Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

poniedziałek, 23 maja 2016

Like a cat

Zespół: Kalafina
Pairing: Wakana&Keiko
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Mój pierwszy yuri fanfik. O matko, yuri. XD
Ogólnie z yuri po prostu wolę oglądać, niż czytać/pisać. Z yaoi mam na odwrót. Ale no. Enjoy!

Wakana siedziała na kanapie i piła herbatę. Wzrok miała utkwiony w Keiko krzątającej się po garderobie. Obserwowała ją już dłuższą chwilę. Zapisała w swojej pamięci długie, brązowe włosy, czarne oczy, kształtne piersi, lolicią sukienkę w ciemnych barwach, podkreślającą jej szczupłą talię i kończącą się w połowie jej zgrabnych nóg.
Keiko była piękna i Wakana dobrze to wiedziała od dawna, jak i także od dłuższego czasu czuła do swojej przyjaciółki chyba coś więcej.
Westchnęła cicho, odstawiając filiżankę na spodeczek. Czy ta jej obserwacja miała w ogóle jakiś sens?
- Waka-chan, wróć na Ziemię! - zawołała Hikaru, opierając się o poręcz fotela, który stał naprzeciwko Wakany. - Coś się stało?
- Nie, tylko się zamyśliłam - Wakana pokręciła głową.
- To dobrze - Hikaru pogłaskała ją po głowie. Wakana zachichotała i zerknęła okiem na Keiko.
Keiko nie wyglądała na zadowoloną. Zmarszczyła lekko brwi i przygryzła dolną wargę. Jednak gdy zauważyła, że Wakana na nią patrzy, zreflektowała się i uśmiechnęła, choć trochę nieszczerze.
- Wychodzę na chwilę, dziewczęta - oznajmiła, opuszczając garderobę. Hikaru popatrzyła ze zdziwieniem na Wakanę.
- Wiesz, gdzie poszła?
- Nie mam pojęcia - odparła Wakana. - Keiko jest jak kot - chodzi swoimi drogami, które zna tylko ona.
- Idź za nią - stwierdziła Hikaru. - Jak pójdziesz, może da ci mapę.
Do Wakany dotarło w tym momencie, że agentka specjalna byłaby z niej kiepska, jeśli aż tak po niej widać, że się zakochała.
- Dzięki, Hika-chan - Wakana wstała i wyszła z garderoby.
- Powodzenia! - usłyszała jeszcze za sobą.
Keiko stała przy barierce na balkonie widowni. Obserwowała scenę, na której za kilka godzin miały wystąpić.
- Hej - rzuciła krótko Wakana, przyłączając się do niej.
- Cześć - odpowiedziała Keiko.
Stały tak przez chwilę, a wokół panowała nieznośna i lekko niezręczna cisza.
- Wakana?
- Tak?
- Czy między tobą... - Keiko przerwała, jakby rezygnując ze swoich planów spytania o coś w ostatniej chwili.
- ...i Hikaru coś jest? Nie - Wakana dokończyła jej pytanie i na nie odpowiedziała. - Dlaczego pytasz?
- Nie wiem - Keiko oparła głowę na dłoni. - A chciałabyś, by coś było?
- Nie - znów zaprzeczyła Wakana. - Ona też nie, patrząc na to, że wysłała mnie na misję.
- W sensie? - zaciekawiła się Keiko.
- Mam odnaleźć pewną mapę, podążając za brązową kotką.
- Jaką mapę? - zdziwiła się Keiko, gdy Wakana odwróciła jej twarz do siebie.
- Do jej serca - Wakana pochyliła się i pocałowała ją w usta. Keiko stała przez moment zdezorientowana, ale w końcu oddała pocałunek.
Odsunęły się od siebie po chwili, a Keiko skrzyżowała dwa palce.
- Mam czerwone paznokcie, więc pasuje - Keiko uśmiechnęła się promiennie.
- Ale co? - Wakana jej nie rozumiała.
- Znak X. Dotarłaś do celu! - zawołała Keiko.
Tak, Keiko była jak kot - nie tylko chodziła własnymi drogami, ale też wszystko po swojemu robiła.
The end

niedziela, 22 maja 2016

Surprise

Zespół: Moran
Pairing: Soan&Hitomi
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj, romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Natchnęły mnie do tego dwie rzeczy - post na jednym forum i fakt, że Soan bez zapowiedzi wpadł na koncert urodzinowy Hitomiego. Napisałam to jakiś czas temu, ale wrodzona skleroza sprawiła, że dodaję to dopiero teraz.


Zwykły urodzinowy koncert. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Hitomi biegał po garderobie w poszukiwaniu swojej marynarki, słysząc zza ściany głos Ivy'ego, który rozmawiał przez telefon z Vivim.
To było takie dziwne. Rok temu przecież jeszcze świętowali jego urodziny całą piątką. Sizna się wtedy upił tak bardzo, że Soan i Ivy musieli go holować do hotelu, a Vivi cały czas chichotał, trzymając się kurczowo ramienia Hitomiego, by się nie przewrócić. I kiedy wszyscy już bezpiecznie i spokojnie leżeli w swoich łóżkach, drzwi od pokoju wokalisty zaskrzypiały cicho. Hitomi uchylił powieki i zobaczył Soana w mokrych włosach, który właśnie przekręcał klucz w zamku. I już wiedział, że prędko tej nocy nie zaśnie.
Ale teraz Morana już nie ma. I Soana też od kilku tygodni nie ma. Udają, że wszystko jest w porządku. Przed fanami. Ale nie jest.
Hitomi zarzucił na siebie marynarkę i usłyszał otwierające się drzwi. Nie odwrócił się, jakoś zupełnie go nie interesowało, kto z jego kolegów zaproszonych na występ tutaj wszedł.
Może Lay, może Kaname, może Ivy... A może jeszcze ktoś inny.
Drzwi zamknęły się cicho. Hitomi słyszał po krokach, że osoba stawiająca je to na pewno mężczyzna, ale zanim zdążył się odwrócić, poczuł dłonie na oczach.
Serce na chwilę mu stanęło. Poczuł bardzo znajomy zapach nikotyny i truskawkowej gumy do żucia. Tylko co on tutaj robi?
- Tomofumi? - Hitomi złapał Soana za ręce i odwrócił się. Perkusista jak zwykle uśmiechał się lekko.
- Postanowiłem zrobić ci niespodziankę - oznajmił.
- Ale przecież... - Hitomi opadł ciężko na kanapę. Po ostatniej kłótni nie spodziewał się w ogóle, że jeszcze Soana zobaczy.
Soan westchnął. Chyba zrozumiał, o czym Hitomi myśli. Czasem wokalista miał wrażenie, że Tomofumi ma zdolności telepatyczne. Zawsze wiedział, o co innemu człowiekowi chodzi. A zwłaszcza jemu.
- Przepraszam, Hito-chan - szepnął Soan, pochylając się nad Hitomim i delikatnie muskając jego usta swoimi. - Ja wiem, że czasem jestem nieznośny. Ale nie wysyłaj mnie przez to do piekła.
- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? - Hitomi pociągnął Soana za ramię i posadził obok siebie.
Perkusista zamyślił się na chwilę. Widać było, że coś mu leży na sercu. Ale Hitomi nie miał jego umiejętności.
- Są ludzie, którzy obwiniają mnie o rozpad Morana - odparł Soan. - Hitomi... Czy ja jestem temu winien? Czy ja jestem histeryzującym manipulatorem? Czy moja dusza zasługuje tylko na pobyt w piekle? Czy jestem demonem, który zniszczył nasz zespół?
Hitomi zamrugał. Powtórzył sobie te słowa kilka razy w głowie, po czym zmarszczył brwi.
- Kto ci to powiedział? - zapytał Hitomi. Głos lekko drżał mu od złości.
- Fanka. Podobno - westchnął Soan. - Chciałem poznać twoją opinię. Jako, że... Ty też się ode mnie odsunąłeś ostatnio. Chciałem wiedzieć, czy to wszystko jest moją winą. I czy nie powinienem przepraszać Zilla publicznie za rozpad naszego zespołu.
Soan skrzywił się lekko, gdy poczuł, jak Hitomi trzepnął go otwartą dłonią w tył głowy.
- Za co? - Tomofumi spojrzał na Hitomiego ze zdziwieniem.
- Jesteś najcudowniejszą osobą na świecie. Nikt nie ma prawa nic takiego o tobie mówić, a ty w to wierzyć. W jednym ta dziewczyna miała rację - histeryzujesz. I to tyle, jeśli chodzi o prawdę zawartą w jej liście - wyjaśnił Hitomi.
- Wiesz co, Hito-chan?
- Tak?
- Właśnie za to cię kocham. Zawsze potrafisz wyciągnąć człowieka z chwilowego dołka - Soan uśmiechnął się czule i przyciągnął Hitomiego do pocałunku.
Dopiero w tym momencie obaj zrozumieli, jak im przez te kilka tygodni tego brakowało.
- Na wszystkich bogów japońskich, wróciliście do siebie! - Ivy, stojący od pewnej chwili w drzwiach, o czym Soan i Hitomi dowiedzieli się później, podbiegł do nich i podniósł z kanapy, tuląc ich do siebie. - Nigdy więcej się nie kłóćcie, bo obu pogryzę.
- Aibi-chan, co? - Soan zaśmiał się krótko, a Hitomi tylko westchnął.
Morana już nie ma.
Ale oni wszyscy są wciąż przyjaciółmi. Tej więzi nikt im nie odbierze.
The end

sobota, 7 maja 2016

Trzy miesiące

Zespół: Kameleo&UNiTE.
Pairing: Hikaru&Yui
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: romans
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Ustawiłam sobie przypomnienie, żeby pamiętać o wstawianiu fików, bo moja pamięć ostatnio ssie... XD
Także no. Ten fik to miniaturka. Mogłabym się oczywiście rozpisać, jak to Hikaru i Yui biegali razem po galeriach, ale czy komukolwiek chciałoby się to czytać? Dwóch facetów w ciucholandzie - normalnie bestseller. XD


Kameleo miało jedną z pierwszych prób. Hikaru i Kouichi wyszli na chwilę na korytarz. Stwierdzili, że muszą wypróbować automat z kawą.
Wokalista stał po chwili z papierowym kubeczkiem w dłoni i czekał, aż Kouichiemu również zaparzy się napój. I wtedy drzwi od sali obok nich otworzyły się. Inny zespół, chyba nazywał się UNiTE., właśnie zbierał się do domu.
 - Do zobaczenia - rzucił na odchodnym dosyć wysoki, pyzaty mężczyzna o wyglądzie nastolatka kończącego podstawówkę, machając ręką w stronę kolegów. Odwrócił się, uśmiechnął się do Hikaru i Kouichiego, przywitał się grzecznie i poszedł.
 - Słodki ma ten uśmiech - stwierdził Hikaru, upijając łyk kawy. - Kto to?
 - Yui, ich wokalista - odparł Kouichi. - A co?
 - To będzie moje uke - oznajmił Hikaru. Kouichi wybuchnął śmiechem.
 - Tak, tak, Hikaru. I co jeszcze?
 - Daj mi trzy miesiące - Hikaru zgniótł w dłoni kubeczek i wyrzucił do kosza.
Dotarcie do Yuiego okazało się ciut trudniejsze, niż Hikaru to sobie wyobrażał. Ale po odsypaniu go słodyczami i kilku wizytach w galerii handlowej, Hikaru był coraz bliżej celu.
 - Yui-kun~! - Hikaru podbiegł do Yuiego przed jednym ze wspólnych występów i zarzucił mu różowy szalik na szyję. - Kupiłem ci szaliczek~!
Yui spojrzał na niego zdezorientowany. Ujął szalik w palce i pogładził go.
 - Dziękuję, jest milusi - stwierdził po chwili. - Ale czemu?
 - Yui, głuptasie - Hikaru oparł się jedną ręką o ścianę, odcinając Yuiemu drogę ucieczki z jednej strony. - Naprawdę nie wiesz, dlaczego?
 - Nie nazywaj mnie głuptasem - prychnął Yui.
 - A ty mi odpowiedz na pytanie.
 - Podrywasz mnie. To oczywiste. Ale nic z tego - Yui wbił wzrok w drzwi od garderoby i udawał, że Hikaru nie widzi. Wokalista Kameleo zaśmiał się perliście.
 - Nic z tego? - Hikaru ręką, którą się nie opierał, odwrócił twarz Yuiego ku sobie. - To dlaczego szybciej oddychasz?
 - Bo zabierasz mi przestrzeń osobistą - odparł Yui i drgnął, gdy Hikaru położył mu dłoń na klatce piersiowej. - Co ty…
 - Serce też ci dlatego przyspieszyło? - na twarzy Hikaru pojawił się złośliwy uśmieszek.
 - Hikaru!
 - Dla ciebie, Kai, jestem Saito - poprawił go Hikaru, wspiął się na palcach i złączył ich usta w pocałunku. I tak jak się domyślał, Yui go nie odepchnął. Co więcej, oddał mu pocałunek. A jego serce biło jeszcze szybciej, niż wcześniej, co Hikaru czuł pod palcami.
Tymczasem widzący tę sytuację Kouichi zastanawiał się, jakim cudem Hikaru się udało i czy na pewno ma w portfelu potrzebne mu teraz sto jenów…
The end