Pairing: Reika&Naoto, Naoto&Shougo (wspomniane)
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans, soft angst
Ostrzeżenia: melancholia, alkohol
Notka autorska: Nie wiem, co tu się dzieje. Jak przy każdym fiku dziejącym się "dawno temu w trawie".
Wiedziałem, że go tu znajdę.
Mój przyjaciel miał silną psychikę. Aż za. I gdy stało się coś, co jednak udało się ją nadwyrężyć, pocieszyć potrafiły go tylko trzy rzeczy - słodycze, alkohol i seks. I nic więcej.
Dlatego właśnie, schodząc po schodach i widząc mężczyznę w swetrze siedzącego przy barze, wiedziałem, że to on.
- Hej - usiadłem na stołku obok.
- Cześć - odpowiedział. Nie był pijany. Znałem go na tyle długo, że potrafiłem stwierdzić, iż ten stojący przed nim drink był co najwyżej drugim. Ena nigdy nie lubił alkoholu i pił jedynie do towarzystwa albo właśnie w takich sytuacjach.
Aczkolwiek wolałem go nazywać imieniem.
- Drugi? - spytałem, a on pokręcił głową.
- Pierwszy. Szybko przyszedłeś - stwierdził.
Kłamał. To też potrafiłem rozpoznać.
- Nadal się nie odzywa? - spojrzałem na niego z uwagą.
- Nadal - przyznał.
- A wiesz chociaż, dlaczego z tobą zerwał? - właściwie to nie pytałem o to wcześniej.
- Nawet nie chce mi tego wyjaśnić - odparł Naoto i wypił pół drinka duszkiem.
Było naprawdę źle. Nie wiedziałem, że on umie wlać w siebie tyle alkoholu naraz.
- Czyli jak jeszcze był w xTripx, to mieliście kontakt, a teraz...
- A teraz nie. Możemy o tym nie rozmawiać? - ton głosu Naoto wskazywał na... Właściwie, na co?
- Przepraszam. Po prostu próbuję pomóc ci jakoś rozwiązać tę sytuację - stwierdziłem, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Naoto jednak wstał i strącił ją.
- Tutaj nikt nie pomoże - mruknął i zachwiał się.
Chwyciłem go za ramię, żeby się nie przewrócił. Często z nerwów kręciło mu się w głowie. Zwłaszcza, jak wypił dwa i pół drinka.
- Naoto - nawet nie wiem, kiedy również wstałem. Wiem jedynie, że wciąż trzymałem go za ramię, a on tym razem nie protestował.
- Jesteśmy tu sami - westchnął Naoto. - Nikt nie przyszedł.
- Żadna kobieta - zauważyłem. - Ale jestem ja.
Nie wiem, w którym momencie rozchełstana koszula pod rozpinanym swetrem i usta Naoto stały się na tyle kuszące, że ku oburzeniu obserwującego nas barmana, pocałowałem mojego przyjaciela.
Ale to zrobiłem. A on ten pocałunek oddał.
- Reika?
- Dzisiaj mogę być Minoru.
* * *
Leżąc w łóżku o szóstej rano, zastanawiałem się, jak bardzo jest źle. Jak wykończony psychicznie musiał być Naoto, że po raz pierwszy w życiu zapomniał o swojej męskiej dumie i dał się zrzucić na dół. Co najwyżej jak się z Shougo zamienili, ale tak to nigdy nie był niczyim uke.
Aż do dziś. Moim.
Nie zdziwiło mnie, że mamrotał imię Shougo przez sen. Ale to, że zerwał się gwałtownie do pozycji siedzącej, oddychając płytko i z przerażeniem w oczach, już tak.
W życiu nie widziałem, żeby miał koszmar. Ani nawet mi o żadnym nie opowiadał.
Przy śniadaniu był nieobecny myślami. Kaca nie miał, bo by bluzgał. A on po prostu był cicho.
- Wszystko w porządku?
Kiwnięcie głową.
- Smaczne onigiri?
Kiwnięcie głową.
- Wiedziałeś, że Kouki jest kosmitą?
Kiwnięcie głową.
Wcale mnie nie słuchał.
Stałem oparty o framugę, gdy wiązał buty. Jego wzrok był pusty. Jakby coś zjadło jego duszę.
Mój ty świecie, jaką ja miałem wtedy ochotę przywalić Shougo za to, co zrobił mojemu przyjacielowi.
Za to, że go zniszczył. Nawet jeśli ten przeraźliwie chudy psiarz nie miałby szans na oddanie mi.
Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej apaszkę.
- Naoto? - zagadnąłem go. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Tak?
- Jesteśmy mężczyznami - powiedziałem, stając przy nim. - I dlatego tłumimy emocje.
Naoto wyprostował się i oparł się o ścianę.
- Społeczeństwo tego od nas wymaga - ciągnąłem dalej. - Od małego. Nikt nie chce oglądać naszych łez. Nawet my sami. Ani słuchać, jak płaczemy.
Wyjąłem z kieszeni telefon oraz słuchawki i założyłem je.
- Zawiąż - podałem mu apaszkę, a on pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Jesteś niepoprawny, Minoru - stwierdził, ale wziął apaszkę i zawiązał mi ją na oczach.
Rozłożyłem ramiona, a Naoto przytulił się do mnie.
Nie słyszałem, jak płacze. Nie widziałem. Ale czułem, jak moczy mi ramię i jak się trzęsie.
Czternaście lat znajomości.
Dwanaście przyjaźni.
Pięć związku.
Ponad połowę jego dwudziestopięcioletniego życia Shougo był gdzieś obok. A teraz nagle nie chciał z nim nawet rozmawiać.
To bolało. Domyślałem się, że bolało o wiele bardziej niż wcześniej.
Bo zawsze po zjedzeniu czegoś słodkiego i wypiciu trzech drinków był seks. Ale przez pięć lat z tą samą osobą. I nawet jakbym chciał, to nie miałbym szans zastąpić Shougo. Skoro Naoto nawet nie zależało na honorze i byciu seme, to czy komukolwiek mogło się to udać?
Nie.
Serca rozkruszonego na pięć milionów drobnych kryształków nie da się poskładać w jedną noc.
The end