Pairing: Takie jakby Isshi&Shou :D
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, obyczajowy, komedia
Ostrzeżenia: alkohol
Notka autorska: Mam ostatnio dziwne wizje. :D Dlaczego wszyscy go całują? O.o
Shou siedział w klubie i wpatrywał się w kubek z wodą. Wspólna trasa z Kagrrą,, możliwość wybicia się, zaistnienia w świecie japońskiego rocka. Była tylko jedna wada tej sytuacji. Istniało jeszcze więcej osób, które próbowały namówić go do wypicia jakiegoś alkoholu. Jak on nie może.
- Shou-kun - Akiya usiadł obok niego i objął go ramieniem. Shou odwrócił wzrok w jego stronę.
- Tak?
- Saga-kun pyta, czy do tej wody to ci dać jeszcze mleczka sojowego w proszku - wyjaśnił Akiya. - Ale w sumie, nie możesz się napić czegoś normalnego? Jedno piwo ci nie zaszkodzi.
- Jedno nie, pół tak - mruknął Shou, gniotąc kubeczek.
- Co tam mruczysz, króliczku? - Akiya spojrzał na niego z uśmiechem. - Chodź do nas, a nie tu siedzisz sam jak palec.
- Shou, do jasnej, ze mną się nie napijesz? - zawołał Saga. - Łap go, Akiya-san. Zaciągniemy go do wodopoju.
- Saga-kun, bez przemocy - stwierdził Akiya, ale Saga już pociągnął zdezorientowanego Shou za rękę. - No cóż, dokończę to piwo i się zmywam, bo mnie będą musieli zeskrobywać z podłogi.
Akiya wstał i, bawiąc się butelką, podszedł do przyjaciół.
- Słoń - mruknął, kilkanaście minut później, Shou, który wypił pół piwa za dużo, czyli dokładnie tyle. - Różowy. Na rowerze. Tam.
Wokalista oderwał jedną rękę od blatu i wskazał bliżej nieokreślony kierunek, ponieważ jego ręka nie potrafiła zajmować jednej pozycji przez dłużej niż sekundę.
- Trzeba by go odprowadzić do hotelu - stwierdził odkrywczo Tora, który usiłował nie zsunąć się z krzesła.
- Kto widzi jeden palec i jest w stanie dać podparcie pijanemu Shou? - zapytał Izumi, prostując palec wskazujący. - Ja nie spełniam ani jednego kryterium.
- W sumie ja widzę jeden - oznajmił Isshi. - Chodź, młody, wychodzimy stąd.
- Uważaj na żółtą małpę przy drzwiach! - zawołał za nimi Hiroto, który w tym momencie zleciał z krzesła, zahaczając o nogi Shina.
- Bam - zaśmiał się krótko Shin, opierając głowę na dłoni.
Isshi próbował iść prosto, ale nie wychodziło mu to z dwóch powodów. Pierwszym było o jedno piwo za dużo, drugim był Shou uwieszony na jego ramieniu i już niezbyt kontaktujący.
- A teraz, panie Hitoshi, trzeba trafić kluczem w zamek - Isshi westchnął ciężko, wyjmując kluczyk z kieszeni Shou. - Klucz, zamek, trafić. Ha, udało się.
Isshi posadził Shou na łóżku i wrócił zamknąć drzwi.
- Ten słoń nas śledzi - oznajmił Shou, kiedy Isshi był zajęty rozwiązywaniem sznurówek od jego trampek. - A ten złoty rower mógł sobie darować.
- Kładź się - rzucił krótko Isshi. - No co tak patrzysz?
- Ładne masz ślepka - stwierdził Shou, kładąc dłoń na ramieniu Isshiego. - Dłonie też masz ładne - dodał, gdy wokalista Kagrry, strącił ją ręką.
- Nie słucham komplementów od pijanych małolatów - oznajmił Isshi.
- Nie? - Shou przysunął się bliżej. - A to czemu?
- Bo są irytujący - odparł Isshi, mierząc go wzrokiem.
- Ach tak? - Shou pochylił się i pocałował lekko Isshiego. - A usta masz słodkie.
- Idź spać - warknął Isshi.
- Sam? - Shou wtulił się w poduszkę.
- Tak, sam - Isshi wstał pospiesznie, co zaowocowało tym, że prawie się przewrócił. - Dobranoc.
Wokalista Kagrry, trzasnął drzwiami, na co Shou lekko się wzdrygnął.
- Branoc - mruknął i prawie od razu zasnął.
Nao szukał swojego zestawu kostek, który gdzieś mu się zawieruszył. Miał wrażenie, że ich wokalista jest jeszcze bardziej podirytowany od czasu wypadu do klubu "Murasaki" niż zwykle.
- Ikkun? - Nao podszedł ostrożnie do Isshiego. - Widziałeś moje kostki?
- Na półce - Isshi wskazał ręką kierunek, w którym Nao powinien iść, by znaleźć kostki.
- Coś się stało? - zapytał Nao.
- Nie zrozumiesz - odparł Isshi, wstając.
- Może jednak zrozumiem - stwierdził Nao.
- Pocałował cię kiedyś pijany małolat? - zapytał Isshi, na co Nao zamrugał ze zdziwienia. - Nie. Więc nie zrozumiesz.
Nao stał tak jeszcze przez chwilę, zapominając, że miał iść po kostki. Ktoś pocałował... Isshiego
- Pijany był - mruknął Nao, a w jego myślach znów pojawił się ten obrazek, który zjawiał się zawsze, gdy usłyszał coś takiego. - Ty też chyba jesteś. Musisz się leczyć, Yamada.
Izumi usiłował rozszyfrować, kto podpisał się na ścianie, przy której stał, gdy nagle obok niego zjawił się lider Alice Nine.
- Izumi-san, ja w sumie was za dobrze nie znam, ale czy ja mam wrażenie, czy Isshi-san ma jakiś problem? - zapytał.
- Isshi zazwyczaj ma problem - westchnął Izumi. - Ale tym razem masz rację. Coś jest nie tak. Muszę z nim pogadać.
Shou usiłował sobie przypomnieć, co działo się po tym, gdy Saga podał mu piwo, ale nie mógł. W pewnym momencie poczuł czyjąś obecność.
- Nad czym rozmyślasz, Shou-kun? - zapytał Isshi, opierając się o barierkę i spoglądając w dół. - Wysoko, prawda?
- Odezwałeś się do mnie, Isshi-san? - zdziwił się Shou.
- Ty nic nie pamiętasz, zgadza się? - upewnił się Isshi.
- Z tamtej nocy? Choćbym na rzęsach stanął, to bym sobie nie przypomniał - odparł Shou.
- Pocałowałeś mnie - oznajmił Isshi. - W sumie to tylko tyle pamiętam z wizyty w twoim pokoju, ale to jednak dość dużo.
- Znowu? - załamał się Shou. - Najpierw Tsune, teraz ciebie. Ja naprawdę nie powinienem pić.
- Tsune? - zdziwił się Isshi.
- Tsunehito, basista mojego i Tory poprzedniego zespołu - wyjaśnił Shou. - Givuss rozpadł się przez to, że zapomniałem, iż nie powinienem pić i go pocałowałem po pijaku. On się obraził i nie odzywa się do mnie do dzisiaj. Ale ty się odezwałeś, to dobrze.
- No tak, kto by chciał całować kogoś takiego, jak ja - Isshi zaśmiał się sztucznie.
- Myślę, że dużo ludzi - odparł Shou. - Zwłaszcza ci, którzy zapatrzyli się w twoje piękne oczy.
- Przestań, bo się przestraszę, że mnie podrywasz - zaśmiał się Isshi.
Nao stał nieopodal i poczuł coś dziwnego na widok śmiejących się Isshiego i Shou. Jakby... zazdrość?
- Coś się stało, Nao? - zapytał Akiya.
- Nie - Nao pokręcił przecząco głową. - Mam tylko problem z pewnym demonem.
Nao odwrócił się na pięcie i odszedł w swoją stronę.
- Demonem - powtórzył Akiya, patrząc na Isshiego. - Dobre określenie, Nao.
Akiya uśmiechnął się lekko i podszedł do rozbawionych wokalistów, przyłączając się do dyskusji. Miał nadzieję, że Nao w końcu odkryje, na czym polegają jego problemy, a Isshi pomoże mu je rozwiązać. Może kiedyś tak się stanie?
The end
Usagi no kuchizuke - Króliczy pocałunek