Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

wtorek, 19 lipca 2016

Cold Water

Zespół: DIV
Pairing: Chobi&Chisa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: lekko erotyczne?
Notka autorska: Natchnął mnie do tego jeden post na Tumblrze, gdzie jakaś fanka Daivu stwierdziła na pytanie "Wyobraź sobie swojego ulubieńca śpiewającego pod prysznicem.", że i tak będzie śpiewać fenomenalnie. Chyba mam odchył na ten ship. *patrzy na jeszcze dwa fiki z nimi w kolejce* Także tego... Miłego czytania? XD


Czasem każdemu potrzebny jest zimny prysznic. Tak po prostu, by ochłonąć. Po ciężkiej pracy, po upalnym dniu, po koncercie, po kłótni...
Chociaż "kłótnia" to może zbyt dużo powiedziane, raczej zwyczajna sprzeczka. Taka burzliwa dyskusja, którą przeprowadzają pary, kiedy się w czymś nie zgadzają.
Zawahał się, zatrzymując dłoń nad kurkiem z ciepłą wodą. Serce biło mu jak oszalałe, a w głowie lekko się kręciło. Może jednak to nie była sprzeczka, może to naprawdę była kłótnia?
Zganił siebie w myślach, ile on ma lat? Piętnaście? Przejmuje się jak jakaś małolata przy pierwszym poważniejszym konflikcie z chłopakiem. A poszło im zapewne o to, czy ma ubrać żółtą sukienkę czy niebieską, przy czym zniecierpliwiony smarkacz chlapnął, że ta pierwsza ją pogrubia. No i się zaczęło!
Od czego rozpoczęła się ich kłótnia, sam nie wiedział. Oparł się plecami o wręcz lodowate kafelki i spojrzał w sufit. Zwykły, szary sufit, który kiedyś był biały. Mogliby zrobić remont. Ale właściciel hotelu pewnie woli zaspokajać pokojówki, niż zająć się czymś takim jak odmalowanie sufitu. Kto by się tym przejmował?
Odkręcił zimną wodę. Doszedł do wniosku, że ciepła nic nie zdziała. Cienkie strumyczki spłynęły po jego włosach i ramionach, przez całe ciało, aż do stóp.
Zamknął oczy, nucąc pod nosem "Story". Nawet nie zauważył, kiedy zaczął śpiewać.
Stał tak dobrą chwilę, dopóki z jego świata nie wyrwał go dźwięk czegoś metalowego uderzającego o podłogę.
Otworzył oczy akurat w momencie, kiedy został przyparty do kafelków. Pewnie by krzyknął, gdyby Chobi nie zasłonił mu ust dłonią.
- Obudzisz Satoshiego i Shougo. Znowu będą się nabijać - powiedział cicho. - Ładny występ, Sachi.
Chisa zmarszczył brwi i delikatnie zdjął dłoń Chobiego ze swoich ust.
- Ile razy mam ci powtarzać, że masz nie wchodzić mi do łazienki?
- Nie wiem. Wiem jednak, że jest ci głupio - odparł basista. - I źle. I masz wyrzuty sumienia.
- Skąd?
- Zimna woda. Zawsze tak robisz - Chobi uśmiechnął się lekko, obejmując Chisę ramieniem w pasie. - Przepraszam.
Sachi zamrugał. Kto tu kogo powinien przeprosić? A poza tym... Ciało Chobiego było ciepłe, a dla schłodzonego zimnym prysznicem wokalisty, wręcz gorące.
- Nic się nie stało. Też przepraszam - szepnął Chisa. - Hiroki?
- Tak?
- Ja się chciałem umyć...
- Później.
- Ale... - Chisa nie dokończył, bo tym razem Chobi zamknął mu usta pocałunkiem.
I koniec końców, Shougo i tak się obudził. Wstał i poszedł do pokoju Satoshiego, bo co jak co, ale fanem słuchowisk porno nigdy nie był.
The end

niedziela, 10 lipca 2016

Kigurumi

Zespół: heidi.
Pairing: Yoshihiko&Kiri
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: To również miało być do meme. W sumie nie spodziewałam się, że kiedyś z tym pairingiem znowu coś napiszę. XD



Yoshihiko leżał na łóżku i czytał książkę, gdy poczuł, że zrobiło się chłodno. Wstał i sprawdził kaloryfery. Co prawda grzały, ale w jego mniemaniu trochę za słabo.
Wokalista potarł dłonie, wrócił na łóżko i przykrył się kocem.
- Hej, Yoshi - do pokoju zajrzał Kiri, który właśnie wrócił ze sklepu. - Dalej jest tak zimno, że siedzisz pod kocem?
- Tak - mruknął Yoshihiko. - Ja już nie wiem, ile razy mam do nich dzwonić, żeby naprawili to ogrzewanie.
Kiri westchnął.
- Zawsze możemy przenieść się do ciebie.
- Ale u mnie w bloku nie można trzymać zwierząt - zauważył Yoshihiko.
- Kurczę. Ale nie martw się! - Kiri klasnął w dłonie. - Kupiłem coś, co nam się przyda.
Kiri wyszedł na chwilę i wrócił z siatką. Wyjął z niej coś i podał Yoshihiko. Gdy wokalista to rozpakował, jego oczom ukazało się... kigurumi.
- Kiri-chan, co to jest? - spytał Yoshihiko z powątpiewaniem.
- Kigurumi owieczki - odparł Kiri i wyciągnął z reklamówki drugie. - Sobie wziąłem krówkę. Urocze, prawda?
- Mamy w tym chodzić? Nie jesteśmy za starzy? - Yoshihiko zmarszczył brwi.
- Nie. A poza tym, będzie nam ciepło - Kiri uśmiechnął się promiennie. - Dajesz, Yoshi, załóż je.
- Niech ci będzie - Yoshihiko westchnął zrezygnowany.
Gdy już się przebrali, Yoshihiko poszedł zaparzyć herbatę. Wrócił po chwili i podał Kiriemu pomarańczowy kubek, sam siadając obok.
- Uroczo wyglądasz - powiedział, naciągając Kiriemu kaptur na głowę.
- Ty też - Kiri zachichotał i wtulił się w Yoshiego. - Od dzisiaj będziesz moją owieczką.
Yoshihiko pacnął się ręką w czoło.
- Oj Kiri, Kiri. Jesteś niepoprawny. Ale za to cię kocham - Yoshihiko pochylił się i pocałował Kiriego w usta.
Kochał go takim, jaki był, nawet jeśli czasem zachowywał się trochę dziecinnie. I nic tego nie zmieni.
The end

poniedziałek, 4 lipca 2016

Behind a window

Zespół: The Guzmania&Acme (ex.DIV)
Pairing: Chobi&Chisa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Kolejny fik, który miał być do challenge'a, ale nie jest. Dobrze mi się pisze z tym shipem fanfiki, tak szczerze.


Kiedyś, kiedy byłem smutny, bądź po prostu miałem zły dzień, szedłem do kuchni, zaparzałem herbatę, wracałem do pokoju i siadałem na parapecie. Otulałem się szczelnie kołdrą ściągniętą z łóżka i trzymając kubek w dłoniach, patrzyłem przez okno na świat.
Zauważyłem wtedy ciekawą rzecz. Większość par, które idąc, obejmowały się bądź trzymały za ręce, uśmiechały się. Tak jakby ta bliska obecność drugiej osoby sprawiała, że czuły się szczęśliwe.
Czasem odwracałem się i patrzyłem na łóżko, na którym spała któraś z kolei z moich dziewczyn. Jedne kochałem, innych nie. Najczęściej jednak łóżko było puste i zimne. Jeszcze rzadziej wstawałem z parapetu i po prostu przytulałem się do mojej ukochanej. Często jednak nie uzyskiwałem żadnej reakcji. W końcu przestałem tak robić nawet wtedy, gdy rzeczywiście coś do tej kobiety czułem. Zrozumiałem, że tylko kołdra chce mnie otulić. Tylko kołdra jest ciepła. Te kobiety były zimne. Wręcz lodowate. Pozbawione uczuć. One widziały we mnie Chisę, nie Sachiego. One pragnęły Chisy. Sachi był im niepotrzebny.
I znów siedzę na parapecie, wpatrzony w ponury świat za oknem. Pada deszcz, a wena wcale nie chce mnie dziś odwiedzić. Wystukuję na kubku rytm "Rainy, rainy smiles". Ale mi nie jest wcale do śmiechu.
- Brak pomysłów? - słyszę za sobą, po czym czuję, jak przytulasz mnie do siebie. - Przyjdą kiedyś, zobaczysz.
Uśmiecham się i przymykam oczy. Jesteś cieplejszy od kołdry i herbaty, która już prawie wystygła. I potrzebujesz mnie, a nie gwiazdy rocka. Sachiego Kurihary, nie Chisy - wokalisty.
The end