Uniwersum: Aoishiro
Pairing: Syouko&Migiwa
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: angst
Ostrzeżenia: spoilery do gry
Notka autorska: Ending XXXII (Migiwa's seventh bad ending).
Treningi z Osą były czystą przyjemnością. Rozmowy z nią również.
Pomogłam jej. Ona uratowała mi życie. Pocałowałyśmy się.
A teraz?
Opętana przez ten cholery miecz, nawet nie pamięta, że to ja.
Zamachnęłam się jeszcze raz.
Życie nie jest sprawiedliwe. Nie można mieć wszystkiego. Zwłaszcza, jak się jest onikiri.
Nie można nawet związać się z osobą, którą się kocha.
Znałam ją krótko, to fakt. Ale przeżyłyśmy razem tyle, że wystarczyło mi na całe życie.
Osa zraniła mnie w ramię. Miazmat wgryzł się w moją ranę.
Błagam, Osanai Syouko. Nie każ mi ucinać ci głowy.
- Pomóc ci, onikiri? - spytało onmyouji, które wciąż stało obok.
Nie.
Idź sobie.
Nie patrz na to, co się tutaj dzieje. Nie patrz, jak tracę nad sobą kontrolę i przestaję atakować moją ukochaną.
Albo jak cierpię, bo muszę to robić.
- Poradzę sobie - odpowiedziałam tylko, podcinając Osie nogi.
Przewróciła się. Wyciągnęłam ostrze z mojego kija i wbiłam jej w brzuch. Miałam nadzieję, że to ją obudzi, ale tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczyło.
Osa, proszę, ocknij się. Obficie krwawisz, a i tak ze mną walczysz.
- Na pewno nie jest potrzebna ci pomoc, onikiri? - jeszcze raz spytało onmyouji.
Przysięgam, że ją utopię.
- Mówiłam, że nie! - wrzasnęłam, obwiązując Osę żyłką.
Zerwała ją i rzuciła się na mnie z warknięciem.
Czyli nie mam wyjścia.
Naprawdę muszę ją zabić.
Zamachnęłam się i przebiłam jej klatkę piersiową na wylot. Osa zawisła na ostrzu i wypuściła z ręki ten przeklęty miecz.
Onmyouji podbiegło do nas i złapało miecz, po czym poszło zamknąć bramę.
Tymczasem miazmat opuścił ciało Osy. Wyciągnęłam z niej ostrze i złapałam, gdy upadła na ziemię.
- Opętało mnie? - spytała, uśmiechając się słabo.
Przytuliłam ją do siebie. Wiedziałam, że nic więcej nie mogę dla niej zrobić.
- Przepraszam, Osa - szepnęłam, wtulając twarz w jej mokre włosy. - Powinnam cię chronić. Powinnam...
- Ochroniłaś... - powiedziała cicho, łapiąc mnie za dłoń i łącząc nasze palce. - Wolę być martwa, niż zła...
- Wolałabym, żebyś była żywa - przytuliłam ją mocniej. - Kocham cię, wiesz?
- Wiem. Ja ciebie też... - i to było ostatnie, co powiedziała.
Jej ciało rozluźniło się i po chwili poczułam się tak, jakbym trzymała w ramionach szmacianą lalkę.
Shikigami tego onmyouji pociągnęło mnie za kołnierz i podniosło. Nie puściłam Osy mimo to. Mało mnie już cokolwiek obchodziło.
- Musimy iść, woda zaraz zaleje to miejsce - oznajmiło onmyouji.
Shikigami uciekło, niosąc nas. Obie strony morza z powrotem zlały się ze sobą.
Onmyouji zabrało miecz i zostawiło mnie samą z martwą Osą na brzegu, nakazując mi "nie budzić dziewczynki śpiącej w sanktuarium", o cokolwiek jej chodziło.
Spojrzałam na uśpioną na wieczność twarz Osy.
Jak ja teraz spojrzę w oczy jej przyjaciółkom z klubu kendo?
Jak ja teraz spojrzę w lustro?
Westchnęłam ciężko i podniosłam wzrok na powoli wschodzące słońce. Pierwsze, którego martwa Osanai Syouko w moich ramionach nie zobaczyła.
The end