Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

środa, 23 listopada 2022

Carried Away By the Current

 Uniwersum: Aoishiro

Pairing: Syouko&Nami

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: angst

Ostrzeżenia: spoilery do gry

Notka autorska: Ending XXIII (Nami's third normal ending).


- Syouko! - głos Kohaku-san odbił się od moich uszu. - Uciekaj, Syouko!

Patrzyłam na martwą Nami i nie wierzyłam w to, co się stało.

Ona naprawdę umarła?

Tak po prostu?

- Nami... - szepnęłam.

Ktoś pociągnął mnie za ramię. To była Kohaku-san.

- Powiedziałam, że masz uciekać - oznajmiła, łapiąc ten przeklęty miecz. - Ja się wszystkim zajmę.

- A Nami? - spytałam. - Nie mogę jej tak zostawić!

Kohaku-san westchnęła ciężko.

- Złap ją mocno - poleciła i szarpnęła mną gwałtownie.

Wrzuciła mnie do wody. Rouryu zdążył jeszcze coś krzyknąć, ale nie słyszałam, co dokładnie. Przytuliłam Nami mocno do siebie i zamknęłam oczy.

* * *

Obudziłam się na plaży. Nami leżała obok mnie. Jej kimono było poplamione krwią.

Wyciągnęłam ku niej dłoń. Dotknęłam jej zimnego ciała.

Ona... Naprawdę nie żyje...?

- Syouko-senpai! - usłyszałam nagle.

- Nami?!

Głosy. Otoczyły mnie głosy. A ja jedynie jeszcze raz chciałam usłyszeć ją. Dziewczynę zamkniętą w ciele dwunastolatki. Przemienioną w boginkę.

Ale wygląda na to, że już nie usłyszę.

* * *

Migiwa przysłała mi smsa. Rouryu pokonany. Brama zamknięta. Kohaku-san zabrała miecz.

Pochowaliśmy Nami obok świątyni. Woleliśmy nie powiadamiać nikogo, kim tak naprawdę była, więc na jej grobie widniały dane personalne "Suzuki Nami".

Poza tym, tylko ja wiedziałam, jak naprawdę się nazywała.

- Czyli to wszystko tylko po to? - spytała Yasumi, siadając obok mnie na plaży. - Żebyśmy musiały ją pożegnać?

- Jak widać - przyznałam.

- Przypominała mi moją starszą siostrę - oznajmiła. - Wiesz, tę, o której ci mówiłam. Była moją siostrą bliźniaczką. Chorowitą. Całe dzieciństwo brała leki. Kiedyś do naszego domu przyjechała dziewczynka ze swoją starszą o wiele lat siostrą. Bawiłyśmy się we trzy, ale Nee-san nie mogła wychodzić z domu bez opieki, więc zamieniałyśmy się miejscami. Ta dziewczynka miała wypadek i rodzice postanowili podawać jej leki mojej siostry. A potem z dnia na dzień zniknęła, jak tylko wyzdrowiała. Nawet się z nami nie pożegnała. Nee-san była z tego powodu bardzo smutna, ale ja musiałam być dla niej dzielna.

- Ty zawsze jesteś dzielna, Yasumi - uśmiechnęłam się słabo. Odwzajemniła uśmiech.

- Zmarła, kiedy miałyśmy niecałe dwanaście lat - wyjaśniła. - Pewnie dlatego Nami mi się z nią kojarzyła. Była w tym samym wieku, co Nee-san, kiedy umarła. I ona... Też umarła w tym wieku.

Yasumi westchnęła ciężko.

- Czyli poszłyście tam, żeby się czegoś dowiedzieć o jej rodzinie, a jakiś zbir was napadł i ją... skrzywdził?

- Tak - skłamałam raz jeszcze.

Nie mogłam przecież wyjawić całej prawdy.

Nikomu.

Nawet Yasumi.

- Ludzie to potwory - mruknęła Yasumi. - Mama zawsze tak powtarzała. Nie wierzyłam jej, ale teraz mam ku temu podstawy.

Chciałam jej powiedzieć, że to nie był człowiek.

Że Nami nie była człowiekiem. A przynajmniej w momencie śmierci.

Że to jednocześnie była Nekata Tsunami i Yasuhime we własnej osobie.

Ale milczałam.

Wiedziałam, że Yasumi mi nie uwierzy.

I co by jej to dało, gdybym powiedziała, jak Nami naprawdę się nazywała?

Przecież Yasumi jej nie zna. Nigdy nie była w tych okolicach.

Spojrzałam jeszcze raz na morze.

Fale powoli odbijały się od brzegu i odpływały.

Jak moje wspomnienia związane z Małą Syrenką znalezioną kilka dni temu na plaży...

The end

środa, 16 listopada 2022

Forbidden Gate

 Uniwersum: Aoishiro

Pairing: Syouko&Nami

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: soft angst

Ostrzeżenia: spoilery do gry

Notka autorska: Ending XVIII (Nami's second normal ending).


Nami to Yasuhime.

Tak powiedział Nekata-san. Taka jest prawda.

Westchnęłam, patrząc na przesuwające się obrazy za oknem. Moje przyjaciółki wiedzą jedynie, że Nami okazała się być krewną Nekaty.

Nie wiem, dlaczego Yasumi zareagowała na to "To niemożliwe", a potem zaczęła mamrotać pod nosem coś w stylu "Uspokój się, Yasumi, to może być jedynie kuzynka".

Nic już nie wiem.

- Osa-senpai! - usłyszałam głos Momoko tuż przy uchu.

Na bogów, czy ta dziewczyna kiedyś przestanie się drzeć?

- Co się znowu stało, Momoko? - spytałam, nie odrywając wzroku od okna. - I nie krzycz tak, bo obudzisz Yasumi.

- Wybacz - powiedziała ciszej. - Martwisz się o Nami-chan?

- Skąd taki pomysł? - zerknęłam na nią.

- Wyglądasz, jakbyś się martwiła - stwierdziła Momoko. - Ale nie masz się czym przejmować. Skoro Nekata-san to jej... Wujek, tak?

- Tak, wujek - postanowiłam to potwierdzić, choć Momoko nie miała racji.

Nami nie była nawet człowiekiem. Nie miała rodziny. Była boginką, dawno temu zapomnianą przez ludzkość, która zostawiła swój ślad jedynie w legendach.

- No. To nie masz co się przejmować, na pewno już powiadomił jej rodziców czy coś - Momoko poklepała mnie po ramieniu.

- Momoko-chan ma rację - przyznała Ayashiro. - Nawet jeśli się do niej szybko przywiązałyśmy, to nic nie poradzimy na to, że czasem trzeba się rozstać z kimś, kogo kochamy.

- Nami ma dwanaście lat - zauważyła Aoi-sensei.

- Ma więcej - odparłam. - Ona tylko tak wygląda.

Tak... Ma jakieś pięćset. Albo i lepiej.

- Och - Ayashiro spojrzała przez okno. - Więc nie jest ze mną jeszcze aż tak źle...

O czym ona znowu mówi?

- Jak właściwie Nami-chan naprawdę ma na imię? - spytała Momoko.

- Oyasu - odparłam zgodnie z prawdą.

- Jak Yasuhime? - Aoi-sensei zamrugała.

- Tak - przyznałam. - Jak Yasuhime.

- To chyba niemożliwe, żeby... - Aoi-sensei zamilkła w połowie zdania. - Nie, nie. To niedorzeczne.

- Nie myśli pani chyba, że Nami-chan... Znaczy, Oyasu-chan była Yasuhime, prawda? - spytała Ayashiro.

- Wątpię - odparła Aoi-sensei. - Ale jej rodzice też musieli znać tę legendę, skoro ją tak nazwali. To imię raczej nie jest przypadkiem.

- Myślicie, że ma brata o imieniu Kurou? - spytała Momoko.

- Kurou był jej ukochanym. Nie może być jej bratem - stwierdziła Aoi-sensei.

- Ale skoro jej rodzice tak kochają legendę o Yasuhime, to mogli nawet nazwać, bo ja wiem, psa po Matamu - Momoko wzruszyła ramionami.

- A ich jacht wypoczynkowy nazywa się Ame No Murakumo? - prychnęłam. - Momoko, zejdź na ziemię. I usiądź normalnie, bo brudzisz siedzenie w pociągu.

- No dobrze, dobrze - Momoko zniknęła mi z oczu i słyszałam, jak zaczyna rozmawiać z innymi dziewczynami z naszego klubu kendo.

- Masz jej numer albo adres? - spytała Ayashiro.

- Nie - pokręciłam głową. - Nekata-san nie chciał mi nic powiedzieć bez obecności jej rodziców, a dotrą na Urashimę dopiero jutro.

- Szkoda - westchnęła Ayashiro, opierając głowę na dłoni.

Spojrzałam na krystalicznie błękitne niebo.

I tak jak się tego spodziewałam, nie spotkałam Nami już nigdy więcej.

The end

środa, 9 listopada 2022

Season for Farewells

Uniwersum: Aoishiro

Pairing: Syouko&Nami

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: angst

Ostrzeżenia: spoilery do gry 

Notka autorska: Ending XVII (Nami's first normal ending).


Kiedy przyjechałam na Unasakę, było parno i duszno. Nie miałam kontaktu z Nami, prócz sporadycznych telefonów i listów. Nie wiedziałam nawet, jak teraz wygląda.

Weszłam do Shoushinji, ciągnąc ze sobą walizkę. Suzuki-san nie zmienił się zbytnio, jedynie miał więcej zmarszczek.

I wyglądał, jakby nie do końca był zadowolony z mojej wizyty.

- Och, pani kapitan - powiedział nieco zmartwionym głosem. - Co panią tu sprowadza?

- Urlop - odparłam krótko, opierając się na walizce. - Pracuję teraz w klinice dziadka. Chce, żebym ją przejęła.

- Cudownie, cudownie - Suzuki-san kiwnął głową. - Proszę za mną, pokażę pani, gdzie będzie pani spała.

Suzuki-san zaprowadził mnie do pokoju. Miałam wrażenie, że był to ten sam, który dzieliłam kiedyś z Yasumi, Momoko i Ayashiro.

- Dziękuję, Suzuki-san - uśmiechnęłam się, odstawiając walizkę. - Gdzie Nami? Chciałabym się z nią zobaczyć.

- Jak się miewa pani menadżer? - Suzuki-san zupełnie mnie zignorował.

Przygłuchł, czy coś ukrywa?

Pewnie to drugie.

- W porządku. Nie mamy teraz za bardzo kontaktu. Poszła na studia i dużo się uczy - wyjaśniłam. - Ayashiro pracuje w kancelarii prawniczej. Jej rodzice są z niej dumni.

- A ta głośna dziewczynka? - spytał Suzuki-san.

- Momoko? Założyła zespół. Nic nadzwyczajnego - odparłam. - Mogę wiedzieć, gdzie jest Nami?

- Kyan-san przyjechała w poprzedni wtorek - Suzuki-san znów mnie zignorował. - Pytała, dlaczego nie odbiera pani od niej telefonów. Była pewna, że się zaprzyjaźniłyście.

- Nie - byłam już nieco zirytowana. - Spytam po raz ostatni. Gdzie jest Nami?

Suzuki-san odchrząknął.

- No dobrze, zaprowadzę panią do niej - oznajmił. - Ale niech mi pani obieca, że nie zacznie pani histeryzować.

- Coś jej się stało? - spytałam zmartwiona, idąc za mnichem.

- Nie. Właściwie, właśnie o to chodzi - wyjaśnił enigmatycznie. - Wolałem ją ukryć zarówno przed Kyan-san, jak i panią, ale skoro pani aż tak nalega...

Suzuki-san otworzył drzwi i wpuścił mnie do pokoju Nami.

- Nami, Osanai-san przyjechała - powiedział doniosłym głosem.

Nami siedziała przy kotatsu i czytała książkę. Nadal była drobna, ale Suzuki-san ściął jej długie włosy, które teraz miała spięte klamrą.

- Syouko-chan? - Nami odwróciła się w moją stronę.

I wtedy zrozumiałam, co się dzieje.

Nie zmieniła się.

W sensie, ani trochę się nie postarzała. Wyglądała dokładnie tak, jak wtedy, gdy widziałam ją po raz ostatni.

Prawie dziesięć lat temu.

- Nami nie jest człowiekiem - powiedział cicho Suzuki-san. - Ludzie się starzeją. Ona nie.

Nami wstała. Była ubrana jak dorosła osoba. Piersi urosły jej tylko trochę. Nie wyglądała na szczęśliwą.

- Przepraszam. Pewnie spodziewałaś się, że będę teraz piękna - uśmiechnęła się przepraszająco. - Ale nadal wyglądam jak dzieciak. Na zawsze pozostanę dzieckiem.

Nami położyła dłoń na moim ramieniu.

- Spotkałam onmyouji, które mi wszystko wyjaśniło. Nie wiem, czy chcesz o tym słuchać - powiedziała cicho. - Kohaku-san kazała mi się nie ruszać z Unasaki. A najlepiej w ogóle stąd wyjechać. Ale gdzie? Nie mogę zostać gdzieś dłużej, bo ludzie zaczną podejrzewać, że coś jest ze mną nie tak.

Nami położyła dłonie na moich policzkach.

- Możesz zostać. Możesz mnie odwiedzać. Ale nie możemy być razem. Nie, kiedy mam takie ciało - Nami pocałowała mnie w czoło.

Była dziewczynką, nie kobietą.

Nasza przyszłość nie istniała.

Ten pocałunek był jej pożegnaniem.

The end