Pairing: Die&Toshiya, Kyo&Shinya, Kaoru - forever alone
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Taka głupawka przy "Lotus".
Die oparł się o swoją gitarę i spojrzał na Kyo, który od kilku dni zachowywał się jak troskliwy i uprzejmy Tooru, czyli ta strona wokalisty, której żadna fanka nie znała. Miał tego dość.
- Ej, Kyo! - zawołał, gdy Kyo po raz kolejny zachwalił sałatkę z kiełków „swojego ślicznego Shinyi, którego tak bardzo kocha”.
- Tak? - rozmarzony Kyo oderwał wzrok od Shinyi.
- Anata wa kawaii desu, Tooru-chan – powiedział słodkim głosikiem Die.
- Uczcijmy pamięć naszego drogiego kolegi, Andou Daisuke, minutą ciszy – skwitował Shinya, wiedząc, co zaraz nastąpi.
- ANDOU!
Toshiya spakował swój bas, wiedząc, że Kyo wrócił, a jego koi będzie dziś lekko niedysponowane, gdy w końcu odklei się od ściany, w którą wokalista go wsmaruje.
Kaoru tylko walnął się ręką w twarz i mruknął coś niecenzuralnego, po czym dodał:
- Z kim ja muszę pracować?
Lider wstał z krzesła i podszedł do drzwi.
- Tylko Kyo, gitarzysta jest nam potrzebny – rzucił na odchodnym, widząc, jak palce wokalisty zaciskają się na kosmykach włosów Die'a, po czym wyszedł.
THE END