Pairing: Aoi&Ryohei
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: obyczaj, trochę angst
Seria: "Life with a Ghost"
Ostrzeżenia: zjawiska paranormalne, melancholia głównego bohatera
Notka autorska: Lubię takie fiki, które piszę jednym tchem i nawet się nie zastanawiam, tylko wstawiam od razu na bloga.
Wstaję. Budzony zazwyczaj przez twój głos*, czuję się szczęśliwy. Tak więc, robię sobie śniadanie, zaparzam kawę i siadam w fotelu. Włączam muzykę, cicho, by nie obudzić współlokatora. On wstaje zawsze o tej samej godzinie, czy ma wolne czy nie. Dlatego też czasem mnie budzi, co jest trochę irytujące.
Zarzucam na siebie kamizelkę, zakładam buty i trącam mojego współlokatora w ramię.
- Wstawaj - mówię, a on podskakuje z przestrachu. Zemściłem się, mogę iść.
Wchodząc do studia, witam się ze wszystkimi i szukam wzrokiem ciebie. Siedzisz wpatrzony w bliżej nieokreślony punkt. Doskonale wiem, na co patrzysz. Chociaż go teraz nie widzisz, wiesz, że tam jest. Może ci powiedział, może się domyślasz. Fakt faktem, bardziej fascynujące jest dla ciebie "nic" niż ja.
Siadam obok ciebie, rozmawiamy. Lubię z tobą rozmawiać. Czuję się wtedy jak w idyllicznej krainie pełnej kwiatów, na które nie mam alergii.
- Słuchasz mnie? - pytasz. Ach, no tak, zapomniałem dodać, że często się podczas naszych rozmów zamyślam.
Wyciągam rękę, chcąc cię dotknąć. Pogłaskać twój policzek, przeczesać kosmyk twoich włosów, położyć palec na twoich ustach i jeszcze raz, jeden jedyny raz złożyć na nich kolejny pocałunek.
Czuję się jak Werter**, jak gdybyś był moją Lottą**. Już prawie cię dotykam, ale przypominam sobie, że Albert** czuwa. Cofam rękę i wstaję pospiesznie.
- Czas wziąć się do pracy - oznajmiam, uśmiechając się sztucznie.
Żegnając się z wami, mam wrażenie, że jesteś smutny. Ale to tylko moja głupia nadzieja tli się w moim sercu.
Wychodzę ze studia szybkim krokiem. Szukając samochodu na parkingu... Tak, zapomniałem, gdzie go postawiłem, mam zaniki pamięci. Przez ciebie. Fakt faktem, szukając tegoż samochodu, czuję czyjąś dłoń na ramieniu.
- Przestań - mówi twój Albert, uśmiechając się lekko. - Nie bądź nieszczęśliwy, bo Yamiyo się martwi.
- Więc pozwól mi... - zaczynam mówić, ale Albert znika.
Wracam do domu. Rzucam się na łóżko z zamiarem rozpłakania się. I wtedy słyszę głos mojego współlokatora.
- Tak, a on tego nie zauważa. Tak, teraz zakochał się w Nao. I ja jeszcze muszę go pocieszać. Może potrafiłbym, gdyby nie to, że to już piąta nieszczęśliwa miłość Aoiego w tym roku. A mamy lipiec!
Zdaję sobie sprawę, że on nie jest świadomy tego, iż wróciłem do domu.
- No co ja na to poradzę? Przecież... - mój współlokator milknie na chwilę. - Przecież mu nie powiem, że nadal go kocham i tak w sumie to żadnych problemów finansowych nigdy nie miałem i chcę, by to wszystko... By to wróciło. Ale on woli Nao. Wcześniej Terukiego, jeszcze wcześniej naszą sąsiadkę, a jeszcze wcześniej...
- Ryohei? - staję w drzwiach jego pokoju i patrzę na niego zdezorientowany. - O czym ty mówisz?
- O szlag - komórka wypada Ryoheiowi z dłoni i rozpada się przy uderzeniu w podłogę. - Aoi, słuchaj, ja wiem, że...
Może to był impuls, a może miłość do ciebie to była tylko iluzja, która przysłoniła mi prawdziwe uczucie.
Tak w sumie, to Ryohei ma słodsze usta od ciebie, a ty chyba nigdy nie byłeś moją Lottą, Yamada.
The end
*Aoi miał ustawiony ten fragment "wanna see u", gdzie śpiewa Nao, na budzik.
**Werter, Albert i Lotta to bohaterowie powieści epistolarnej "Cierpienia młodego Wertera". Werter zakochuje się w Lotcie, która zaręczona jest z Albertem. Ponieważ nie może mieć swojej ukochanej, pisze do Wilhelma, swojego przyjaciela, depresyjne listy, a na końcu popełnia samobójstwo.