął się czule.
Być może kiedyś zapomni. Być może kiedyś się w sobie zakochają. Być może to wszystko, co między nimi i Ryoheiem zaszło, przestanie być ważne. I być może zaczną nowy etap w swoim życiu. Razem.
The end