Pairing: Asagi&Ruiza
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Dopiero po napisaniu tego fika dowiedziałam się, że Asagi ma w tej chwili tylko jednego kota, więc przepraszam za nieporozumienie.
Asagi stał przed regałem w sklepie muzycznym i z niedowierzaniem obserwował okładkę pewnej płyty. Przyszedł tu po jakąś popową składankę dla córki swojej kuzynki, a zobaczył coś, czego nie mógł pojąć. Patrzył i nadal nie wierzył w to, co widział.
Wokalista zamrugał. Wziął płytę do rąk. Obrócił ją w palcach kilkakrotnie, jakby próbując sobie uświadomić, że naprawdę istnieje. Że to nie jest jego jakaś perwersyjna fantazja.
Dziewczynka z popowej składanki w koszyku zdawała się być zdziwiona, gdy płyta, w której rzeczywistość Asagi nie wierzył, wylądowała obok niej.
Szczęk kluczy w zamku obudził dwa śpiące koty. Jeden zerwał się od razu na łapy i schował się pod szafą, drugi zaś udał się pod łóżko i już tam został. Trzeci, najstarszy, nawet nie zwrócił uwagi na to, że właściciel wrócił do domu i spał dalej w najlepsze.
Asagi wyjął z torby obie zakupione płyty. Składankę dla Haru schował do szuflady, "nieistniejący" album położył na stoliku i poszedł zaparzyć herbatę.
Wrócił po kilku minutach. Postawił kubek na podkładce i wziął płytę do rąk. Wyjął ją z folii i otworzył pudełko. Był ciekaw, czy w książeczce są jeszcze jakieś zdjęcia. I co w ogóle w niej jest.
Owszem, były zdjęcia. Asagi, choć myślał, że gdy je zobaczy, zacznie w końcu pojmować całą sytuację i uwierzy w istnienie płyty, pogubił się jeszcze bardziej. Jak, próbował sobie uświadomić, no jak jego Ruiza może tak wyglądać? Przecież to taka blondwłosa, słodka księżniczka. Od zawsze i w każdej sytuacji Ruiza zachowywał się tak, jakby albo był dziewczynką albo księżniczką. No może z wyjątkiem tych sytuacji, kiedy pokazywał, że jest seksowny. Ale nigdy nie robił tego w taki sposób. Zawsze był przy tym uroczy, a nie powalający na kolana, nie prowokujący. Nie, taki nie był. A może był? Może istniała inna strona Ruizy, momenty, kiedy przestawał być tym słodkim uke, które Asagi znał na co dzień?
Ruiza dzisiaj wraca. Od siostry. Bo Ruiza został wujkiem i musiał ten mały cud od razu jechać zobaczyć. Wraca. I co wtedy?
Asagi leżał tak spokojnie na kanapie, że nawet jego koty wyjrzały ze swoich kryjówek. Bara spojrzała na Rose z lekkim zdziwieniem, choć była tylko kotem. Obie kotki doszły do wniosku, że pójdą coś zjeść i zostawią swojego pana w tym letargu, bo w sumie to im nie przeszkadza. Mają spokój.
Ruiza powoli otworzył drzwi, bo wiedział, że Asagi nie lubi, jak się robi to zbyt gwałtownie. Podobno tworzył się wtedy przeciąg, a przecież Asagi nie może się przeziębić, bo jak będzie śpiewał? Wokalista był przewrażliwiony, no ale co poradzić. Ruiza i tak go kochał, bez względu na wszystkie jego wady i dziwne zwyczaje.
- Takahiro? - Ruiza zdziwił się, gdy znalazł Asagiego zapatrzonego w sufit i nie robiącego zupełnie nic. Nie pisał tekstu, nie dręczył kotów, nie dzielił się przeżyciami z fanami na blogu, nie oglądał "Totoro" ani "Ponyo" ani żadnego innego anime ze studia Ghibli. Co więcej, nawet nie zareagował, kiedy usłyszał otwierające się drzwi.
- Yoshiyuki - mruknął dopiero po bardzo długiej chwili, podnosząc się z kanapy. - Potrafisz nie być słodki?
- Co? - Ruiza był trochę zdezorientowany.
- Jest różnica między słowami "śliczny" i "piękny". Ty zazwyczaj jesteś śliczny. Ty zawsze taki jesteś. Ale... - Asagi podniósł ze stolika płytę. - Ale tu jesteś piękny. Jak?
- Co? - Ruiza zaśmiał się krótko i spojrzał na Asagiego ze zdziwieniem. - Nie mów mi, że aż tak wielkie zrobiły na tobie wrażenie te zdjęcia, że... Masz teraz bardzo ciekawą minę, wiesz? Jakbyś starał się nią mi udowodnić, że naprawdę nie wiedziałeś, iż ja tak potrafię. Nie wiedziałeś?
Asagi pokręcił przecząco głową. Ruiza westchnął. Namyślił się przez chwilę, po czym odwrócił się i wyszedł z pokoju.
Wrócił po chwili, w rozpiętej koszuli i z błękitną wstążką w dłoni.
- To ja ci udowodnię, że potrafię nie być słodki - oznajmił, opierając się o szafę.
Do Asagiego dotarły słowa Ruizy w momencie, gdy zgrabnym ruchem związał mu wstążką włosy, złapał go za rękę i spokojnym krokiem poprowadził w stronę sypialni.
The end