Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

środa, 29 listopada 2023

Worthy Opponent

Uniwersum: Aoishiro

Pairing: Syouko&Migiwa

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: obyczaj

Ostrzeżenia: spoilery do gry

Notka autorska: Ending XXXIII (Migiwa's good ending).


Patrząc na Osę przeskakującą z kamienia na kamień, doszłam do wniosku, że ta dziewczyna ani trochę się nie zmieniła.

Nawet teraz, już jako studentka, była uparta jak osioł, zawzięta i dążyła do celu.

Jak tylko powiedziała mi, że chce odwiedzić to sanktuarium na Urashimie, oczywiście ją tam zabrałam. Dobry seks to zawsze najlepszy argument.

Nadal w sumie bawi mnie trochę, jak Yasumin obserwuje nas z zazdrością. Sorry, młoda, miałaś kilka lat na poderwanie mojej ukochanej. Teraz moja kolej.

- Migiwa, pospiesz się - stwierdziła Osa, odwracając się do mnie. - Nadal nie umiesz pływać, a jak kamienie zaleje woda, to ja cię ze sobą ciągnąć nie będę.

- Oj tam, Osa, nie panikuj - zaśmiałam się, przeskakując na kolejny kamień.

Kiedy dotarłyśmy na miejsce, było już ciemno. Urashima, na której przelano zdecydowanie zbyt dużo krwi, pozostała przez te lata niezamieszkana. A przynajmniej według moich informacji.

Osa szła obok mnie pewnym krokiem. Nadal wyglądała na niezadowoloną z powodu tempa, w którym tutaj przyszłyśmy. Prawdopodobnie chciała zdążyć przed zmrokiem.

- Czemu się tak guzdrałaś? - spytała w końcu.

- Nie mogłam się napatrzeć na twój tyłeczek - odparłam, a Osa posłała mi mordercze spojrzenie.

- Nie mogę czasem uwierzyć, że związałam się właśnie z tobą - stwierdziła, nie spuszczając ze mnie wzroku.

Jedynie uśmiechnęłam się zawadiacko i szłam dalej. W końcu dotarłyśmy do domu rodu Nekata. W oknie paliło się słabe światło świecy.

Więc jednak ktoś tutaj był.

- Uważaj, Osa - wskazałam na okno. - Możemy nie być proszonymi gośćmi.

- Zdążyłam sama zauważyć, nie jestem ślepa - stwierdziła i poszła przodem. Ja, oglądając się w około, podążyłam za nią.

Osa zapukała do drzwi. Usłyszałam kroki i drzwi otworzyły się powoli.

Zamrugałam.

Czy to nie była ta dziwna dziewczynka, którą przed laty się opiekowałyśmy?

- Nami? - Osa jako pierwsza odzyskała zdolność myślenia.

- Syouko - Nami uśmiechnęła się lekko.

- Ty mówisz?! - zawołała Osa.

- Tak. Przypomniałam sobie, kim jestem - Nami wpuściła nas do środka. - Kurou, mamy gości.

W kominku palił się ogień, ale po żyrandolach z żarówkami nie było śladu. W fotelu siedziała ta sama onmyouji, która zabrała ze sobą Ame no Murakumo i kazała nie budzić "dziewczynki śpiącej w sanktuarium".

- Co one tu robią? - spytała... Kohaku? Chyba tak miała na imię.

Ale Nami nazwała ją "Kurou"...

- Bądź milsza, Kurou - Nami trąciła ją w ramię. - Zrób to dla mnie.

- Niech ci będzie - Kohaku zamknęła książkę, którą czytała w słabym świetle świecy, i położyła ją na stoliku.

- Jestem Oyasu - oznajmiła Nami. - Pozwoliłyśmy sobie zamieszkać w tym domu, skoro jego jedyny właściciel nie żyje.

- Prosiłam was, żebyście nie budziły tej dziewczynki, ale nie wpadłam na to, że obudzi się sama - wyjaśniła Kohaku. - Oyasu jest moją drogą przyjaciółką. Dziękuję za zaopiekowanie się nią.

- Ukochaną, Kurou - poprawiła ją Oyasu. - Syouko i jej towarzyszkę łączą takie same więzi.

- Skąd to wiesz? - Kohaku spojrzała na nią zaskoczona.

- Mam swoje sposoby - Oyasu uśmiechnęła się do nas. - Macie może ochotę na herbatę?

- Oczywiście - Osa kiwnęła głową. - Kim właściwie jesteś?

- Mówiłam, mam na imię Oyasu - dziewczyna minęła Osę i poszła w stronę kuchni. - Ale możecie mnie kojarzyć jako Yasuhime.

- Yasuhime?! - wypaliłam.

- A Kurou-sama jak widać jest kobietą - dodała Osa.

Zamrugałam.

Osa miała rację.

Kurou.

Kurou-sama.

- Myślałam, że masz na imię Kohaku - zauważyłam.

- To jest imię nadane mi przez brata - wyjaśniła Kohaku. - Nie musicie się przestawiać na Kurou. Właściwie, tylko Oyasu pozwalam tak na siebie mówić.

- Oczywiście - Yasuhime podeszła do Kohaku i cmoknęła ją w policzek. - Bo mnie kochasz.

- Bo cię kocham - Kohaku uśmiechnęła się nieco melancholijnie.

W tym momencie zgasła jedna ze świeczek i poczułam zapach dymu. Osa zdawała być się zrelaksowana. Jakby poczuła ulgę, że jednak nie zostawiłyśmy Nami na pewną śmierć.

Ja nie byłam aż taka pewna, czy powinnyśmy ufać tym dwóm kobietom. Obie były nieśmiertelne i niebezpieczne.

Ale po pięciu latach związku z dziewczyną odporną na miazmat, nie czułam się aż tak źle z tym, że jestem zmuszona darować im życie.

The End

środa, 22 listopada 2023

The Closed Off Future

Uniwersum: Aoishiro

Pairing: Syouko&Migiwa

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: angst

Ostrzeżenia: spoilery do gry

Notka autorska: Ending XXXII (Migiwa's seventh bad ending).



Treningi z Osą były czystą przyjemnością. Rozmowy z nią również.

Pomogłam jej. Ona uratowała mi życie. Pocałowałyśmy się.

A teraz?

Opętana przez ten cholery miecz, nawet nie pamięta, że to ja.

Zamachnęłam się jeszcze raz.

Życie nie jest sprawiedliwe. Nie można mieć wszystkiego. Zwłaszcza, jak się jest onikiri.

Nie można nawet związać się z osobą, którą się kocha.

Znałam ją krótko, to fakt. Ale przeżyłyśmy razem tyle, że wystarczyło mi na całe życie.

Osa zraniła mnie w ramię. Miazmat wgryzł się w moją ranę.

Błagam, Osanai Syouko. Nie każ mi ucinać ci głowy.

- Pomóc ci, onikiri? - spytało onmyouji, które wciąż stało obok.

Nie.

Idź sobie.

Nie patrz na to, co się tutaj dzieje. Nie patrz, jak tracę nad sobą kontrolę i przestaję atakować moją ukochaną.

Albo jak cierpię, bo muszę to robić.

- Poradzę sobie - odpowiedziałam tylko, podcinając Osie nogi.

Przewróciła się. Wyciągnęłam ostrze z mojego kija i wbiłam jej w brzuch. Miałam nadzieję, że to ją obudzi, ale tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczyło.

Osa, proszę, ocknij się. Obficie krwawisz, a i tak ze mną walczysz.

- Na pewno nie jest potrzebna ci pomoc, onikiri? - jeszcze raz spytało onmyouji.

Przysięgam, że ją utopię.

- Mówiłam, że nie! - wrzasnęłam, obwiązując Osę żyłką.

Zerwała ją i rzuciła się na mnie z warknięciem.

Czyli nie mam wyjścia.

Naprawdę muszę ją zabić.

Zamachnęłam się i przebiłam jej klatkę piersiową na wylot. Osa zawisła na ostrzu i wypuściła z ręki ten przeklęty miecz.

Onmyouji podbiegło do nas i złapało miecz, po czym poszło zamknąć bramę.

Tymczasem miazmat opuścił ciało Osy. Wyciągnęłam z niej ostrze i złapałam, gdy upadła na ziemię.

- Opętało mnie? - spytała, uśmiechając się słabo.

Przytuliłam ją do siebie. Wiedziałam, że nic więcej nie mogę dla niej zrobić.

- Przepraszam, Osa - szepnęłam, wtulając twarz w jej mokre włosy. - Powinnam cię chronić. Powinnam...

- Ochroniłaś... - powiedziała cicho, łapiąc mnie za dłoń i łącząc nasze palce. - Wolę być martwa, niż zła...

- Wolałabym, żebyś była żywa - przytuliłam ją mocniej. - Kocham cię, wiesz?

- Wiem. Ja ciebie też... - i to było ostatnie, co powiedziała.

Jej ciało rozluźniło się i po chwili poczułam się tak, jakbym trzymała w ramionach szmacianą lalkę.

Shikigami tego onmyouji pociągnęło mnie za kołnierz i podniosło. Nie puściłam Osy mimo to. Mało mnie już cokolwiek obchodziło.

- Musimy iść, woda zaraz zaleje to miejsce - oznajmiło onmyouji.

Shikigami uciekło, niosąc nas. Obie strony morza z powrotem zlały się ze sobą.

Onmyouji zabrało miecz i zostawiło mnie samą z martwą Osą na brzegu, nakazując mi "nie budzić dziewczynki śpiącej w sanktuarium", o cokolwiek jej chodziło.

Spojrzałam na uśpioną na wieczność twarz Osy.

Jak ja teraz spojrzę w oczy jej przyjaciółkom z klubu kendo?

Jak ja teraz spojrzę w lustro?

Westchnęłam ciężko i podniosłam wzrok na powoli wschodzące słońce. Pierwsze, którego martwa Osanai Syouko w moich ramionach nie zobaczyła.

The end