Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

czwartek, 19 sierpnia 2010

Bransoletka II

Zespół: ViViD
Pairing: Iv&Ko-ki
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Druga część tej próchnicy.



 - Ko-ki? - zdziwił się Ivu, widząc perkusistę. - Co tu robisz?
 - Długa historia - stwierdził Ko-ki i usiadł obok basisty. - Zauważyłem, że praktycznie nie rozstajesz się ze swoją bransoletką z wisiorkiem. Zdejmujesz ją tylko na koncerty, sesje i inne takiego typu... wydarzenia.
Ivu złapał się za rękę. Nie miał jej! Nie miał bransoletki! Gdyby Ko-ki nie wspomniał o niej, zauważyłby jej brak o wiele później.
 - Zostawiłeś ją w sali prób - kontynuował Ko - ki. - To znaczy... Zapięcie się odczepiło i bransoletka spadła ci z ręki. Tak myślę, bo Ryoga znalazł ją pod swoją stopą.
 - Rozdeptał ją? - zdumiał się Iv.
 - Tak - Ko-ki zrobił dość niemrawą minę. - Ale mój kuzyn jest jubilerem, więc ją naprawił.
 - Naprawdę? - zdziwił się Iv. Ko-ki uśmiechnął się lekko i wyjął bransoletkę z kieszeni, po czym założył ją Ivu.
 - Tylko... Jak Ryoga to rozdeptał... To widzisz...
 - Co? - zaciekawił się Ivu.
 - To się otworzyło i zobaczyłem, co jest w środku - oznajmił Ko-ki. Ivu zamarł. Dobrze wiedział, co jest w medaliku.
 - Tak więc, Reno mi powiedział, że często przychodzisz tu, gdy jest ci smutno albo źle, więc jak nie zastałem cię w domu, to przyszedłem tutaj - oznajmił Ko-ki. - Żeby zadać ci jedno ważne pytanie.
 - Jakie? - Iv poczuł, że Ko-ki zaczął drżeć, jakby bał się tego, co chciał powiedzieć.
 - Czemu nosisz moje zdjęcie w medaliku? - spytał w końcu Ko-ki, patrząc Ivu prosto w oczy.
 - A ile jeszcze medalików Ryoga musi rozdeptać, byś w końcu domyślił się, dlaczego? - zapytał Iv, uśmiechając się lekko. Ko-ki spojrzał na niego ze zdziwieniem. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo Ivu przyciągnął go do siebie i pocałował. Ko-kiemu w pierwszym momencie zabrakło tchu, ale w końcu odwzajemnił pocałunek. Po chwili odsunęli się od siebie.
 - Żadnego - stwierdził Ko-ki. - Ten jeden mi wystarczy.
Ivu uśmiechnął się do niego. Ko-ki odwzajemnił uśmiech, po czym przytulił się do Ivu.

The end

środa, 18 sierpnia 2010

Bransoletka I

Zespół: ViViD
Pairing: Iv&Ko-ki
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: romans, komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Wiem, że to strasznie mdłe, słodkie i nie dające się czytać, ale muszę to w końcu dodać, bo kisi się w moich dokumentach od dwóch, czy trzech tygodni.




 „Plum!” - mały kamień odbił się od tafli wody i po chwili się w niej zanurzył. „Plum!” - jeszcze jeden podzielił jego los. „Plum!” - kolejny kamień spadł na dno. Ten był jednak dość duży, by krople wody wzbiły się w powietrze i ochlapały nogi Ivu. Basista spojrzał na zmąconą taflę wody. Przypominała jego życie - niby czysta, klarowna i błyszcząca, ale skrywająca kamieniste dno.
 - Zaczynasz myśleć jak Shin, Ivu - Iv zaśmiał się, gdy pojął, że mówi sam do siebie.
 Choć tego dnia było chłodno, a woda w jeziorze lodowata, Ivu i tak tutaj przyszedł. Siedział teraz na skraju skarpy tak niskiej, że koniuszkami palców dotykał wody. Lubił tu przychodzić. To tutaj mógł zebrać myśli. Myśli ograniczające się do pewnego perkusisty.
 Perkusista o słodko brzmiącym przydomku Ko-ki, zacieszający za perkusją i pukający w bębenki swoimi niebieskozielonymi pałeczkami był tym, czego Ivu najbardziej w życiu brakowało. Tylko nie mógł się zdobyć, by podejść do niego, zagadać, odprowadzić gdzieś w zaciszne miejsce i mu wszystko wyjaśnić. Najwyżej Ko-ki zacząłby się śmiać... Najwyżej? Iv wątpił, żeby na świecie istniała gorsza kara za miłość. Zostać wyśmianym. To jest najgorsze, co może kiedykolwiek go spotkać.
 Wrzucił kolejny kamień do wody. Ale jak nie spróbuje z Ko-kim porozmawiać, to się przecież nie dowie, czy perkusista go zrozumie. I czy odwzajemnia jego uczucia. A co jeśli... A co jeśli Ko-ki jest hetero?
 Kolejny kamień odbił się od tafli wody. Dźwięk upadających kilkunastu kropel zagłuszyły kroki. Po chwili basista poczuł czyjś wzrok na sobie. I perfumy, które zdradziły, do kogo należą patrzące na niego oczy.
 - Cześć, Ivu - rozległ się niski głos. Iv odwrócił się zdumiony. Stał przed nim nikt inny, jak lekko uśmiechający się w tym momencie Ko-ki.

środa, 11 sierpnia 2010

"Za kłamstwo trzeba zapłacić"

Zespół: Alice Nine&Kagrra,
Pairing: Tora&Akiya
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: romans, komedia
Ostrzeżenia: łagodne sceny erotyczne
Notka autorska: Napiszę tylko, że to jest odpowiedź na pytanie Hany w komentarzu do fika "Zima". Napisała, że zastanawia się, co Akiya Torze zrobił za okłamanie go. Swoją drogą, w tym momencie siedzę u Nishi.




Przez cały czas, gdy Tora miał skręconą kostkę, Akiya zachowywał się normalnie. Zbyt normalnie. Przynajmniej według Tory. Akiya bowiem zawsze od razu reagował, gdy coś mu nie pasowało. A fakt, że Amano go okłamał, nie pasował mu na pewno. A na razie Tora został obdarzony zabójczym spojrzeniem Akiyi i na tym koniec. Dlaczego nawet na niego nie nakrzyczał? Dlaczego nic innego nie zrobił? Shou stwierdził, że Tora przesadza. Za to Shin, po długiej chwili namysłu, uśmiechnął się lekko złośliwie i nic nie powiedział. Ale ten uśmiech Shina raczej Tory nie uspokoił. Shin był najlepszym przyjacielem Akiyi i znał go o wiele dłużej od Amano, więc Tora zaczął się zastanawiać, co też dzieje się w głowie jego słodkiego uke. Ale ponieważ Akiya nie przejawiał nawet znikomej chęci zrobienia mu czegokolwiek, w końcu uśpił czujność Tory.
Kiedy tylko lekarz stwierdził, że Amano może już chodzić, Nao zwołał próbę. Tora, chcąc nie chcąc, musiał na nią pójść. W pewnym momencie Nao dostał jakiś ważny telefon i stwierdził, że próba jest skończona. Ale nawet Hiroto nie mógł od niego wyciągnąć, kto do niego dzwonił. Tora więc zebrał się i wrócił do domu.
Ja nienawidzę kłamstwa, Masashi. Nawet fanki o tym wiedzą. Za kłamstwo trzeba zapłacić, Tygrysku.
Tora wszedł do przedpokoju. Światło zapaliło się samo, a raczej zapalił je Akiya. Tora zamrugał. W fotelu, naprzeciwko niego, siedział Akiya w rozpiętej koszuli, boso, z kieliszkiem czerwonego wina w dłoni.
 - Witaj, Masashi - powiedział spokojnie, praktycznie bez emocji, odstawiając kieliszek na stolik obok. Wstał i podszedł powoli do Tory, zaciskając palce na guziku od jego koszuli. - Fakt, że mnie okłamałeś, bardzo mnie zmartwił - oznajmił, odpinając guzik. - Mogłeś wtedy zadzwonić do Shou - kolejny guzik - Nao - trzeci guzik - Hiroto, ewentualnie Sagi - następny guzik - a nie budzić mnie w środku nocy i okłamywać, Tygrysku - stwierdził, odpinając ostatni guzik.
 - No ale...
 - Ale co? - przerwał mu Akiya, prowadząc go w stronę sypialni. - Może dzięki twojemu kłamstewku w końcu się zeszliśmy, lecz nie wolno kłamać tylko po to, by zaciągnąć kogoś do łóżka - stwierdził, zdejmując koszulę z ramion Tory. Amano zaczął się dopiero teraz zastanawiać, dlaczego nagle stał się taki uległy. Co takiego było w tym spokojnym, pozbawionym emocji głosie Akiyi, że Tora przestał myśleć?
Akiya zsunął zmysłowo koszulę z ramion, po czym popchnął Torę na łóżko.
 - Ale co ty... - Tora nie dokończył, bo Akiya przewrócił go na plecy, zaciskając palce na pasku od jego spodni.
 - I nie myśl, kochanie, że to ty będziesz dzisiaj seme - powiedział stanowczo, uśmiechając się lekko lubieżnie.
 - Ale Aki... - zaczął Tora, lecz Akiya położył mu palec na ustach.
 - Cicho, mój Tygrysku...
* * *
 - Murai, a czemu ty tak w ogóle zrobiłeś tę próbę? - zapytał Hiroto.
 - Akiya mnie poprosił - odparł Nao.
 - Czemu? - zdziwił się Hiroto.
 - Wiesz co, Hiroto? Chyba wolę tego nie wiedzieć...

The end