Dozwolone od: 9+
Gatunek tekstu: metafora
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Mam nadzieję, że ktoś zrozumie tę metaforyczną historyjkę.
Była sobie dziewczynka. Miała na imię Chou.
Chou szła kwietniowym popołudniem ze szkoły i zobaczyła za płotkiem małego domku kotka. Przyglądała mu się przez chwilę i poszła.
Któregoś dnia szła tym razem do szkoły i zobaczyła znowu tego samego kotka. Znów mu się przyjrzała i poszła.
Był początek września. Chou szła do babci. Zobaczyła kotka. Tym razem leżał przed płotkiem i wylegiwał się na słońcu. Chou podeszła do niego i pogłaskała go. Kotek podrapał dziewczynkę. Chou uciekła z płaczem do domu.
W październiku zobaczyła tego kotka znowu za płotkiem. Przestraszyła się i przyspieszyła kroku. Kotek odprowadził ją smutnym wzrokiem. Tak, jakby wcale nie chciał jej wtedy podrapać.
Był grudzień. Chou szła do przyjaciółki, która złamała nogę. Kotek siedział przed płotkiem i patrzył na Chou tęsknym wzrokiem. Chou poczuła strach. Kotek zaczął zbliżać się do dziewczynki. Chou zamknęła oczy. Strach sparaliżował ją od środka. Nagle poczuła, jak coś ociera się o jej nogę. Uklęknęła i pogłaskała kotka.
Kotek usiadł na śniegu i spojrzał na Chou.
- Czy to było aż takie straszne, moja droga? Pogłaskać mnie raz jeszcze? Przecież ja wcale nie chciałem cię wtedy podrapać.
Chou spojrzała ze zdziwieniem na kotka. On mówi! Ale za to jaki ma ładny głos.
The end