Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

czwartek, 18 stycznia 2024

A New Little Discovery

 Uniwersum: Genshin Impact

Pairing: Al-Haitham&Kaveh

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: fantasy, komedia

Seria: "Light&Ice"/"Sun&Wind"

Ostrzeżenia: headcanony, łagodne sceny erotyczne

Notka autorska: Nie pytajcie, miałam wizję. I oczywiście zapomniałam to dodać zaraz po napisaniu, osiwieję z tą sklerozą. ^^"



- I uwierzysz, że stwierdził, że jestem masochistą? - Kaveh brzmiał na oburzonego, kiedy Al-Haitham wyłączył swoje słuchawki.

Nawet nie wiedział, o kim Kaveh mówi. Wyciszył go, jak tylko architekt zaczął swoją tyradę na kolejny temat, który w ogóle go nie interesował.

- Patrząc na twoje decyzje życiowe, jesteś masochistą - stwierdził Al-Haitham, zamykając książkę, którą czytał.

Wiedział, że dyskusja z Kaveh trochę mu zajmie i nie będzie mógł się skupić na jej treści, kiedy podirytowany głos jego irytującego ukochanego będzie dźwięczał mu w uszach.

- Nie jestem masochistą, Haitham - Kaveh aż się zmarszczył. - Obaj jesteście świrnięci.

- W przeciągu ostatnich dwóch tygodni pracowałeś nad dwoma projektami naraz, z czego jeden znowu jest za darmo, bo zgłosiłeś się jako wolontariusz do... Nawet nie pamiętam, co to było - Al-Haitham wstał, odkładając koc, którym miał przykryte nogi. - Poza tym, mówisz wszystkim, że mnie nie cierpisz, a tymczasem mieszkasz ze mną od lat, kochasz mnie od lat i na dokładkę nie masz absolutnie żadnych obiekcji wobec bycia na dole w łóżku. Nie sądzisz, że to jest trochę masochistyczne?

- Jestem co najwyżej idiotą, nie masochistą - mruknął Kaveh, opierając się o ścianę. - Tylko głupiec związałby się z takim bufonem jak ty.

- Nigdy nie powiedziałem, że jesteś głupi - stwierdził Al-Haitham, kładąc jedną rękę na ścianie, a drugą na ramieniu Kaveh. - Jedynie nieco porywczy i rzadko myślący o sobie.

- To się nazywa altruizm i... Co ty robisz?! - Kaveh zastygł w bezruchu, kiedy Al-Haitham po prostu go... ugryzł.

I to było kategorycznie zbyt przyjemne.

Co... Co się działo, do cholery?

- Hm... - Al-Haitham przesunął palcem po świeżej malince na szyi Kaveh. - Tak jak myślałem.

- Myślałeś? Myślałeś?! Co to było?!

- Eksperyment - Al-Haitham wzruszył ramionami. - Jego wynik potwierdza, że jesteś masochistą. Wnioskuję to po tym, że masz zarumienione policzki, ciężko oddychasz i nadal nie oberwałem z pięści w nos. Więc miałem rację. Jak zwykle. A teraz bądź tak miły, zrób coś pożytecznego i idź zaparzyć kawę.

Po czym, jak gdyby nigdy nic, wrócił na kanapę i zaczął czytać książkę z powrotem.

Kaveh zamrugał.

Nie, naprawdę, co tu się w ogóle stało?

To było przyjemne.

To nie powinno być przyjemne.

Naprawdę jest masochistą?

Ten student Amurty miał rację?

Ugh...

- Haitham? - Kaveh podszedł do niego.

- Hm?

- Skoro już odkryliśmy, że jestem, umm, masochistą... - Kaveh zabrał mu książkę i złożył ją, nie zwracając uwagi na nieco zirytowaną minę Al-Haithama. - Może wykorzystamy to nowe odkrycie i coś z tym zrobimy?

- Co, oprócz uniemożliwienia mi znalezienia miejsca, w którym skończyłem, kiedy będę chciał wrócić do lektury tej książki? - spytał Haitham. - Oddaj mi ją, swoją drogą. Jest z biblioteki.

- Czasem jesteś niemożliwy z tym, że trzeba do ciebie mówić bez aluzji, bo i tak nic nie zrozumiesz - Kaveh uniósł głowę Al-Haithama wciąż trzymaną przez siebie książką tak, by ten patrzył mu prosto w oczy. - Słuchaj mnie uważnie. Ja. Ty. Łóżko. Teraz. Załapałeś?

- A, w ten sposób - Al-Haitham zabrał mu książkę i rzucił nią ostentacyjnie za siebie.

- Al-Haitham! Mówiłeś, że jest z biblioteki!

- Bo jest. Z mojej.

- ...uduszę cię.

- Myślę, że akurat tę kwestię ustaliliśmy już wcześniej.

- Ale...

I może jeszcze by coś powiedział, gdyby Al-Haitham nie zamknął mu ust pocałunkiem.

Jednym z wielu tej nocy.

The End