Pairing: Soan&Hitomi, w tle Ivy&Vivi
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: łagodne sceny erotyczne
Notka autorska: Takie tam zainspirowane informacją, że Hitomi lubi czekoladę, a Soan truskawki.
Ps. Mam coś z tym pairingiem, co rozwala system, ale to może w czwartek.
- Hitomi? - Soan stanął w drzwiach kuchni i spojrzał na wokalistę, który w fartuszku krzątał się po pomieszczeniu. - Co ty robisz?
- Znalazłem w książce kucharskiej przepis na czekoladki z nadzieniem truskawkowym - oznajmił uradowany Hitomi. - Aczkolwiek niezbyt wiem, jak się zabrać do nadzienia, więc na razie roztapiam czekoladę.
- Udaję, że rozumiem - stwierdził Soan, usiadł na stole i wziął sobie jedną truskawkę. Lubił te owoce. Były słodkie i kojarzyły mu się jednoznacznie z ich teledyskiem. - Hito-chan, właściwie, to czemu nie możemy po prostu zjeść tych truskawek w normalny sposób?
- Bo to nudne. Potrzeba mi innowacji - stwierdził Hitomi, mieszając w garnuszku z czekoladą.
- Nudne? - Soan zeskoczył ze stołu, wziął kolejny owoc z miski i podszedł do Hitomiego. - Zawsze można zrobić tak.
Perkusista umoczył truskawkę w rozpuszczonej czekoladzie i włożył ją lekko zdezorientowanemu Hitomiemu do ust.
- Czy to było nudne, Hitomi? - zapytał z tajemniczym błyskiem w oczach.
- Smaczne - odpowiedział krótko Hitomi. W sumie miał ochotę powiedzieć coś więcej, ale Soan zamknął mu usta pocałunkiem.
- Masz rację - stwierdził Soan, gdy po chwili się od niego odsunął. - Smaczne. A teraz chodź.
Soan złapał jedną ręką Hitomiego za dłoń, drugą garnuszek i posadził wokalistę na stole.
- Co ty zamierzasz zrobić, Tomofumi? - zapytał Hitomi, gdy ten umoczył truskawkę w czekoladzie.
- Czy czekolada nie jest afrodyzjakiem, Hitomi? - Soan nadgryzł owoc, po czym resztę włożył do lekko rozchylonych ust wokalisty. - Tak jak truskawki?
- Jest - przyznał Hitomi, zakładając nogę na nogę i opierając się o blat stołu. - Zamierzasz mnie karmić?
- Może? - Soan usiadł na stole i podkulił nogi pod siebie. - Jak na razie dobrze mi idzie.
- Jeśli tak uważasz - Hitomi ujął delikatnie czerwony owoc i umoczył go w wciąż płynnej czekoladzie, po czym umieścił go w uchylonych ustach Soana. - To ja nakarmię ciebie.
- Jak dla mnie zabawa idealna - stwierdził Tomofumi, ścierając opuszkiem palca czekoladę z kącika ust Hitomiego. Pochylił się nad nim i go pocałował.
W sumie można było to przewidzieć, ale oni tak jakby o tym nie pomyśleli. W następnej chwili stół nie wytrzymał ciężaru dwóch dorosłych facetów i obaj z wdzięcznym łupnięciem znaleźli się na podłodze wśród części połamanego stołu.
- Rozwaliliśmy stół, Tomofumi - zauważył niezbyt odkrywczo Hitomi, chichocząc.
- Nic ci nie jest?
- Nie - Hitomi pokręcił głową.
- Na pewno?
- Na pewno.
- To chodź. Stołem zajmiemy się później - Soan pomógł mu wstać i wziął na ręce. - Idziemy do sypialni.
- Właściwie to ty idziesz. Ja jestem niesiony.
- Nie dyskutuj ze mną, Hito-chan - stwierdził Soan, wychodząc z kuchni.
* * *
- Wiesz co, Miyako?- Tak?
- Z dwojga złego dobrze, że nie próbowali tego zrobić na umywalce.
- Co, umywalce?
- Mikaru i Syu kiedyś próbowali. Potem mieszkali tydzień u mnie, bo zalało im łazienkę, pół mieszkania i jeszcze do sąsiadów przeciekło.
- Czy my znamy kogoś, kto nie jest aż tak napalony?
- W zasadzie to Si-san ma tylko kota.
- I Sono.
- Co?
- No Sono. Wokalistę Matenrou Opery. Nie zauważyłeś?
- Nie?
- Z kim ja żyję...
- Ze mną?
- No w sumie... Toshi, co ty robisz? Toshi!
The end