Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

środa, 22 lutego 2017

Future

Zespół: 168 -one sixty eight-&Moran
Pairing: Aoi&Zill
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: angst
Seria: Oneshot Challenge
Ostrzeżenia: śmierć, oparte na faktach
Notka autorska: Zaczęliśmy angstem ze śmiercią i kończymy angstem ze śmiercią. Taka klamra.
Właśnie, kończymy. Alleluja. XD


Pamiętam, jak siedziałeś na parapecie przy otwartym oknie, machając nogami. Zastanawiałem się wtedy, czy nie boisz się, że twoje klapki spadną ci z nóg i będziesz musiał po nie biec na dół, ewentualnie, co było gorszą możliwością, że sam zsuniesz się z parapetu i wylądujesz na trawniku. Dobrze, że to było tylko pierwsze piętro.
- Znowu masz pesymistyczne myśli, co, Nobu? - uśmiechnąłeś się promiennie, odwracając się w moją stronę. W zasadzie, odkąd moja mama nie żyła, a tata okazał się być ciężko chory, nie potrafiłem nie mieć złych przeczuć.
- Martwię się, że spadniesz. Albo przeziębisz. Wiesz, że jesteś chorowity, Sabu - mruknąłem, podchodząc do ciebie i obejmując cię ramionami.
- Brzmisz jak Soan - zachichotałeś. - On zawsze się martwi o wszystko i wszystkich.
- Może mi się udzieliło po tym, jak był naszym perkusistą wspomagającym?
- Może? - przerzuciłeś nogi na drugą stronę parapetu i zamknąłeś okno. - Fakt faktem, mam do ciebie pytanie.
- Jakie?
- Masz jakiś pomysł, jak mógłbym zeswatać go z Hitomim? Bo zaczynają działać mi na nerwy - westchnąłeś. Uśmiechnąłem się lekko.
- Nie mam pojęcia, Sabu - pogłaskałem cię po policzku. - Ale może jutro coś wymyślę, okej?
- Dobrze - zszedłeś z parapetu i wskoczyłeś pod kołdrę. - Idziesz?
- Tylko umyję zęby - powiedziałem i poszedłem do łazienki.
Kiedy wróciłem, już spałeś. Twoje włosy rozsypały się na poduszce, oddychałeś spokojnie i miarowo. Nie chciałem cię już budzić, mimo, iż dziwnie było mi iść spać bez naszego wieczornego gadania o głupotach. Wślizgnąłem się po cichu do łóżka, ale ty w tym momencie się przebudziłeś.
- Przysnąłem? - zdziwiłeś się. - Ojej... Chyba za dużo świeżego powietrza się nawdychałem. Tak właściwie, Nobu... Jak wyobrażasz sobie naszą przyszłość?
- Hm... - zamyśliłem się. - Wy znajdziecie jakiegoś gitarzystę lepszego od Velo, co w sumie nie będzie trudne...
- Nobu!
- Okej, już nic nie mówię - zaśmiałem się. - Może wtedy nasze zespoły ruszą we wspólną trasę? Kto wie?
- Obiecajmy sobie coś - pochyliłeś się nade mną, a kosmyki twoich włosów łaskotały mnie w twarz. - Jeśli któryś z nas odejdzie, ten drugi zatroszczy się o naszą przyszłość. Zgoda?
- Zgoda - uśmiechnąłem się i pocałowałem cię.
Nie spodziewałem się wtedy, że pewnego dnia znajdę cię nieprzytomnego na podłodze. Nie myślałem, że będę musiał spisać wszystko, co miałeś Soanowi, Hitomiemu, Velo i Siznie do przekazania. Nie wpadłbym na to, że uśmiechniesz się do mnie tuż przed zaśnięciem na zawsze, że uścisk twojej dłoni rozluźni się, a ja będę zmuszony wyjaśnić Soanowi, że śmierć była od niego szybsza i dlatego nie zdążył się z tobą pożegnać.
Twoja przyszłość zamknęła się w dwóch datach na nagrobku. Ale nasza nadal trwa. Pilnuję tego. W końcu tak sobie obiecaliśmy, prawda?
The end

poniedziałek, 20 lutego 2017

Simple

Zespół: UNiTE.
Pairing: Sana&Yui
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: romans, komedia
Seria: Oneshot Challenge
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Sytuacja autentyczna, dodałam tylko fanowskie yaoi wyjaśnienie jej. XD

Sana stał za kanapą i patrzył na Mio i Yuiego siedzących przed nim. Lubił wygłupiać się z Linem, ale to jednak nie jego kochał i nie z nim był.
W zasadzie nie wiedział, co nim kierowało, gdy nachylił się nad Yuim i cmoknął go w czubek głowy. Tak na wizji.
Wokalista nie zareagował. Sana wiedział, że pewnie będzie zadawał pytania dopiero po wywiadzie, za kulisami, kiedy już nikt ich nie będzie widział. I był na to jak najbardziej przygotowany.
- Sana - zaczął Yui, wchodząc do garderoby. - Możesz mi wyjaśnić, dlaczego pocałowałeś mnie w głowę?
- Z sympatii? - zaśmiał się Sana, łapiąc Yuiego za policzek. Wokalista zmierzył go wzrokiem. - A może nawet i z miłości.
- Weź mnie nie irytuj - stwierdził Yui, rzucając mu mordercze spojrzenie.
- Tsundere jak zawsze - Sana poklepał Yuiego po głowie. - Powód był prosty. Najzwyczajniej w świecie tego chciałem.
- To wyjaśnienie nie ma żadnego sensu - zauważył Yui.
- Ależ ma, Kai-chan - Sana uśmiechnął się promiennie, przyciągając Yuiego do siebie. - Jestem seme, seme wolno wszystko.
- Chyba śnisz - prychnął Yui, zanim Sana pocałował go w usta.
- Ryosuke, oni znowu to robią... - westchnął Haku, wchodząc do garderoby.
- Wziąłbyś z nich przykład - stwierdził Mio, gasząc swoje koi jak papierosa, których Hiroshi według niego palił za dużo. Haku chciał zaprotestować, ale chyba zabrakło mu argumentów.
Sana zaśmiał się krótko, obejmując Yuiego w pasie.
- W sumie to ty nie śnisz. To mój sen - Kai uśmiechnął się czule, łapiąc Sanę za rękę. - I chcę, by trwał jak najdłużej.
The end

niedziela, 5 lutego 2017

Promise

Zespół: MoNoLith
Pairing: Ryu&Hayato
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: romans, angst
Seria: Oneshot Challenge
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: W sumie nie wiem, dlaczego akurat takie zakończenie przyszło mi do głowy.


Złamałeś obietnicę, Ryu.
Tę, którą dałeś mi, opierając się o moje ramiona, gdy grałem na fortepianie w słoneczny, listopadowy dzień.
Gdy mówiłeś, że zawsze będziemy razem, a nasz zespół przetrwa kilkanaście lat.
Uwierzyłem ci. Tak prawdziwie ci zaufałem.
Okłamałeś mnie.
Nie ma MoNoLith, nie ma nas. Klawisze fortepianu pokryły się kurzem, a listopad znów stał się pochmurny.
Uśmiecham się delikatnie, patrząc na nasze wspólne zdjęcie i zastanawiam się, dlaczego.
Wzdycham, odstawiam ramkę na półkę i idę wyjąć piwo z lodówki.
To smutne, że tak dużo obietnic umiera, zamiast żyć wiecznie.
The end

piątek, 3 lutego 2017

Letters

Zespół: Ayabie
Pairing: Aoi&Takehito
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: romans
Seria: Oneshot Challenge
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Tak jakoś mi to przyszło do głowy przez to, że Takehito Aoiego przeprosił.


Bałem się o swoją karierę. Zamiast miłości wybrałem pracę. I przez to wydawało mi się, że na zawsze straciłem osobę, którą kocham.
Zacząłem pisać listy. Chciałem go przeprosić, ale nie potrafiłem. Pragnąłem wyjaśnić, że to oni mnie do tego namówili, że uniosłem się honorem i nie umiałem porzucić pracy, ale nie potrafiłem. Dlatego właśnie zacząłem pisać listy.
"Przepraszam, że Cię zraniłem. Nie powinienem ich słuchać. Zwłaszcza po śmierci Saburou."
Chciałem wysłać cokolwiek, jakikolwiek list. Ale nie potrafiłem. Zatrzymywałem się w połowie drogi do poczty, zamierałem z ręką nad skrzynką pocztową...
"Nie wiem, co robić. Nie odbierasz telefonu, nie otwierasz mi drzwi. Saburou by wiedział. Tak dobrze Cię znał. Tak dobrze znał każdego, z kim się przyjaźnił. Towa też mi opowiadał, że nie dało się przed nim niczego ukryć."
Przesiadywałem na parapecie, wpatrując się w okno. Ewentualnie leżałem na łóżku i obserwowałem rysy na suficie.
"Wybacz mi. Nie chciałem tego. Proszę. Pragnę tylko tego, by znowu zobaczyć Twój uśmiech, choć wiem, że straciłem na to szansę."
Pewnego dnia moje listy zniknęły. Trzymałem je w szafce, związane czerwoną wstążką. Ktoś je zabrał.
Tworząc listę osób, które mnie odwiedzały w ciągu ostatnich miesięcy, usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem i otworzyłem je.
Stał tam, trzymając moje listy w ręce.
- Ryohei mi je pokazał - oznajmił. A więc to był Ryohei...
- Ao... - westchnąłem ciężko. - Przepraszam. Ja naprawdę...
- Wybaczam ci - przerwał mi. - A jako, że ci wybaczyłem, mogę to zrobić.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. A na stole leżał zaczęły list z tylko jednym zapisanym zdaniem.
"Kocham cię."
The end