Zespół: Kagrra,
Pairing: Isshi&Nao
Dozwolone od: 15+
Gatunek tekstu: romans, fantasy, AU
Seria: seria na podstawie "Night's Children"
Ostrzeżenia: zjawiska nadprzyrodzone
Notka autorska: Druga część "Forbidden light, forbidden love".
Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, odsyłam do tej pierwszej.
A rzecz dzieje się przed "White light, white love".
Siedzę na parapecie, opisując w zeszycie krajobraz za oknem. Miałem ostatnio tyle na głowie, że nawet nie mogłem cię odwiedzić. Czyści to zła rzecz, jeszcze gorsi siewcy śmierci od normalnych.
Choć mam teraz chwilę czasu i mogę iść do Kryjówki, muszę najpierw wymazać z umysłu twarze tych wszystkich ludzi. Zabijam ich, by móc dalej istnieć, a oni prześladują mnie przez praktycznie cały czas. Gdybym stracił sumienie, nie miałbym tego problemu, ale nie miałbym też ciebie.
Dzwoni telefon. Mój telefon. Żadnego innego tu nie ma. To jedyna zaleta mieszkania w zamku - nikt nie wtrąca się w moje sprawy, a nawet o nich po prostu nie wie.
Odbieram telefon. Po drugiej stronie odzywa się głos, którego raczej nie spodziewałem się usłyszeć.
- Isshi, Naoki wyszedł z Kryjówki, choć słania się na nogach. Martwię się o niego - oznajmia Izumi.
- Dlaczego dzwonisz akurat do mnie? - dziwię się.
- Ponieważ ty go znasz najlepiej - odpowiada Izumi. - Wiesz, gdzie mógł pójść?
- Mam dziwne wrażenie, że do parku - oznajmiam, a moja wyobraźnia tworzy coraz to nowe, czarne wizje.
- Idź po niego - nalega Izumi.
Rozłączam się, zrywam się z miejsca i wyskakuję przez okno. Trzeba się spieszyć.
Leżysz pod najpiękniejszą wiśnią w parku. Twoja blada aura zniknęła, zanim zdążyłem do ciebie podejść. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Ale nie myślałem, że aż w takim stopniu.
Co ja mam teraz zrobić, Yamiyo? Bez ciebie nie wytrzymam nawet dnia, jeśli w każdym momencie nie będę mógł pobiec do Kryjówki i złapać cię, kiedy rzucasz mi się w ramiona. Owszem, ostatnio nie miałem czasu, ale wiedziałem chociaż, że ty tam jesteś i czekasz. I to mi wystarczyło.
I co ja mam teraz zrobić, Yamiyo? Na myśl przychodzi mi tylko jedno, ale czy jestem w stanie cię tak ukarać? Czy jestem aż tak samolubny? Czy to oznaka mojego egoizmu, czy może wielkiej miłości? Jak to z nami jest, Yamiyo?
To dziwne uczucie, kiedy blaszka drży. Nie zwracam na to większej uwagi, mam teraz inne problemy. Jednym z nich jest dziwny posmak twojej krwi. Czuć w niej taką nieskalaną śmiertelnym grzechem niewinność.
Yamiyo, nie byłbym sobą, gdybym przemienił cię normalnie. Dlatego teraz klęczę na zielonej trawie, z tobą w ramionach, z własną krwią w ustach przyciśniętych do twoich warg.
Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo cię kocham?
Kiedy się budzisz, jesteś tak słodko zdezorientowany, że aż mnie rozczulasz.
- Witaj, Yamada - mówię spokojnie, a ty dziwisz się jeszcze bardziej. Kocham to zakłopotanie w twoich oczach.
Jak myślisz, ile razy w ciągu następnych kilkuset lat zobaczę cię z podobną miną na twojej ślicznej twarzy?
Pairing: Isshi&Nao
Dozwolone od: 15+
Gatunek tekstu: romans, fantasy, AU
Seria: seria na podstawie "Night's Children"
Ostrzeżenia: zjawiska nadprzyrodzone
Notka autorska: Druga część "Forbidden light, forbidden love".
Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, odsyłam do tej pierwszej.
A rzecz dzieje się przed "White light, white love".
Siedzę na parapecie, opisując w zeszycie krajobraz za oknem. Miałem ostatnio tyle na głowie, że nawet nie mogłem cię odwiedzić. Czyści to zła rzecz, jeszcze gorsi siewcy śmierci od normalnych.
Choć mam teraz chwilę czasu i mogę iść do Kryjówki, muszę najpierw wymazać z umysłu twarze tych wszystkich ludzi. Zabijam ich, by móc dalej istnieć, a oni prześladują mnie przez praktycznie cały czas. Gdybym stracił sumienie, nie miałbym tego problemu, ale nie miałbym też ciebie.
Dzwoni telefon. Mój telefon. Żadnego innego tu nie ma. To jedyna zaleta mieszkania w zamku - nikt nie wtrąca się w moje sprawy, a nawet o nich po prostu nie wie.
Odbieram telefon. Po drugiej stronie odzywa się głos, którego raczej nie spodziewałem się usłyszeć.
- Isshi, Naoki wyszedł z Kryjówki, choć słania się na nogach. Martwię się o niego - oznajmia Izumi.
- Dlaczego dzwonisz akurat do mnie? - dziwię się.
- Ponieważ ty go znasz najlepiej - odpowiada Izumi. - Wiesz, gdzie mógł pójść?
- Mam dziwne wrażenie, że do parku - oznajmiam, a moja wyobraźnia tworzy coraz to nowe, czarne wizje.
- Idź po niego - nalega Izumi.
Rozłączam się, zrywam się z miejsca i wyskakuję przez okno. Trzeba się spieszyć.
Leżysz pod najpiękniejszą wiśnią w parku. Twoja blada aura zniknęła, zanim zdążyłem do ciebie podejść. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Ale nie myślałem, że aż w takim stopniu.
Co ja mam teraz zrobić, Yamiyo? Bez ciebie nie wytrzymam nawet dnia, jeśli w każdym momencie nie będę mógł pobiec do Kryjówki i złapać cię, kiedy rzucasz mi się w ramiona. Owszem, ostatnio nie miałem czasu, ale wiedziałem chociaż, że ty tam jesteś i czekasz. I to mi wystarczyło.
I co ja mam teraz zrobić, Yamiyo? Na myśl przychodzi mi tylko jedno, ale czy jestem w stanie cię tak ukarać? Czy jestem aż tak samolubny? Czy to oznaka mojego egoizmu, czy może wielkiej miłości? Jak to z nami jest, Yamiyo?
To dziwne uczucie, kiedy blaszka drży. Nie zwracam na to większej uwagi, mam teraz inne problemy. Jednym z nich jest dziwny posmak twojej krwi. Czuć w niej taką nieskalaną śmiertelnym grzechem niewinność.
Yamiyo, nie byłbym sobą, gdybym przemienił cię normalnie. Dlatego teraz klęczę na zielonej trawie, z tobą w ramionach, z własną krwią w ustach przyciśniętych do twoich warg.
Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo cię kocham?
Kiedy się budzisz, jesteś tak słodko zdezorientowany, że aż mnie rozczulasz.
- Witaj, Yamada - mówię spokojnie, a ty dziwisz się jeszcze bardziej. Kocham to zakłopotanie w twoich oczach.
Jak myślisz, ile razy w ciągu następnych kilkuset lat zobaczę cię z podobną miną na twojej ślicznej twarzy?
~~The end~~