Pairing: Soan&Hitomi
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: obyczaj
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Ta część powinna nosić podtytuł "Nie wolno denerwować basistów".
Zill siedział w sali prób, gdy wpadli do niej Soan i Hitomi.
- Cześć, Zill - rzucił Soan, a Hitomi uśmiechnął się do niego.
- Hej - basista zeskoczył ze stolika i spojrzał na nich. - I jak, znalazłeś go wczoraj?
- Znalazłem. Tak w sumie na wycieraczce - odparł Soan.
- Poszedłeś do niego? - zapytał Zill, na co Hitomi się speszył. - I co?
- Nic. Zaopiekowałem się tym zagubionym dzieckiem - Soan uśmiechnął się czule.
- Śnieżyca trwała całą noc. Byłeś ty w ogóle u siebie w domu, czy cię ten panikarz nie wypuścił? - zaśmiał się Zill.
- No nie wypuścił - Hitomi usiadł na krześle. - Obejrzeliśmy sobie film i miło spędziliśmy czas. Aczkolwiek ta dziewczyna była straszna.
- Ha, czyli w końcu obejrzałeś film ode mnie, Soan? - zapytał roześmiany Zill. - Ale chwila, spał u ciebie?
- Spał.
- I co?
- Nic?
- Szczerze wątpię w to, że spaliście oddzielnie - stwierdził Zill. - Jak ja go oglądałem, to potem spaliśmy w czterech w jednym łóżku, tak się baliśmy.
- Serio? - zdziwił się Hitomi.
- Tak. Takepi chrapał, Ao gadał przez sen, a Ryohei co chwilę mnie kopał, ale przynajmniej nie bałem się, że ta laska mnie zje - Zill wzdrygnął się lekko, nalewając sobie wody do szklanki. - Chyba, że wy macie mocniejsze nerwy.
- Soan ma, ja nie za bardzo - odparł Hitomi, na co Zill zastygł z wodą w ustach.
- Wpakował mi się do łóżka - zaśmiał się Soan. - Z miną pt. "Ratuj mnie."
- Soan!
Zill zachłysnął się wodą.
- I co?
- A co ma być? - zdziwił się Soan.
- I nic?
- Ale co?
- Nie no, ja tego nie wytrzymam! - krzyknął Zill, odstawił szklankę na stolik, podszedł do Soana i go popchnął. Tomofumi w pięknym stylu przewrócił się na Hitomiego i razem z nim i krzesłem wylądował na podłodze. - Powiedz mu w końcu, że go kochasz, bo przecież Hitomi się czai, odkąd cię tylko pierwszy raz zobaczył! Ja nie wiem, ile razy próbował ci to powiedzieć, ale sam byłem tego świadkiem dwa razy, a potwierdzić moje słowa mogą Velo, Lay, Mizuha i Shige! Więc ogarnijcie w końcu, bo zwariuję!
Soan spojrzał na kompletnie zdezorientowanego, speszonego, leżącego pod nim Hitomiego, który oddychał w tym momencie jakoś dziwnie ciężko.
- Kochasz mnie? - zapytał Soan, przypominając sobie każdą sytuację, kiedy miał wrażenie, że Hitomi chce powiedzieć mu coś ważnego, a później wokalista stwierdzał "Nieważne". - Od kiedy?
- Od zawsze - Hitomi zamknął na chwilę oczy, po czym poczuł usta Soana na swoich. Objął go i usiadł, nie przerywając pocałunku, mając ochotę rozpłakać się ze szczęścia.
- No nareszcie! - zawołał Zill, wznosząc ręce do góry.
Soan odsunął się od Hitomiego, wciąż siedząc mu na kolanach.
- Zill?
- Tak, już wychodzę! - Zill zabrał swoje rzeczy w pośpiechu. - Klucze leżą na parapecie. To cześć!
To mówiąc, basista wybiegł z sali prób, kaszląc, bo jak zwykle się przeziębił.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej, głuptasie? - zapytał Soan, próbując sobie wyobrazić ból, który zadałby Hitomiemu, gdyby wokaliście udało się wyjawić uczucia za pierwszym razem. - Albo może i dobrze, że się stało, jak się stało.
- Próbowałem wczoraj. Dwa razy - odparł w końcu Hitomi. - Czy ja jestem aż tak beznadziejnym przypadkiem, że mając ponad trzydzieści lat, nie potrafię przyznać się do swoich uczuć od ośmiu?
- Przerażająca liczba - Soan pocałował go delikatnie. - Kocham cię, Hito-chan.
- Też cię kocham, Tomofumi - szepnął Hitomi, po czym przytulił Soana. - Powiedziałem to.
- Tak. Powiedziałeś - Soan pogłaskał go po głowie. - Co ty robisz?
- Zill nas tu zostawił, no nie?
- Czyżby twoje drugie ja się obudziło?
- Jakie "drugie ja"?
- To, które potrzebuje haremu.
- Tomofumi!
- Nic, nieważne. A teraz ci pokażę, jak bardzo cię kocham.
* * *
- Przynajmniej nie musiałeś zagadywać o rysach na ścianach - skomentował opowieść Soana Ivy, jedząc makaron. - Też bym was w końcu popchnął, tak myślę.- Ale serio, Hitomi? Osiem lat się czaiłeś? - dziwił się Vivi, patrząc na Hitomiego ze zdumieniem.
- Wpakowałeś mu się do łóżka i nadal mu nie powiedziałeś?! - Sizna potrząsnął wokalistą. - Człowieku, co z tobą nie tak?!
- Sizna, porozmawiamy, jak ty się zakochasz - stwierdził Hitomi, zabierając ręce Sizny ze swoich ramion.
- To jeszcze trochę czasu minie - stwierdził Ivy. - Dopóki istnieje coś takiego jak cukier, on ma Monko-chan i jej klamkę.
- Ivy! - oburzył się Sizna, a reszta wybuchnęła śmiechem, na co gitarzysta tylko pokręcił głową. Tak, definitywnie musi sobie kogoś znaleźć.
The end