Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

niedziela, 26 czerwca 2016

Spring Alley

Zespół: The Guzmania&Acme (ex.DIV)
Pairing: Chobi&Chisa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Miałam robić challenge z OTP, ale doszłam do wniosku, że wielu sytuacji nie potrafię opisać, bo są zbyt... Erotyczne? Ale niektóre z pomysłów na fanfiki podłapałam i tak oto macie przed sobą to opowiadanie. Miłego czytania. :)

Czasem, gdy idę przez miasto, widzę trzymające się za ręce pary, posyłające sobie buziaczki i słodkie uśmiechy. Zastanawiam się wtedy, jak ich może nie mdlić od tej słodyczy.
Wzdycham więc tylko i wciąż z rękami w kieszeniach przemierzam ulice Tokyo, mając za cel wybrany nasz dom.
A ty idziesz obok mnie, zamyślony jak zwykle, z głową w chmurach. Nad czym tak uporczywie myślisz? Tego nigdy nie wiem.
- Hiroki - słyszę nagle, więc odwracam się w twoją stronę. - Złap mnie.
- Złapać? - dziwię się lekko, patrząc na ciebie pytająco. - W jakim sensie?
Mam wrażenie, że jesteś trochę speszony. Jakby ta prośba wymagała od ciebie wewnętrznej walki samego ze sobą, bo nie wiesz, czy jest możliwa do zrealizowania.
Przebierasz nerwowo palcami i patrzysz na mnie wyczekująco.
- Po prostu pomyślałem... Dobra, nieważne - wzdychasz ciężko i znowu odpływasz myślami. A ja zastanawiam się, o co w zasadzie ci chodziło.
Idziemy dalej, aż docieramy do parku. Kwiaty wiśni fruwając na wietrze, wczepiają się we włosy przechodniów, jak gdyby chciały ich złapać. Zatrzymać w tym parku przy sobie. Żeby zostali na zawsze.
Nagle dociera do mnie, o co ci chodziło. I zdaję sobie sprawę, że sam jestem takim płatkiem wiśni, który chce zatrzymać kogoś przy sobie do końca życia.
Drżysz lekko ze zdziwienia, kiedy moja ciepła dłoń łapie twoją. Zaciskasz na niej delikatnie swoje chłodne palce. Patrzysz na mnie, uśmiechasz się czule i nawet przez chwilę się śmiejesz. Pewnie dlatego, że znasz moje podejście do przesłodzonych par mijanych przez nas na ulicach. Ale wiesz? Od wewnątrz wygląda to zupełnie inaczej.
Zaczynasz biec, nie wiem dokładnie, gdzie. Ale gdziekolwiek mnie nie poprowadzisz, ja pójdę za tobą. Nawet na koniec świata.
The end

niedziela, 12 czerwca 2016

Kirei Yume

Zespół: Moran
Pairing: Soan&Hitomi
Dozwolone od: 18+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: sceny erotyczne
Notka autorska: Ja chyba powinnam stworzyć taką serię "Erotyki z SoaHito" czy coś. XD


Odkąd cię znam, zastanawiam się, skąd masz tyle siły. Zwłaszcza, kiedy po raz kolejny niesiesz mnie na rękach do sypialni i kładziesz mnie na łóżku.
Twoje usta są miękkie i nieco mokre, smakują truskawkową gumą do żucia i nikotyną. Jak zawsze.
Ubrania jak zwykle lądują na podłodze. Pozbierasz je rano, złożysz w kostkę i pójdziesz zanieść je do łazienki. A ja obudzę się, czując nieprzyjemny chłód spowodowany brakiem ciebie obok mnie.
Ale na razie twoje palce wędrują po moim ciele, co przyprawia mnie o dreszcze i przyjemne uczucie gorąca. Za przyjemne. Chcę cię trochę przystopować, ale łapiesz mnie za rękę i zaciskasz palce na moim nadgarstku. Podobają ci się moje reakcje. Nie przerwiesz tej czynności. Nie ma po co z tobą dyskutować.
Czy można porównać pocałunki do sypiących się płatków kwiatów? Jeśli tak, to w takim razie są to ogniste kwiaty, które opadają na całe moje ciało. Od ramion, aż po wewnętrzną stronę ud.
I znów to wszystko doprowadza mnie do szaleństwa. I znów mój świat wiruje, a w głowie słyszę tylko twój szept. I znów moje palce zaciskają się kurczowo na białym prześcieradle.
Patrzysz prosto w moje zamglone oczy i odgarniasz mi włosy z twarzy. Przytulasz mnie, delikatnie głaszcząc po głowie i całujesz mnie w policzek. Mógłbym tak trwać wiecznie, wtulony w twoje gorące ciało, zatopiony we własnych myślach i z kompletnym mętlikiem w głowie. Bez zmartwień, bez obowiązków, bez poczucia czasu.
I może tego nie wiesz, ale lubię patrzeć, jak śpisz. Wyglądasz wtedy tak niewinnie. Twoje włosy rozsypują się na poduszce, nikły uśmiech błądzi po twojej twarzy, oddychasz spokojnie i miarowo. I właśnie wtedy do mnie dociera, jaki jesteś piękny. Nie na scenie, nie w idealnie dopracowanym stroju, nie w pełnym makijażu, nie w jakiejś wymyślnej fryzurze. Tylko tutaj, przykryty jedynie kołdrą, bez ani grama cienia do powiek, z kilkoma mokrymi kosmykami przyklejonymi do twarzy.
Uśmiecham się czule i przytulam się do ciebie, kładąc głowę na twojej klatce piersiowej. Przebudzasz się lekko, obejmujesz mnie ramieniem i śpisz dalej. Twój oddech muska delikatnie moje włosy i przypomina mi o tym, że żyjesz. Czasem mam wrażenie, że tylko dla mnie. A ja zapadam w sen, choć piękny, wcale nie jest piękniejszy od rzeczywistości.
The end