Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

sobota, 26 października 2019

Take care of him

Zespół: D=OUT&Acme, w tle Belle i xTripx
Pairing: Naoto&Shougo, w tle Reika&Hikaru, Masato&Akiya i Yoshito&K
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: komedia
Ostrzeżenia: zrypany humor autorki, trochę rynsztokowy język
Notka autorska: Przepraszam za moje poczucie humoru... XD
A, fragmenty kursywą dzieją się kilka lat wcześniej.


- Nie wierzę, naprawdę tak powiedział? - spytał Reika. Naoto kiwnął głową.
- Ale już sobie wszystko wyjaśniliśmy - stwierdził, usiłując poprawnie ustawić talerz. - Nawet trochę gwałtownie jak na mnie zareagowałem, więc ty już nie musisz się denerwować.
- Ja się nie denerwuję - zaprzeczył Reika.
- Nie, tylko jesteś wściekły - Naoto uśmiechnął się do niego. - Nie, Hikaru?
Hikaru, strojący swoją gitarę, drgnął na dźwięk swojego imienia.
- Na Shougo? - upewnił się.
- Czyli norma - stwierdził Ibuki, poprawiając notatki w zeszycie na temat nowej solówki. - No nie patrz tak, prawdę mówię.
- Jak Shougo z tobą zerwał, to myśleliśmy, że Reika pójdzie go wypatroszyć - dodał Kouki, mnąc w ręce kartkę z kolejnym nieudanym tekstem.
- Raz na serio do niego poszedł - oznajmił Hikaru, a reszta spojrzała na niego zdumiona. - Znaczy, nie wypatroszyć, ale powiedzieć, co o nim myśli. Ale otworzył mu Yoshi i Minoru się rozmyślił.
Naoto zamrugał i przeniósł na Reikę wzrok.
- Mino... Jestem dorosły, umiem sobie radzić z własnym życiem - powiedział spokojnie.
Jak zwykle.
- Dopóki nie chodzi o Shougo, to tak, umiesz - przyznał Reika. - I dziwnym trafem rozstawałeś się ze swoimi dziewczynami kilka dni po tym, jak spotkałeś swojego byłego. Przypadek?
Tym razem reszta Dauto przeniosła wzrok na Naoto, który jedynie westchnął ciężko.
- Niech ci będzie - stwierdził. - Ale weź przy planowaniu zemsty pod uwagę fakt, że Shogo i ja znowu jesteśmy razem, a Yoshito to mój brat, okej?
- Okej - Reika poklepał go po ramieniu i klasnął w dłonie. - Koniec przerwy! Czas przećwiczyć "Ran".
* * *
- Naoto, uspokój się. Oddychaj. Wdech i wydech.
- Reika... Czemu ty zawsze... Czemu imię?
- Bo znam cię na tyle dobrze, że mogę.
* * *
Shougo wrócił do domu i powiesił bluzę na wieszaku. Zdejmując buty, zauważył, że tych należących do Yoshiego nie ma. Za to te stare, klejone kilkadziesiąt razy, śmierdzące adidasy rozpozna wszędzie.
Te ciemnozielone glany też. Ale w przeciwieństwie do adidasów wspomnianych wyżej, były zadbane, wypucowane i równo ustawione obok trampków z szarymi sznurówkami.
Bracia Naoto siedzieli z nim w kuchni, gdy Shougo wszedł do pomieszczenia.
- Hej, Shougo! - zawołał Masato. Yoshito tylko coś mruknął w ramach przywitania. Naoto wstał i cmoknął ukochanego w policzek.
- Cześć - Shougo uśmiechnął się do nich. - Co wy tu knujecie?
- Nic - odparł krótko Yoshito.
- Planowaliśmy... - zaczął Naoto, ale w tym momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. - Pójdę otworzyć.
Shougo spojrzał zdezorientowany na Masato, który wzruszył ramionami.
Po chwili ich oczom ukazał się Reika, niosący jakiś pakunek.
- Powiedziałeś im już? - spytał.
- Jeszcze nie - zaprzeczył Naoto.
Shougo nie do końca rozumiał, co się właściwie dzieje.
* * *
- Już lepiej? Co to w ogóle było?
- Tylko atak paniki. Czasem je mam. Ale coraz rzadziej.
- Jaki znowu atak paniki? Żartujesz, czy co? Przecież nic się nie dzieje. Nie znajdujemy się w jakiejś stresującej sytuacji.
- Ja od pół roku jestem zestresowany...
- Wiesz co? Potrzebna ci kobieta. Chodź.
* * *
- Zwariowaliście? - spytał Shougo, patrząc na sukienkę trzymaną przez niego w dłoniach.
Masato siedział na podłodze i śmiał się od kilku minut. Yoshito patrzył to na Reikę, to na swoich braci. Na Shougo nawet nie spojrzał. Na kieckę, którą Naoto położył mu na głowie, starał się nie zwracać uwagi.
- Załóżcie je. Nawet nie wiecie, jak trudno znaleźć rozmiar na Yoshito - stwierdził Reika, na co ten go kopnął.
Masato skulił się ze śmiechu, usiłując złapać oddech, ale słabo mu to wyszło.
* * *
- Naoto, obudź się. Naoto!
- ...Reika? Co...
- Hikaru mnie obudził. Próbował ciebie, ale mu nie wyszło. Wieki nie miałeś koszmarów, co się stało?
- Kouki... Kouki ci nie opowiadał?
- O czym?
- Spytaj Koukiego, wracam do spania.
- Ale Naoto!
- ...
- ...jaki on ma mocny sen, ja nie mogę.
* * *
Była różowo-czerwona. Z koronkami. Typowo lolicia.
Shougo siedział obok równie obrażonego na cały świat Yoshito. Jego sukienka była żółta. Z dużą ilością tiulu i falbanek.
Zza drzwi do łazienki, o które opierali się pozostali, słyszał tylko zduszony śmiech Masato.
- Mamy rozmawiać - burknął Yoshito. - Jak jakieś baby.
- Czuję się zagubiony - stwierdził Shougo. - Nie wiem, o co im chodzi.
- Ja wiem - odparł Yoshito, wyciągając papierosy. - Chodzi im pewnie o to, że nagadałem ci kilka lat temu głupot.
- Ale czemu Reika bierze w tym udział? - spytał Shougo. - Masato rozumiem, ale...
- Pewnie z tego samego powodu, co mi dzisiaj przyłożył - odparł Yoshito, zapalając papierosa. - Naoto to jego najlepszy kumpel. Uznał, że to będzie zemsta idealna czy coś.
- Mnie też tak kiedyś określałeś.
- Hm?
- Najlepszym kumplem Naoto.
- A. No - Yoshito zaciągnął się dymem. - Sorry.
- Co?
- Namieszałem ci wtedy we łbie - Yoshito naprószył popiołem na kafelki, nie zwracając uwagi na oburzone spojrzenie Shougo. - Tępy byłem.
- Ale czemu? Jaki to miało cel? - zdziwił się Shougo.
- Wkurzaliście mnie tym waszym szczęściem. Zasłodzić się można było - odparł Yoshito. - K długo się na mnie darł, jak się wygadałem, co ci tam pierniczyłem wtedy. Próbowałem jakoś to odkręcić, ale pojawił się ten gnojek Satoshi i tyle było z moich dobrych chęci. A ja już patrzeć nie mogłem, jak mój brachol się męczy...
- ...męczy? - Shougo zamrugał.
Co Yoshito miał na myśli?
- Ty zawsze byłeś taki głupiutki i naiwny jak baba - Yoshito westchnął ciężko. - Te jego laski, nie? To mu się jedynie wydawało, że je kocha wszystkie. A potem spotykał ciebie i bum, znowu ataki paniki, koszmary, koniec kolejnego związku... A ten gnój parszywy jeszcze mu groził! Przylałem mu w ten zniewieściały, jak na taki chodzący trapez, ryj, ale zdania nie zmienił.
Shougo kompletnie zgłupiał. Tak właściwie, to Yoshito w życiu tyle nie mówił.
- Zabronił mu z tobą gadać. A niech by mu coś rozsmarowało gówno na mordzie. Mojemu bratu będzie grozić - Yoshito splunął na podłogę. Tego Shougo już nie zniósł.
- Nie syf mi tu! - zawołał.
- Wytrę to potem tą kiecą, nie trzęś dupką - mruknął Yoshito. - On ma nerwy ze stali. Serio. Lepiej wszystko znosi niż ja, Masato i nasza siostra razem wzięci. A potem chodzi o ciebie. Ja nie wiem, co ty takiego w sobie masz, że swoim gejowskim tyłkiem potrafisz tak zakręcić w głowie.
Yoshito zgasił papierosa na umywalce.
- Nie rań go więcej, Inoue - Yoshito schował peta do kieszeni. - On cię zna całe życie. Możesz się na niego drzeć, możesz rzucić jak szmatę. Ale do niego mów, do cholery. Bo za drugim razem przysięgam, że ci przyleję.
- Tylko spróbuj! - usłyszeli zza drzwi głos Naoto.
- Japa! - Yoshito kopnął w drzwi. - Dajcie mi wyjść, wyczerpałem już mój limit bycia miłym na dziś!
Yoshito kłócił się z nadal roześmianym Masato i poważnym Reiką jeszcze dłuższą chwilę. Shougo jednak ich nie słuchał. Za bardzo próbował pojąć, czego się podczas tej rozmowy dowiedział.
* * *
- Minoru?
- Co się stało, Hikaru?
- Shougo zadzwonił do Naoto wczoraj. Spotkali się.
- Kurczę. A zdążyłem już polubić Chou... Chwila. Zadzwonił do niego?
- Tak. Z własnej inicjatywy.
- Czemu Naoto mi nic nie powiedział?
- Bał się, że zareagujesz zbyt gwałtownie... Minoru, gdzie ty idziesz?!
- Upewnić się, że Shougo go znowu nie zrani!
- Minoru! O tym właśnie mówił Naoto, wracaj tutaj!
* * *
Yoshito wybiegł za Masato, który, promiennie się uśmiechając, uciekł z ubraniami starszego brata.
Czasem Shougo wątpił w to, ile lat ma ten wariat. Jak Wakita z nim wytrzymuje?
- Shougo? - zagadnął go Reika. - Mogę cię prosić na słówko?
- Jasne - Shougo poszedł za Reiką do kuchni.
- Mam prośbę - stwierdził Minoru. - Ja wiem, że to ty jesteś tym bardziej wrażliwym, ale... Opiekuj się Naoto. Zrobisz to dla mnie?
- Ale wy jesteście głupi. I ty i Yoshito - Shougo westchnął przeciągle. - Kocham Naoto, Reika. Drugi raz nie dam się opętać tym głupim myślom. Nie zostawię go. Wolę się ukryć pod czyimś płaszczem, takim solidnym, skórzanym, a nie z sieci na ryby, jak w przypadku niektórych. A nawet jakbyśmy się kiedyś rozstali... Jestem osiem lat starszy niż wtedy. Przekroczyłem trzydziestkę. Zmądrzałem. Jestem bardziej empatyczny niż kiedyś. Nie odetnę się.
Reika uśmiechnął się czule i roztrzepał Shougo włosy, po czym odebrał telefon, który właśnie się rozdzwonił.
- Tak, Hikaru. Tak, już wracam - Reika zaśmiał się krótko. - Spokojnie. Nic nikomu nie jest. Chyba, że Yoshito dopuścił się bratobójstwa na Masato...
* * *
- Naoto?
- Hm?
- Chobi twierdzi, że nigdy nie przestałeś mnie kochać.
- Mogę ci to udowodnić, jeśli chcesz~
* * *
Shougo wyszedł z kuchni. Naoto stał przy ścianie, wpatrując się w swoje kapcie.
- Szczerze mówiąc, nie wpadłbym na to, że mój brat powie ci aż tyle - przyznał. Shougo podszedł do niego i położył mu dłoń na policzku.
- Ja tam twierdzę, że miło jest wiedzieć, iż twój męski, silny mężczyzna ma jakieś uczucia, a nie jest tylko pozbawioną emocji kłodą - stwierdził. - Kocham cię, wiesz?
- Ja ciebie też - odpowiedział Naoto i złożył na ustach Shougo delikatny i czuły pocałunek.
- Ale wiesz, czego nienawidzę? - spytał Inoue, kiedy już się od siebie odsunęli. - Tej kiecki. Bardziej dziewczęcej nie było?
- Jeśli tak cię ona wkurza, to trzeba coś na to zaradzić - Naoto uśmiechnął się nieco łobuzersko, rozpinając zamek błyskawiczny znajdujący się z tyłu sukienki.
- Ktoś może mi wyjaśnić, czemu na dole spotkałem Reikę usiłującego ściągnąć z Masato jego starszego, grubego brata, który na domiar złego miał na sobie... - Yoshi przerwał w pół zdania, widząc Shougo oraz Naoto, który zamarł, wciąż trzymając suwak w palcach. - Dobra. Zmieniam zdanie. Nie tłumaczcie.
I poszedł do swojego pokoju.
The end

sobota, 19 października 2019

Calm as a coursing river

Zespół: D=OUT&Acme
Pairing: Naoto&Shougo, wspomniane Rikito&Haru i Chobi&Chisa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: angry komedia, czy co
Ostrzeżenia: delikatne sceny przemocy? XD
Notka autorska: Ja właściwie nie wiem, co się tutaj się stało. Ja przepraszam serdecznie za ich zachowanie.



Przetarł ścierką kubek w psy i postawił go na szafce. Wsypał do niego herbaty i włączył czajnik. Drugi kubek, z wielkim, uśmiechającym się, rudym kotem stał obok jego. Czekała w nim inna herbata. Naoto tej jego nie lubi. A potem i tak, chcąc się z nim podroczyć, wypija mu jej połowę. Taka u nich mała norma.
Naoto wrócił zaraz po tym, jak Shougo zalał obie herbaty. Zrzucił kurtkę z ramion i zawiesił ją na wieszaku. Shougo miał wrażenie, że Naoto coś trapiło, ale nie miał pojęcia, co.
- Hej, Shogo - powiedział Naoto, siadając przy stole i kładąc się na nim. - Wyjaśnij mi, dlaczego przyjaźnię się z takim potwornym liderem jak Reika?
- Pojęcia nie mam - Shougo usiadł obok niego i położył mu dłoń na ramieniu. - Aż tak zmęczony jesteś?
- Bardziej - mruknął Naoto, patrząc na Shougo przez dłuższą chwilę. Przeciągała się ona zdecydowanie za bardzo.
- Naoto? - zmartwił się Shougo, patrząc swojemu ukochanemu prosto w oczy.
- Dlaczego? - spytał Naoto, nagle się prostując. Gitarzysta poczuł się kompletnie zbity z tropu.
- Ale... Ale co? - zupełnie nie rozumiał, o co może chodzić.
- Zastanawiałem się ostatnio... - zaczął Naoto, opierając się plecami o ścianę. - ...dlaczego tak właściwie się rozstaliśmy. Wiesz... Wolałbym drugi raz nie popełnić tego błędu. Wolałbym drugi raz cię nie stracić, więc jeśli cokolwiek...
- Było za dobrze - Shougo wszedł mu w słowo.
Naoto zlustrował go wzrokiem.
- Ty chyba żartujesz...
Shougo stwierdził, że chyba dawno nie widział złości w spojrzeniu perkusisty. Naoto był zawsze taką oazą spokoju, że naprawdę mało rzeczy potrafiło go wyprowadzić z równowagi.
- A potem Yoshito mi powiedział o tej kawalerce... - kontynuował Shougo. - I spytał, czy o niej wiem i zaczął opowiadać o tym, że on ma kochanki, że K ma, że wszyscy mają, że tylko ja jestem takim wiernym pieskiem i...
- Czekaj - przerwał mu Naoto. - Poszedłeś z tą sprawą do mojego tępego brata, zamiast do mnie?
- Próbowałem jakoś cię wtedy wkurzyć, ale ty jesteś taki wyrozumiały zawsze, że to nic nie dało - Shougo westchnął ciężko. - Wiem, że to głupie.
- Bardzo głupie - Naoto wstał powoli i, opierając się dłońmi o stół, spojrzał mu prosto w oczy. - Pamiętasz, jak ci powiedziałem, że bawisz się ludźmi?
- Bawię się?
- Bawisz się. Chcesz, żeby było po twojemu, ale jednocześnie, żeby coś było nie tak, bo inaczej zaczynasz szukać błędów na siłę - Naoto złapał Shougo za nadgarstki.
Nieco za mocno.
- Naoto...?
- Czego ci brakuje, Shogo? Adrenaliny? - Naoto podniósł go za ręce, unosząc nad podłogą. - Wolałbyś, żebym był bardziej porywczy?
- Naoto, co...
- Więc proszę cię bardzo. Będę.
Shougo nie podobał się uśmiech, który zagościł na twarzy Naoto w tym momencie.
A jeszcze bardziej nie spodobało mu się to, że jego plecy uderzyły z impetem w ścianę, co go dość mocno zabolało.
- Na... - chciał go w jakiś sposób powstrzymać, ale Naoto złapał oba jego nadgarstki jedną dłonią, a drugą położył mu na policzku, całując go tak zachłannie, że ostatni raz...
...właściwie...
...był kiedykolwiek?
- Odbiło ci? - wydyszał Shougo, kiedy Naoto się od niego odsunął. - Zwariowałeś, czy co?
- Wkurzam cię?
- Naoto.
- Czyli udało mi się cię zdenerwować?
- Trochę...
- To dobrze, bo też jestem podirytowany. Trzeba temu zaradzić, co nie?
- Naoto, co ty...
- No co?
- ...przestań...
- Stanowczo to ty tego nie powiedziałeś.
- Zamknij się.
- To już bardziej ci wyszło.
- Oddychać też mógłbyś przestać...
- Słucham? - Naoto parsknął śmiechem.
Shougo irytowała cała ta sytuacja. A zwłaszcza gorący oddech Naoto, który owiewał mu kark.
Bo z jednej strony to było przyjemne, ale z drugiej jego organizm powinien go choć trochę słuchać.
Ale co on mógł na to poradzić?
Nic.
To było takie...
- Na bogów, to jest kuchnia! Ja tu jadam! - usłyszeli nagle i spojrzeli w stronę drzwi.
W progu stał oburzony Yoshi.
W sumie nic dziwnego.
Zobaczenie Shougo zaczerwienionego na twarzy, z wciąż unieruchomionymi rękami, rozpiętą koszulą i dłonią Naoto w spodniach na pewno nie było marzeniem ich biednego współlokatora.
- Wybacz, Yoshi - stwierdził Naoto, wyjmując rękę z dżinsów Inoue, po czym bezceremonialnie przerzucił go sobie przez ramię. - Już go zabieram tam, gdzie nie będziemy cię gorszyć.
- Naoto! Weź mnie postaw! - Shougo uderzył kilka razy pięściami w jego plecy, wyraźnie oburzony zaistniałą sytuacją.
- Za masaż możesz się zabrać później, pieseczku - stwierdził Naoto, wręcz w podskokach idąc do sypialni. - Na razie musimy się ulotnić, bo Yoshi gotów nas zabić.
- A niech sobie ciebie zabija, to mnie zobaczył... - Shougo nie zdążył dokończyć, bo Naoto rzucił go na łóżko i zawisł nad nim jak łowca nad zwierzyną. - Co...
- Nigdy więcej nie słuchaj mojego starszego brata - powiedział Naoto spokojnie, ale nadzwyczaj poważnie.
- Naoto... - zdążył szepnąć Shougo, gdy perkusista znowu go pocałował.
Tym razem delikatnie i czule. Jak zawsze.
- NAUCZCIE SIĘ ZAMYKAĆ TE CHOLERNE DRZWI! - usłyszeli wrzask Yoshiego, który trzasnął drzwiami od ich sypialni i poszedł do swojego pokoju, wściekle tupiąc.
Pewnie nie byłby usatysfakcjonowany faktem, że jedyną reakcją Naoto na tę sytuację był śmiech.
- Głupek - Shougo trzepnął go w głowę.
- Przepraszam, że mam przez ciebie sklerozę - stwierdził Naoto, ściągając mu koszulę i ostentacyjnie rzucając ją na podłogę.
Jak zwykle.
* * *
- Shougo...? Hej, Shougo, obudź się. Shougo, próba. SHOUGO!
Shougo został brutalnie wyrwany ze snu i rozejrzał się nieco zaspany wokół. Zobaczył obok siebie jednocześnie zmartwionego i lekko zezłoszczonego Chisę.
- Przysnąłeś dzisiaj chyba z trzeci raz - zauważył wokalista, zabierając dłoń z jego ramienia, za które prawdopodobnie nim potrząsał. Znowu. - Co ty robiłeś w nocy?
- Na pewno chcesz to wiedzieć? - spytał Haru, leżąc z głową na kolanach Rikito i przeglądając Twittera na telefonie.
- Jak patrzę na te otarcia na jego nadgarstkach, to ja osobiście nie chcę - stwierdził Rikito. - Aczkolwiek podejrzewam.
- Tak? - Haru chyba zaciekawiło, co powie basista, bo schował telefon do kieszeni.
- Demoralizował z Naoto sąsiadów - Rikito wzruszył ramionami.
- Biedny Yoshi - podsumował krótko Chisa.
Shougo miał ochotę przypomnieć wokaliście, ile razy Yoshi skarżył się na niego i Chobiego oraz skrytykować Rikito i Haru za komentowanie jego życia erotycznego, ale był zbyt zrelaksowany, by w ogóle się denerwować. Uśmiechnął się jedynie i stwierdził, że jeśli tak mają wyglądać kary, to on może wkurzać Naoto codziennie.
The End

niedziela, 13 października 2019

Sweet Liqueur

Zespół: D=OUT&xTripx
Pairing: Reika&Naoto, Naoto&Shougo (wspomniane)
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans, soft angst
Ostrzeżenia: melancholia, alkohol
Notka autorska: Nie wiem, co tu się dzieje. Jak przy każdym fiku dziejącym się "dawno temu w trawie".


Wiedziałem, że go tu znajdę.
Mój przyjaciel miał silną psychikę. Aż za. I gdy stało się coś, co jednak udało się ją nadwyrężyć, pocieszyć potrafiły go tylko trzy rzeczy - słodycze, alkohol i seks. I nic więcej.
Dlatego właśnie, schodząc po schodach i widząc mężczyznę w swetrze siedzącego przy barze, wiedziałem, że to on.
- Hej - usiadłem na stołku obok.
- Cześć - odpowiedział. Nie był pijany. Znałem go na tyle długo, że potrafiłem stwierdzić, iż ten stojący przed nim drink był co najwyżej drugim. Ena nigdy nie lubił alkoholu i pił jedynie do towarzystwa albo właśnie w takich sytuacjach.
Aczkolwiek wolałem go nazywać imieniem.
- Drugi? - spytałem, a on pokręcił głową.
- Pierwszy. Szybko przyszedłeś - stwierdził.
Kłamał. To też potrafiłem rozpoznać.
- Nadal się nie odzywa? - spojrzałem na niego z uwagą.
- Nadal - przyznał.
- A wiesz chociaż, dlaczego z tobą zerwał? - właściwie to nie pytałem o to wcześniej.
- Nawet nie chce mi tego wyjaśnić - odparł Naoto i wypił pół drinka duszkiem.
Było naprawdę źle. Nie wiedziałem, że on umie wlać w siebie tyle alkoholu naraz.
- Czyli jak jeszcze był w xTripx, to mieliście kontakt, a teraz...
- A teraz nie. Możemy o tym nie rozmawiać? - ton głosu Naoto wskazywał na... Właściwie, na co?
- Przepraszam. Po prostu próbuję pomóc ci jakoś rozwiązać tę sytuację - stwierdziłem, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Naoto jednak wstał i strącił ją.
- Tutaj nikt nie pomoże - mruknął i zachwiał się.
Chwyciłem go za ramię, żeby się nie przewrócił. Często z nerwów kręciło mu się w głowie. Zwłaszcza, jak wypił dwa i pół drinka.
- Naoto - nawet nie wiem, kiedy również wstałem. Wiem jedynie, że wciąż trzymałem go za ramię, a on tym razem nie protestował.
- Jesteśmy tu sami - westchnął Naoto. - Nikt nie przyszedł.
- Żadna kobieta - zauważyłem. - Ale jestem ja.
Nie wiem, w którym momencie rozchełstana koszula pod rozpinanym swetrem i usta Naoto stały się na tyle kuszące, że ku oburzeniu obserwującego nas barmana, pocałowałem mojego przyjaciela.
Ale to zrobiłem. A on ten pocałunek oddał.
- Reika?
- Dzisiaj mogę być Minoru.
* * *
Leżąc w łóżku o szóstej rano, zastanawiałem się, jak bardzo jest źle. Jak wykończony psychicznie musiał być Naoto, że po raz pierwszy w życiu zapomniał o swojej męskiej dumie i dał się zrzucić na dół. Co najwyżej jak się z Shougo zamienili, ale tak to nigdy nie był niczyim uke.
Aż do dziś. Moim.
Nie zdziwiło mnie, że mamrotał imię Shougo przez sen. Ale to, że zerwał się gwałtownie do pozycji siedzącej, oddychając płytko i z przerażeniem w oczach, już tak.
W życiu nie widziałem, żeby miał koszmar. Ani nawet mi o żadnym nie opowiadał.
Przy śniadaniu był nieobecny myślami. Kaca nie miał, bo by bluzgał. A on po prostu był cicho.
- Wszystko w porządku?
Kiwnięcie głową.
- Smaczne onigiri?
Kiwnięcie głową.
- Wiedziałeś, że Kouki jest kosmitą?
Kiwnięcie głową.
Wcale mnie nie słuchał.
Stałem oparty o framugę, gdy wiązał buty. Jego wzrok był pusty. Jakby coś zjadło jego duszę.
Mój ty świecie, jaką ja miałem wtedy ochotę przywalić Shougo za to, co zrobił mojemu przyjacielowi.
Za to, że go zniszczył. Nawet jeśli ten przeraźliwie chudy psiarz nie miałby szans na oddanie mi.
Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej apaszkę.
- Naoto? - zagadnąłem go. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Tak?
- Jesteśmy mężczyznami - powiedziałem, stając przy nim. - I dlatego tłumimy emocje.
Naoto wyprostował się i oparł się o ścianę.
- Społeczeństwo tego od nas wymaga - ciągnąłem dalej. - Od małego. Nikt nie chce oglądać naszych łez. Nawet my sami. Ani słuchać, jak płaczemy.
Wyjąłem z kieszeni telefon oraz słuchawki i założyłem je.
- Zawiąż - podałem mu apaszkę, a on pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Jesteś niepoprawny, Minoru - stwierdził, ale wziął apaszkę i zawiązał mi ją na oczach.
Rozłożyłem ramiona, a Naoto przytulił się do mnie.
Nie słyszałem, jak płacze. Nie widziałem. Ale czułem, jak moczy mi ramię i jak się trzęsie.
Czternaście lat znajomości.
Dwanaście przyjaźni.
Pięć związku.
Ponad połowę jego dwudziestopięcioletniego życia Shougo był gdzieś obok. A teraz nagle nie chciał z nim nawet rozmawiać.
To bolało. Domyślałem się, że bolało o wiele bardziej niż wcześniej.
Bo zawsze po zjedzeniu czegoś słodkiego i wypiciu trzech drinków był seks. Ale przez pięć lat z tą samą osobą. I nawet jakbym chciał, to nie miałbym szans zastąpić Shougo. Skoro Naoto nawet nie zależało na honorze i byciu seme, to czy komukolwiek mogło się to udać?
Nie.
Serca rozkruszonego na pięć milionów drobnych kryształków nie da się poskładać w jedną noc.
The end