Pairing: Isshi&Shou
Dozwolone od: 17+
Gatunek tekstu: komedia, romans
Ostrzeżenia: łagodne sceny erotyczne
Notka autorska: Druga część, również z dedykacją dla Kann. ~~
Gorący prysznic sprawił, że zapomniał o całym złu świata. Założył na siebie to, co przygotował mu Isshi. Ucieszył się, że spodnie były dość luźne, bo bał się, że sprują mu się w udach, tak jak połowa jego.
Kazuma wysuszył włosy ręcznikiem i wyszedł z łazienki. Isshi siedział na kanapie, z Otakim na kolanach i z pozostałymi kotami śpiącymi po bokach. Dwa psy ganiały się w kółko, a reszta spała.
- I jak się czujesz? - zapytał Isshi, drapiąc Otakiego za uchem.
- Lepiej - stwierdził Shou, wyglądając przez okno. - Pogoda raczej nie wygląda, jakby miała się poprawić.
- Też tak właśnie myślę - Isshi syknął, gdy Otaki ugryzł go w palec. - Osz ty mały pchlarzu, rękę, która cię karmi, będziesz ranił?
Otaki wylądował na podłodze, co wykorzystał pies, który stwierdził, że ma dość zabawy ze swoim kolegą i wskoczył na kolana Isshiego.
- Co, Pinky, też chcesz się przytulić? - Isshi zaśmiał się i spojrzał na Shou, który mieszał łyżeczką w herbacie. - Włosy ci się kręcą?
Shou zamarł przez chwilę, przypominając sobie o tej jakże znienawidzonej cesze swoich włosów.
- Tak, należę do tych kilku procent Azjatów, którzy potrzebują prostownicy - odparł Shou. - Cieplutki ten sweterek.
- Możesz go sobie wziąć, jak chcesz - Isshi uśmiechnął się lekko. - Dostałem go od mojej ciotki, której, delikatnie mówiąc, nie lubię.
- Dziękuję - Shou spojrzał na Isshiego z wdzięcznością. - Tak ogólnie za wszystko dziękuję, że mi pomogłeś w tej sytuacji...
- Możesz tu zostać, ile chcesz, Shou-kun - Isshi wstał, z czego Pinky nie był zadowolony. - Chcesz może ciasta? Izumi nam przyniósł przedwczoraj na próbę i trochę mi zostało.
- Tak, poproszę - Shou skinął głową, patrząc na Isshiego znikającego w kuchni. Przeniósł wzrok na pieska, który patrzył na niego z zaciekawieniem. - No co, słodziaku? Chcesz się pobawić?
- Zaraz to on będzie chciał ciasta - Isshi postawił talerz z sernikiem na stoliku i podał Shou łyżeczkę. - Smacznego.
- Dziękuję - Shou uśmiechnął się, dziabiąc łyżeczką ciasto. Było mu trochę nieswojo siedzieć w domu kogoś, kogo podziwiał, w jego ubraniach, jedząc ciasto jego łyżeczką na jego talerzyku i będąc przez niego obserwowanym. To zazwyczaj to on był tym obserwującym, a nie na odwrót.
- Dobre to ciasto - mruknął Shou, wkładając ostatni kawałek do ust. - Coś się stało, Isshi-sama?
- Mam wrażenie, że jesteś trochę zakompleksiony - wyjaśnił Isshi. - Już któryś raz zauważyłem, że dziwnie reagujesz, gdy mówi się o twoim wyglądzie...
- Bo jestem brzydki - odparł Shou, na co Isshi zamrugał, a kąciki jego ust drgnęły w lekko psychodeliczny sposób.
- Ty chyba sobie kpisz - Isshi zaśmiał się histerycznie. - Ty? Brzydki? Ty? Jak ty jesteś brzydki, to ja chyba powinienem grać w horrorach bez charakteryzacji.
Isshi wstał i podszedł do Shou, po czym oparł dłonie na jego ramionach.
- Naprawdę tak uważasz? - zapytał.
- Isshi-sama...
- Króliczku, ja ci chyba powinienem wyjaśnić kilka rzeczy - stwierdził Isshi. - Ty jesteś piękny, głuptasie.
- Isshi-sama...?
- Wiesz, ostatnio mi się coś przypomniało - stwierdził Isshi, kładąc dłonie na policzkach Shou. - A tak dokładniej, jak mnie wtedy pocałowałeś. I ciekawi mnie, jak by to było na trzeźwo.
Shou nawet nie zdążył odpowiedzieć, bo w tej samej chwili poczuł usta Isshiego na swoich. Drgnął po chwili i oddał pocałunek, mając wrażenie, że zaraz zemdleje. Isshi odsunął się po chwili i spojrzał na otępiałego w tym momencie Shou.
- Tak, jest o wiele lepiej - stwierdził Isshi. - Tak dla pewności, nie kochasz mnie, co?
- Raczej nie - odparł Shou, dziwiąc się, jak trudno mu mówić.
- To dobrze - Isshi podał mu dłoń. - Chodź, muszę ci jeszcze parę rzeczy wyjaśnić, ślicznoto.
- Ja nie jestem...
- Tak, obowiązkowo muszę cię nauczyć kochać siebie - Isshi otworzył drzwi do sypialni. - Coś mi się zdaje, Kazuma, że zostaniesz tutaj na noc. Mogę tak na ciebie mówić, prawda?
- Isshi-sama...
- Shinohara.
- Co?
- Po imieniu mi mów. Chociaż dzisiaj - Isshi posadził Shou na łóżku. - Możesz to nawet zdrobnić do "Shino".
- Shino... Ładnie to brzmi - stwierdził Shou, jednym ruchem rozpinając zamek od bluzy Isshiego. - W sumie to teraz raczej mi nie będzie zimno, prawda? A chyba miałem się rozgrzać.
- O tak, Króliczku. Ja już się o to postaram - stwierdził Isshi, ponownie go całując.
* * *
- Cześć, Shou. Coś ty taki radosny? - zdziwił się Nao, gdy Shou wpadł cały w skowronkach do sali prób.- A tak jakoś - odparł wokalista, robiąc zabawny piruecik, po czym zdjął swój szary sweterek i powiesił go na wieszaku. - Gdzie reszta?
- Jeszcze pewnie śpi - odpowiedział Nao. - Chociaż Hiroto pewnie już pędzi przez miasto samochodem, ścinając wszystkie drzewa i znaki po drodze.
- Akurat takie rzeczy to zdarzają się tobie - odparł Shou, kładąc się na kanapie.
- Bardzo śmieszne - prychnął Nao i zastygł w bezruchu. - Chwila... Shou, czy ty właśnie powiedziałeś coś, co było złośliwe?
- Chyba tak - Shou machnął ręką. - Ej, Nao, czy moje oczy są ładne?
- Oczywiście, że... Zaraz, chwila, co?! - Nao wstał gwałtownie. - Kim jesteś i co zrobiłeś z Shou?! Przecież ty nie użyłbyś w jednym zdaniu słów "ładne" i "moje oczy"! Jeszcze mi powiedz, że ci twoje loczki nie przeszkadzają...
- A muszą?
Nao uderzył się ręką w twarz.
- Nie wziąłeś ze sobą okularów przeciwsłonecznych, prawda?
- Nie wziąłem.
- W sumie powinno mnie to cieszyć, ale trochę się boję - stwierdził Nao. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. - Proszę!
- Hej, dzieciaki - w drzwiach stanął Isshi. - Shou, zapomniałeś kluczy do swojego mieszkania. Jak chcesz niby wrócić do domu? - zaśmiał się i rzucił mu je.
- Dzięki - Shou uśmiechnął się promiennie. Isshi pomachał im na do widzenia i poszedł.
Nao spojrzał na Shou z lekką dezorientacją.
- Shou? Czy ty z nim... - Nao pokręcił głową. - A, to wszystko jasne.
- Tylko nikomu nie mów - poprosił Shou, bawiąc się breloczkiem.
- Nie powiem - odparł Nao. W tym momencie do sali wpadli gitarzyści.
- Nie spóźniliśmy się? - zapytał Tora.
- Nie, jeszcze dwie minuty - odparł Nao. - Shou, dzwoń po Sagę, jeśli jesteś w takim dobrym i złośliwym humorze.
- Już się robi - Shou znów uśmiechnął się promiennie i wybrał numer basisty.
Tak, zaczął się kolejny, normalny dzień.
The end