Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

środa, 24 lipca 2024

Shikigami of Steel (Kurogane no Shiki)

 Uniwersum: Aoishiro

Pairing: Kohaku&Syouko

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: obyczaj

Ostrzeżenia: spoilery do gry

Notka autorska: Ending XLVII (Kohaku's second bad ending).



Pojedynek z kenki poszedł nie do końca po mojej myśli. Właściwie, prawie się utopiłam i chyba na chwilę straciłam przytomność.

Postanowiłam wrócić do Shoushinji. Kiedy szłam przez las, zauważyłam kogoś leżącego na ziemi.

Zatrzymałam się i przyjrzałam się tej osobie uważnie.

Czy to nie było to onmyouji? Kohaku czy jakoś tak?

Liście zaszeleściły pod moimi stopami, gdy powoli zbliżyłam się do tej niebezpiecznej kobiety. Trąciłam ją stopą.

- Onmyouji - powiedziałam do niej, ale ta nie odpowiedziała. - Hej, onmyouji, żyjesz w ogóle?

Znów brak odpowiedzi. Kucnęłam, żeby sprawdzić jej puls, i wtedy zauważyłam na ziemi strzępki materiału.

Palce jednej ręki przytknęłam do szyi onmyouji, a drugą podniosłam największy skrawek materiału.

Doszłam wtedy do dwóch wniosków, które ani trochę mi się nie podobały.

Onmyouji nie żyło. Może nie ufałam tej kobiecie i nie chciałam z nią współpracować, ale patrząc na to, jak niebezpieczne było to kenki, to mimo wszystko jakakolwiek pomoc by mi się jednak przydała.

Mój drugi wniosek był jednak bardziej szokujący.

To, co trzymałam w drugiej ręce, to był kawałek bluzy Osy. Obok leżało coś, co wyglądało, jak bardzo zmasakrowana, ludzka ręka.

Cokolwiek się z nią stało, wiedziałam, że raczej nie ma szans na to, by przeżyła, dlatego też postanowiłam zająć się ciałem tej onmyouji, zanim ktoś je znajdzie.

Przerzuciłam ją sobie przez ramię i poszłam wgłąb lasu. W końcu znalazłam miejsce wyglądające na rzadko uczęszczane i rzuciłam ciało onmyouji na ziemię, po czym zaczęłam kopać dół. Nie wiem, ile czasu minęło. Pół godziny, może trochę więcej, ale w końcu dół był na tyle głęboki, że mogłam wrzucić tam ciało. Kiedy już leżało w grobie, przykryłam je wcześniej przesypaną ziemią oraz liśćmi i kwiatami zebranymi w pobliżu.

* * *

- Migi-san - zaczęła Momoko, wchodząc do mojego pokoju.

Chciałam odpocząć przed wyprawą na Urashimę, ale jak widać nie będzie mi to dane.

- Co się stało? - spytałam, siadając.

- Osa-senpai zaginęła - wyjaśniła Momoko. - Nie możemy jej znaleźć.

I wtedy przypomniałam sobie o skrawkach materiału i tej zmasakrowanej ręce...

- Nie widziałaś jej może? - spytała Momoko.

No, nie w całości.

- Dzisiaj nie - odparłam.

- Pomyślałam, że może coś ci powiedziała. Gdzie idzie albo coś - wyjaśniła Momoko.

- Ostatnio widziałam ją w lesie - oznajmiłam. - Ostrzegałam ją, że powinna wracać do Shoushinji, bo może natknąć się na jakieś dzikie zwierzęta albo gorzej.

- Czyli powinniśmy przeszukać las? - spytała Momoko.

- Myślę, że to będzie najlogiczniejsze rozwiązanie - przyznałam.

Aoi wezwała policję, która przyprowadziła ze sobą psy tropiące. Na początku Yasumin i Momoko towarzyszyły policjantom w poszukiwaniach, ale kiedy tylko znaleziono fragmenty ludzkiego ciała, odesłano je z powrotem do Shoushinji.

Psy znalazły również spinki Osy i jej komórkę. Fragmenty jej ciała były rozrzucone w promieniu trzydziestu metrów.

Kiedy Aoi oznajmiała swoim podopiecznym, co się stało z Osą, wszystkie wyglądały, jakby nie do końca jej wierzyły. Yasumin zemdlała, Momoko i Hime płakały. Nami jedynie skierowała swój wzrok na mnie, jakby niemo oskarżając mnie o to, co się stało.

Ale przynajmniej wiedziałam, że miałam rację. Osa naprawdę nie miała szans na przeżycie.

I rzeczywiście nie przeżyła.

The end

środa, 10 lipca 2024

Defy Fate to Fade Away to Oblivion

Uniwersum: Aoishiro

Pairing: Kohaku&Syouko

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: obyczaj

Ostrzeżenia: spoilery do gry

Notka autorska: Ending XLVI (Kohaku's first bad ending).




Leżałam na ziemi, czując, jak wieczorny wiatr muska mój lewy policzek. Prawy tonął w mojej własnej krwi.

Umierałam.

Umierałam i nic nie mogłam na to poradzić.

Miałam jedynie nadzieję, że Syouko uciekła, a to kenki jej nie dogoniło. Że stało się coś, co powstrzymało kenki przed zabiciem mojej kolejnej ukochanej.

Aż coś mnie zabolało. Ale nie rany, które zadała mi moja przeciwniczka, tylko coś w środku. Prawdopodobnie resztki człowieczeństwa, które Syouko udało się obudzić.

Nagle usłyszałam szelest liści. Próbowałam się podnieść, lecz na darmo. Ktoś położył coś, albo kogoś, na trawie niedaleko mnie. I wtedy ktoś trącił mnie stopą.

- Onmyouji - usłyszałam czyjś głos.

O ile mnie pamięć nie myliła, należał do tej onikiri.

Otworzyłam jedno oko. Tak. To ta dziewucha.

Jednak wtedy zauważyłam Syouko leżącą na ziemi. Jej czarne włosy rozsypały się na trawie. Jej ubrania były pokryte krwią, a na szyi widniała głęboka rana.

Zdawała się nie oddychać.

- Onikiri - szepnęłam. - Czy to...

- Ta dziewczyna nie żyje, nie przejmuj się - mruknęła.

Jęknęłam.

Jak mam się nie przejmować?! Syouko nie żyje!

I to moja wina. Nie potrafiłam jej ochronić. To kenki było zbyt silne.

- Przenieś ją - poprosiłam spokojnie, powstrzymując się od płaczu.

Onikiri zmarszczyło brwi.

- Co takiego?

Jej głos był szorstki.

- Chcę... ostatni raz... - mój głos słabł. Nie miałam siły mówić.

Onikiri westchnęła i podeszła do Syouko, po czym wzięła ją na ręce. Przeniosła ją i położyła obok mnie. Czułam zapach jej krwi. Mogłabym się jej napić i odzyskać siły. Mogłabym też przemienić Syouko w onmyouji.

Ale czy jestem w stanie zrobić coś takiego? Skazać ją na wieczne życie w samotności?

- Przepraszam... - szepnęłam, wtulając się w Syouko. - Nie potrafiłam... cię ochronić...

Siły zupełnie mnie opuściły. Zamknęłam oczy.

- Pochowaj nas - powiedziałam dziwnie stanowczo, jak na to, że ledwie żyłam.

Onikiri zdawała się być zdezorientowana. A tak przynajmniej wnioskowałam po tej ciszy, która zapadła.

A może to po prostu ja przestałam już słyszeć?

Chociaż słuch chyba traci się przed śmiercią jako ostatni.

Więc chyba nadszedł już czas.

Powoli pogrążałam się w ciemności, przestając czuć zimną skórę Syouko pod palcami, woń i smak krwi.

Gdzieś na granicy świadomości słyszałam jeszcze podniesione głosy i onikiri kłócącą się z grupą osób.

Jedna z nich złapała Syouko za ramiona, trącając moją dłoń.

I wtedy moje zmysły się wyłączyły, jeden po drugim.

Syouko była bezpieczna. Nie wiem, co stanie się z moim ciałem, i mało mnie to obchodzi. Ale Syouko była bezpieczna. Są tutaj ludzie, którzy się nią zaopiekują. Pochowają. Tak jak poprosiłam tę onikiri.

Może nie spocznę obok niej, ale...

I nagle w połowie myśli świat wokół mnie zniknął, a białe światło otuliło mnie swoim ciepłem.

Szum wiatru był ostatnim, co usłyszałam w tym właśnie utraconym życiu.

The end