Pairing: Chobi&Chisa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: lekko erotyczne?
Notka autorska: Natchnął mnie do tego jeden post na Tumblrze, gdzie jakaś fanka Daivu stwierdziła na pytanie "Wyobraź sobie swojego ulubieńca śpiewającego pod prysznicem.", że i tak będzie śpiewać fenomenalnie. Chyba mam odchył na ten ship. *patrzy na jeszcze dwa fiki z nimi w kolejce* Także tego... Miłego czytania? XD
Czasem każdemu potrzebny jest zimny prysznic. Tak po prostu, by ochłonąć. Po ciężkiej pracy, po upalnym dniu, po koncercie, po kłótni...
Chociaż "kłótnia" to może zbyt dużo powiedziane, raczej zwyczajna sprzeczka. Taka burzliwa dyskusja, którą przeprowadzają pary, kiedy się w czymś nie zgadzają.
Zawahał się, zatrzymując dłoń nad kurkiem z ciepłą wodą. Serce biło mu jak oszalałe, a w głowie lekko się kręciło. Może jednak to nie była sprzeczka, może to naprawdę była kłótnia?
Zganił siebie w myślach, ile on ma lat? Piętnaście? Przejmuje się jak jakaś małolata przy pierwszym poważniejszym konflikcie z chłopakiem. A poszło im zapewne o to, czy ma ubrać żółtą sukienkę czy niebieską, przy czym zniecierpliwiony smarkacz chlapnął, że ta pierwsza ją pogrubia. No i się zaczęło!
Od czego rozpoczęła się ich kłótnia, sam nie wiedział. Oparł się plecami o wręcz lodowate kafelki i spojrzał w sufit. Zwykły, szary sufit, który kiedyś był biały. Mogliby zrobić remont. Ale właściciel hotelu pewnie woli zaspokajać pokojówki, niż zająć się czymś takim jak odmalowanie sufitu. Kto by się tym przejmował?
Odkręcił zimną wodę. Doszedł do wniosku, że ciepła nic nie zdziała. Cienkie strumyczki spłynęły po jego włosach i ramionach, przez całe ciało, aż do stóp.
Zamknął oczy, nucąc pod nosem "Story". Nawet nie zauważył, kiedy zaczął śpiewać.
Stał tak dobrą chwilę, dopóki z jego świata nie wyrwał go dźwięk czegoś metalowego uderzającego o podłogę.
Otworzył oczy akurat w momencie, kiedy został przyparty do kafelków. Pewnie by krzyknął, gdyby Chobi nie zasłonił mu ust dłonią.
- Obudzisz Satoshiego i Shougo. Znowu będą się nabijać - powiedział cicho. - Ładny występ, Sachi.
Chisa zmarszczył brwi i delikatnie zdjął dłoń Chobiego ze swoich ust.
- Ile razy mam ci powtarzać, że masz nie wchodzić mi do łazienki?
- Nie wiem. Wiem jednak, że jest ci głupio - odparł basista. - I źle. I masz wyrzuty sumienia.
- Skąd?
- Zimna woda. Zawsze tak robisz - Chobi uśmiechnął się lekko, obejmując Chisę ramieniem w pasie. - Przepraszam.
Sachi zamrugał. Kto tu kogo powinien przeprosić? A poza tym... Ciało Chobiego było ciepłe, a dla schłodzonego zimnym prysznicem wokalisty, wręcz gorące.
- Nic się nie stało. Też przepraszam - szepnął Chisa. - Hiroki?
- Tak?
- Ja się chciałem umyć...
- Później.
- Ale... - Chisa nie dokończył, bo tym razem Chobi zamknął mu usta pocałunkiem.
I koniec końców, Shougo i tak się obudził. Wstał i poszedł do pokoju Satoshiego, bo co jak co, ale fanem słuchowisk porno nigdy nie był.
The end