Pairing: Chobi&Chisa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans, komedia?
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Fik napisany dla Kann na poprawę humoru.
Chisa wrócił do domu i odwiesił bluzę na stojak. Ściągając buty, zobaczył Chobiego stojącego w drzwiach sypialni z kubkiem herbaty w ręce.
- Hej - rzucił krótko, ale nie otrzymał odpowiedzi. Spojrzał na Chobiego z lekkim zdziwieniem. - Coś się stało?
Chobi westchnął. Było w tym słychać takie cierpienie, jakby przynajmniej zdechły mu wszystkie koty.
Podał Chisie kubek z herbatą, podszedł do szafki i wyciągnął z niej notes i długopis. Nabazgrał coś na kartce i podstawił ją wokaliście pod nos. Chisa przeczytał wiadomość i zachichotał.
- Więc nie możesz mówić? To co ty robiłeś, jak mnie nie było? - spojrzał na Chobiego, uśmiechając się złośliwie, przez co dostał notesem po głowie. - Au?
Chobi znowu coś napisał, marszcząc przy tym brwi, podał Chisie notes, usiadł z herbatą na łóżku i wbił wzrok w ścianę.
- Czyli przeziębiłeś się i siadło ci na struny głosowe? Biedactwo - Chisa pogłaskał go po głowie. - Ale czemu się wkurzasz?
Chobi obrzucił go morderczym spojrzeniem.
- Irytuje cię, że ja mogę mówić, a ty nie? - odpowiedziało mu kiwnięcie głową. - Zatem milczmy obaj.
Basista popatrzył na niego ze zdziwieniem.
- No co? Ja mogę milczeć. Przecież nie musimy mówić, by się rozumieć, prawda? - Chisa uśmiechnął się promiennie, wziął długopis z szafki i napisał coś w notesie, po czym podał go Chobiemu.
- Hej - rzucił krótko, ale nie otrzymał odpowiedzi. Spojrzał na Chobiego z lekkim zdziwieniem. - Coś się stało?
Chobi westchnął. Było w tym słychać takie cierpienie, jakby przynajmniej zdechły mu wszystkie koty.
Podał Chisie kubek z herbatą, podszedł do szafki i wyciągnął z niej notes i długopis. Nabazgrał coś na kartce i podstawił ją wokaliście pod nos. Chisa przeczytał wiadomość i zachichotał.
- Więc nie możesz mówić? To co ty robiłeś, jak mnie nie było? - spojrzał na Chobiego, uśmiechając się złośliwie, przez co dostał notesem po głowie. - Au?
Chobi znowu coś napisał, marszcząc przy tym brwi, podał Chisie notes, usiadł z herbatą na łóżku i wbił wzrok w ścianę.
- Czyli przeziębiłeś się i siadło ci na struny głosowe? Biedactwo - Chisa pogłaskał go po głowie. - Ale czemu się wkurzasz?
Chobi obrzucił go morderczym spojrzeniem.
- Irytuje cię, że ja mogę mówić, a ty nie? - odpowiedziało mu kiwnięcie głową. - Zatem milczmy obaj.
Basista popatrzył na niego ze zdziwieniem.
- No co? Ja mogę milczeć. Przecież nie musimy mówić, by się rozumieć, prawda? - Chisa uśmiechnął się promiennie, wziął długopis z szafki i napisał coś w notesie, po czym podał go Chobiemu.
To
jak to się stało, że zaniemówiłeś?
Zostawiłem
otwarte okno na noc. Rozszalała się burza i tak jakoś wyszło.
Nie
zorientowałeś się, że zrobiło się zimno?
Jestem
ciapą, pamiętasz? Mogłoby się nawet zrobić tak zimno, że
zamroziłoby mi stopy, a i tak bym się nie zorientował.
Racja.
Swoją drogą, u moich rodziców nie było burzy, a by się
przydała. Straszna duchota, myślałem, że mama wybije dziurę w
ścianie i każe tacie zamontować nowe okno, by móc je
otworzyć.
Przed
tą burzą to miałem ochotę wykąpać się w misce Nameko.
Trzeba
było zrobić sobie chłodną kąpiel.
I
pewnie przeziębiłbym sobie nerki z moim szczęściem. Wolę nie
mówić, niż zwijać się na łóżku jak ciocia Chou,
kiedy miała zapalenie nerek.
No,
z twoim progiem bólu...
Obaj
mamy próg bólu świnki morskiej, Sachi.
W
zasadzie masz rację.
"Hiroki,
zaparz mi herbatki, brzuszek mnie boli." I tak prawie
codziennie.
Bo
ja mam delikatny żołądek! I w ogóle jestem kruchym
wokalistą, którego artystyczną duszę niszczy zło tego
świata.
Sachi,
co?
Nie
wiem, chyba ten sposób komunikacji mi szkodzi.
Jakbym
mówił, to by było lepiej.
Chisa westchnął przeciągle i napisał kolejną wiadomość w notesie. Basista odczytał ją i przytulił wokalistę do siebie. Cmoknął go w czubek głowy i przymknął oczy.
Nie
muszę słyszeć twojego głosu, by słyszeć bicie serca, wiesz? A
to mi wystarczy. Ważna jest dla mnie twoja obecność, a nie potok
słów, moja ty gaduło.
The
end