Zespół: Alice Nine&Kagrra,, w tle Kra
Pairing: Tora&Akiya, w tle Isshi&Nao, Izumi&Shin i Keiyu&Mai
Dozwolone od: 15+
Gatunek tekstu: obyczajowy, niektórzy twierdzą, że horror
Seria: "Life with a Ghost"
Ostrzeżenia: zjawiska paranormalne
Notka autorska: Fik napisany po to, by inni też wiedzieli.
Akiya rzucił smycz Chibiego na szafkę, włożył płytę do odtwarzacza i usiadł na łóżku. Tory nie było w domu. Był sam. Nawet Chibi poszedł spać, a Chikin schowała się w miejscu, gdzie nie można jej było znaleźć. A jeszcze rok temu tego dnia nie czuł się tak samotny.
To był dzień, jak każdy inny w roku. Ale miał określony schemat - albo Kagrra, świętowała urodziny Isshiego w jego domu albo w klubie, który akurat był pod ręką, jeśli byli w trasie. Ale teraz nie ma ani Kagrry, ani Isshiego.
Nie ma Isshiego. Słowa, które prowadzą do tego, że Akiya ma ochotę walić głową w ścianę. Po pierwsze dlatego, że to on go znalazł i to on nie wyczuł pod palcami pulsu na jego nadgarstku. Po drugie dlatego, że Isshi był jednym z najlepszych przyjaciół Akiyi i gitarzysta za nic nie mógł się z jego śmiercią pogodzić. A po trzecie dlatego, że Nao przez półtora miesiąca praktycznie cały czas płakał. Przed kamerą - spokój. Gasło czerwone światełko, Nao zaczął histeryzować, nie można było go uspokoić, a wszyscy niewtajemniczeni nie rozumieli, co się dzieje. Histeria Nao polegała na tym, że kładł się na ziemi, podłodze, tam, gdzie akurat stał i zaczynał się trząść oraz szlochać, co trwało do momentu, kiedy tak się zmęczył, że zasypiał. Dlatego takiego trzęsącego się Nao trzeba było najlepiej zanieść do samochodu, zawieźć do domu i położyć do łóżka. I tak przez jakiś miesiąc. Potem trochę się uspokoił, ale wystarczyło, że gdzieś usłyszał coś o Isshim albo zobaczył żółtą rzecz (to mógł być nawet szalik Shina czy kubek Izumiego) i przedstawienie zaczynało się od nowa. Dopiero gdzieś tak na początku września Nao w końcu się pozbierał. Chyba...
Akiya drgnął. Usłyszał bowiem dziwny dźwięk. Jakby czajnik zagotował wodę. Wstał i wszedł do kuchni. Na szafce stała zaparzona herbata. Świeżo zaparzona i gorąca, dodajmy. Akiya zajrzał do kubka. To była jego ulubiona herbata. Tora nie mógł jej zaparzyć, bo on nie pamięta nawet, kiedy Hiroto czy Shou mają urodziny, a zresztą, nie było go przecież w domu. Akiya znał jedną osobę, która takie rzeczy zapamiętywała od razu. Tyle, że ta osoba od miesięcy...
Akiya wrócił do pokoju, gdy usłyszał jakiś szmer. Na łóżku leżał jego aparat i zdjęcie. Zdjęcie, na którym go nie było, ale przez niego zostało zrobione. Zdjęcie, za które dostał najpierw tak wielki ochrzan, jak nigdy w życiu, a za które potem dwóch jego kolegów dziękowało mu prawie na kolanach. Tylko, że to zdjęcie nie powinno być u niego.
Akiya zorientował się, że muzyka ucichła. Podniósł wzrok. Numerki na wyświetlaczu zmieniały się tak szybko, jakby ktoś stał przy wieży i cały czas naciskał przycisk przewijania. Pilot się zepsuł, więc był to jedyny sposób.
Z głośników popłynęła melodia. Nie jakaś tam zwykła pioseneczka. To była "Sakura ~saikai no hana~ Kagrry,. Ulubiona piosenka...
Akiya prawie wylał herbatę, gdy rudy kot przemknął mu koło nogi, goniony przez Chibiego. Wszystko obserwowała Chikin, która wyłoniła się zza sztucznego kwiatka stojącego na segmencie. Rudzielec wskoczył na szafę i usiadł obok kotki, a Chibi ujadał dość głośno jak na swoje lata. Chikin zmierzyła drugiego kota wzrokiem, zwinęła się w kłębek i poszła spać. Doszła chyba do wniosku, że jeśli jej konkurenta może pogonić Chibi, to Otaki, bo tak właśnie się kot nazywał, żadnym zagrożeniem dla niej nie jest.
Otaki był kotem Isshiego, który pamiętał daty urodzin i ulubione rzeczy swoich przyjaciół, typu kolor, herbata czy kwiaty, kochał utwór wciąż lecący w głośnikach i widniał na zdjęciu trzymanym teraz przez zdumionego Akiyę.
- Shinohara? - zaryzykował Akiya, rozglądając się wokół. - Wiesz, ja nie wierzę w duchy, ale chyba zacznę. Jesteś tu, prawda?
Akiya poczuł, jak ktoś kładzie mu dłoń na ramieniu. Znał dotyk tej dłoni. Tyle razy przed koncertami kładł na niej swoją.
- To dlatego Nao jest znów taki radosny - Akiya uśmiechnął się lekko, łapiąc za dłoń spoczywającą na jego ramieniu i odwrócił się. Isshi wyglądał tak, jakby wcale nie umarł. Jedyną różnicą było to, że jego ubrania stały się białe.
- Przepraszam - powiedział Isshi, patrząc Akiyi w oczy. - Nie chciałem, żebyś mnie znalazł. Ja tylko...
- Nie chciałeś być sam, ale też nie chciałeś, by Nao cię widział w takim stanie, wiem - przerwał mu Akiya.
- Skąd? - zdziwił się Isshi.
- Znam cię - odpowiedział Akiya po chwili. - Zresztą, ja bym zrobił tak samo.
- Nie sądzę - stwierdził Isshi. - Ty byś raczej powiedział Torze od razu, on by panikował przez dwa lata, aż w końcu umarłbyś w jego ramionach. Nie jesteś mną, Akki.
- Myślisz, że składanie ci życzeń jest dobrym pomysłem? - zapytał Akiya. Isshi uśmiechnął się lekko.
- Jeśli Yamiyo traktuje mnie tak, jakbym dalej żył, to myślę, że wy też możecie - stwierdził Isshi.
- Jak bardzo uznaje cię za żywego? - spytał Akiya.
- Tak bardzo, jak myślisz - odparł Isshi.
- To w takim razie, zamiast składać ci życzenia, mam prośbę - oznajmił Akiya. - Zostań tutaj tak długo, jak będziesz mógł. Nao nie wytrzyma bez ciebie ani dnia ani nocy.
- Obiecuję, że zostanę z nim do momentu, kiedy będzie mógł do mnie dołączyć - odparł Isshi.
W tym momencie drzwi wejściowe się otworzyły. Stanął w nich Tora.
- Chyba dalej jestem w autobusie i śpię - stwierdził Tora. Isshi uśmiechnął się lekko.
- Przepraszam - powiedział, po czym zwrócił się do Akiyi. - Akki, puść moją rękę.
Akiya wypuścił dłoń Isshiego, który momentalnie zniknął. Zdezorientowany Tora drgnął, kiedy wokalista pojawił się obok niego.
- Wracam do Yamiyo. Może kiedyś przyjdę - Isshi uśmiechnął się lekko i rozpłynął się w powietrzu. Otaki zeskoczył z segmentu i wybiegł przez wciąż otwarte drzwi.
- Akiya, co to, do jasnej, było? - zapytał zszokowany Tora.
- Isshi - Akiya wzruszył ramionami, usiadł na łóżku i spokojnie dopił herbatę. Tak, jakby to był normalny dzień.
- Sakura, herbata, kot - rzucił trzy hasła perkusista.
- Izumida, oddaj mi lepiej tę komórkę, bo nasz Aki cię raczej nie zrozumie - stwierdził Shin. - No chyba, że jesteś jakimś medium, Akiya.
- Medium widzą duchy, które przyprowadzają kota, zmieniają utwory w odtwarzaczu i parzą herbatę? - zapytał Akiya. Po drugiej stronie słuchawki nastała cisza.
- Sądząc po minie Shina, do ciebie też przyszedł, prawda? - zapytał trzeci głos.
- Tak, Mai. Do mnie też - odparł Akiya, patrząc na Torę, który nadal próbował zrozumieć, co się wczoraj stało. - Co robi twój wokalista?
- Mój wokalista? Schował się pod stołem i powiedział, że nie wyjdzie, dopóki zmarli przyjaciele nie przestaną go odwiedzać - wyjaśnił Mai. - Czy uke potrafią lepiej zrozumieć zjawiska paranormalne, czy mi się tylko wydaje?
- Chyba tak - poparł go Akiya. - Idź lepiej do łóżka, a nie mi tu dychrasz.
- Jak Kousuke, po prostu jak Kousuke. Pasujecie do siebie. Powinniście ze sobą być - załamał się Mai, po czym się rozłączył.
- To co, Aki? Zaczynamy szukać medium? - zapytał Tora, siadając obok niego.
- Nie, Amano - zaprzeczył Akiya po chwili. - Jeśli Nao jest szczęśliwy, to powinniśmy tę dziwną sytuację zostawić taką, jaka jest.
Tora zamyślił się przez moment, po czym kiwnął głową. Doszedł do wniosku, że woli już duchy niż Nao wijącego się po podłodze z rozpaczy.
Pairing: Tora&Akiya, w tle Isshi&Nao, Izumi&Shin i Keiyu&Mai
Dozwolone od: 15+
Gatunek tekstu: obyczajowy, niektórzy twierdzą, że horror
Seria: "Life with a Ghost"
Ostrzeżenia: zjawiska paranormalne
Notka autorska: Fik napisany po to, by inni też wiedzieli.
Akiya rzucił smycz Chibiego na szafkę, włożył płytę do odtwarzacza i usiadł na łóżku. Tory nie było w domu. Był sam. Nawet Chibi poszedł spać, a Chikin schowała się w miejscu, gdzie nie można jej było znaleźć. A jeszcze rok temu tego dnia nie czuł się tak samotny.
To był dzień, jak każdy inny w roku. Ale miał określony schemat - albo Kagrra, świętowała urodziny Isshiego w jego domu albo w klubie, który akurat był pod ręką, jeśli byli w trasie. Ale teraz nie ma ani Kagrry, ani Isshiego.
Nie ma Isshiego. Słowa, które prowadzą do tego, że Akiya ma ochotę walić głową w ścianę. Po pierwsze dlatego, że to on go znalazł i to on nie wyczuł pod palcami pulsu na jego nadgarstku. Po drugie dlatego, że Isshi był jednym z najlepszych przyjaciół Akiyi i gitarzysta za nic nie mógł się z jego śmiercią pogodzić. A po trzecie dlatego, że Nao przez półtora miesiąca praktycznie cały czas płakał. Przed kamerą - spokój. Gasło czerwone światełko, Nao zaczął histeryzować, nie można było go uspokoić, a wszyscy niewtajemniczeni nie rozumieli, co się dzieje. Histeria Nao polegała na tym, że kładł się na ziemi, podłodze, tam, gdzie akurat stał i zaczynał się trząść oraz szlochać, co trwało do momentu, kiedy tak się zmęczył, że zasypiał. Dlatego takiego trzęsącego się Nao trzeba było najlepiej zanieść do samochodu, zawieźć do domu i położyć do łóżka. I tak przez jakiś miesiąc. Potem trochę się uspokoił, ale wystarczyło, że gdzieś usłyszał coś o Isshim albo zobaczył żółtą rzecz (to mógł być nawet szalik Shina czy kubek Izumiego) i przedstawienie zaczynało się od nowa. Dopiero gdzieś tak na początku września Nao w końcu się pozbierał. Chyba...
Akiya drgnął. Usłyszał bowiem dziwny dźwięk. Jakby czajnik zagotował wodę. Wstał i wszedł do kuchni. Na szafce stała zaparzona herbata. Świeżo zaparzona i gorąca, dodajmy. Akiya zajrzał do kubka. To była jego ulubiona herbata. Tora nie mógł jej zaparzyć, bo on nie pamięta nawet, kiedy Hiroto czy Shou mają urodziny, a zresztą, nie było go przecież w domu. Akiya znał jedną osobę, która takie rzeczy zapamiętywała od razu. Tyle, że ta osoba od miesięcy...
Akiya wrócił do pokoju, gdy usłyszał jakiś szmer. Na łóżku leżał jego aparat i zdjęcie. Zdjęcie, na którym go nie było, ale przez niego zostało zrobione. Zdjęcie, za które dostał najpierw tak wielki ochrzan, jak nigdy w życiu, a za które potem dwóch jego kolegów dziękowało mu prawie na kolanach. Tylko, że to zdjęcie nie powinno być u niego.
Akiya zorientował się, że muzyka ucichła. Podniósł wzrok. Numerki na wyświetlaczu zmieniały się tak szybko, jakby ktoś stał przy wieży i cały czas naciskał przycisk przewijania. Pilot się zepsuł, więc był to jedyny sposób.
Z głośników popłynęła melodia. Nie jakaś tam zwykła pioseneczka. To była "Sakura ~saikai no hana~ Kagrry,. Ulubiona piosenka...
Akiya prawie wylał herbatę, gdy rudy kot przemknął mu koło nogi, goniony przez Chibiego. Wszystko obserwowała Chikin, która wyłoniła się zza sztucznego kwiatka stojącego na segmencie. Rudzielec wskoczył na szafę i usiadł obok kotki, a Chibi ujadał dość głośno jak na swoje lata. Chikin zmierzyła drugiego kota wzrokiem, zwinęła się w kłębek i poszła spać. Doszła chyba do wniosku, że jeśli jej konkurenta może pogonić Chibi, to Otaki, bo tak właśnie się kot nazywał, żadnym zagrożeniem dla niej nie jest.
Otaki był kotem Isshiego, który pamiętał daty urodzin i ulubione rzeczy swoich przyjaciół, typu kolor, herbata czy kwiaty, kochał utwór wciąż lecący w głośnikach i widniał na zdjęciu trzymanym teraz przez zdumionego Akiyę.
- Shinohara? - zaryzykował Akiya, rozglądając się wokół. - Wiesz, ja nie wierzę w duchy, ale chyba zacznę. Jesteś tu, prawda?
Akiya poczuł, jak ktoś kładzie mu dłoń na ramieniu. Znał dotyk tej dłoni. Tyle razy przed koncertami kładł na niej swoją.
- To dlatego Nao jest znów taki radosny - Akiya uśmiechnął się lekko, łapiąc za dłoń spoczywającą na jego ramieniu i odwrócił się. Isshi wyglądał tak, jakby wcale nie umarł. Jedyną różnicą było to, że jego ubrania stały się białe.
- Przepraszam - powiedział Isshi, patrząc Akiyi w oczy. - Nie chciałem, żebyś mnie znalazł. Ja tylko...
- Nie chciałeś być sam, ale też nie chciałeś, by Nao cię widział w takim stanie, wiem - przerwał mu Akiya.
- Skąd? - zdziwił się Isshi.
- Znam cię - odpowiedział Akiya po chwili. - Zresztą, ja bym zrobił tak samo.
- Nie sądzę - stwierdził Isshi. - Ty byś raczej powiedział Torze od razu, on by panikował przez dwa lata, aż w końcu umarłbyś w jego ramionach. Nie jesteś mną, Akki.
- Myślisz, że składanie ci życzeń jest dobrym pomysłem? - zapytał Akiya. Isshi uśmiechnął się lekko.
- Jeśli Yamiyo traktuje mnie tak, jakbym dalej żył, to myślę, że wy też możecie - stwierdził Isshi.
- Jak bardzo uznaje cię za żywego? - spytał Akiya.
- Tak bardzo, jak myślisz - odparł Isshi.
- To w takim razie, zamiast składać ci życzenia, mam prośbę - oznajmił Akiya. - Zostań tutaj tak długo, jak będziesz mógł. Nao nie wytrzyma bez ciebie ani dnia ani nocy.
- Obiecuję, że zostanę z nim do momentu, kiedy będzie mógł do mnie dołączyć - odparł Isshi.
W tym momencie drzwi wejściowe się otworzyły. Stanął w nich Tora.
- Chyba dalej jestem w autobusie i śpię - stwierdził Tora. Isshi uśmiechnął się lekko.
- Przepraszam - powiedział, po czym zwrócił się do Akiyi. - Akki, puść moją rękę.
Akiya wypuścił dłoń Isshiego, który momentalnie zniknął. Zdezorientowany Tora drgnął, kiedy wokalista pojawił się obok niego.
- Wracam do Yamiyo. Może kiedyś przyjdę - Isshi uśmiechnął się lekko i rozpłynął się w powietrzu. Otaki zeskoczył z segmentu i wybiegł przez wciąż otwarte drzwi.
- Akiya, co to, do jasnej, było? - zapytał zszokowany Tora.
- Isshi - Akiya wzruszył ramionami, usiadł na łóżku i spokojnie dopił herbatę. Tak, jakby to był normalny dzień.
* * *
- Tak, słucham? - Akiya odebrał następnego dnia telefon od Izumiego.- Sakura, herbata, kot - rzucił trzy hasła perkusista.
- Izumida, oddaj mi lepiej tę komórkę, bo nasz Aki cię raczej nie zrozumie - stwierdził Shin. - No chyba, że jesteś jakimś medium, Akiya.
- Medium widzą duchy, które przyprowadzają kota, zmieniają utwory w odtwarzaczu i parzą herbatę? - zapytał Akiya. Po drugiej stronie słuchawki nastała cisza.
- Sądząc po minie Shina, do ciebie też przyszedł, prawda? - zapytał trzeci głos.
- Tak, Mai. Do mnie też - odparł Akiya, patrząc na Torę, który nadal próbował zrozumieć, co się wczoraj stało. - Co robi twój wokalista?
- Mój wokalista? Schował się pod stołem i powiedział, że nie wyjdzie, dopóki zmarli przyjaciele nie przestaną go odwiedzać - wyjaśnił Mai. - Czy uke potrafią lepiej zrozumieć zjawiska paranormalne, czy mi się tylko wydaje?
- Chyba tak - poparł go Akiya. - Idź lepiej do łóżka, a nie mi tu dychrasz.
- Jak Kousuke, po prostu jak Kousuke. Pasujecie do siebie. Powinniście ze sobą być - załamał się Mai, po czym się rozłączył.
- To co, Aki? Zaczynamy szukać medium? - zapytał Tora, siadając obok niego.
- Nie, Amano - zaprzeczył Akiya po chwili. - Jeśli Nao jest szczęśliwy, to powinniśmy tę dziwną sytuację zostawić taką, jaka jest.
Tora zamyślił się przez moment, po czym kiwnął głową. Doszedł do wniosku, że woli już duchy niż Nao wijącego się po podłodze z rozpaczy.
The end