Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

poniedziałek, 24 września 2012

Jeden dzień z życia

Zespół: 168 -one sixty eight-&Migimimi sleep tight
Pairing: Aoi&Ryohei
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: obyczaj, trochę angst
Seria: "Life with a Ghost"
Ostrzeżenia: zjawiska paranormalne, melancholia głównego bohatera
Notka autorska: Lubię takie fiki, które piszę jednym tchem i nawet się nie zastanawiam, tylko wstawiam od razu na bloga.




Wstaję. Budzony zazwyczaj przez twój głos*, czuję się szczęśliwy. Tak więc, robię sobie śniadanie, zaparzam kawę i siadam w fotelu. Włączam muzykę, cicho, by nie obudzić współlokatora. On wstaje zawsze o tej samej godzinie, czy ma wolne czy nie. Dlatego też czasem mnie budzi, co jest trochę irytujące.
Zarzucam na siebie kamizelkę, zakładam buty i trącam mojego współlokatora w ramię.
 - Wstawaj - mówię, a on podskakuje z przestrachu. Zemściłem się, mogę iść.
Wchodząc do studia, witam się ze wszystkimi i szukam wzrokiem ciebie. Siedzisz wpatrzony w bliżej nieokreślony punkt. Doskonale wiem, na co patrzysz. Chociaż go teraz nie widzisz, wiesz, że tam jest. Może ci powiedział, może się domyślasz. Fakt faktem, bardziej fascynujące jest dla ciebie "nic" niż ja.
Siadam obok ciebie, rozmawiamy. Lubię z tobą rozmawiać. Czuję się wtedy jak w idyllicznej krainie pełnej kwiatów, na które nie mam alergii.
 - Słuchasz mnie? - pytasz. Ach, no tak, zapomniałem dodać, że często się podczas naszych rozmów zamyślam.
Wyciągam rękę, chcąc cię dotknąć. Pogłaskać twój policzek, przeczesać kosmyk twoich włosów, położyć palec na twoich ustach i jeszcze raz, jeden jedyny raz złożyć na nich kolejny pocałunek.
Czuję się jak Werter**, jak gdybyś był moją Lottą**. Już prawie cię dotykam, ale przypominam sobie, że Albert** czuwa. Cofam rękę i wstaję pospiesznie.
 - Czas wziąć się do pracy - oznajmiam, uśmiechając się sztucznie.
Żegnając się z wami, mam wrażenie, że jesteś smutny. Ale to tylko moja głupia nadzieja tli się w moim sercu.
Wychodzę ze studia szybkim krokiem. Szukając samochodu na parkingu... Tak, zapomniałem, gdzie go postawiłem, mam zaniki pamięci. Przez ciebie. Fakt faktem, szukając tegoż samochodu, czuję czyjąś dłoń na ramieniu.
 - Przestań - mówi twój Albert, uśmiechając się lekko. - Nie bądź nieszczęśliwy, bo Yamiyo się martwi.
 - Więc pozwól mi... - zaczynam mówić, ale Albert znika.
Wracam do domu. Rzucam się na łóżko z zamiarem rozpłakania się. I wtedy słyszę głos mojego współlokatora.
 - Tak, a on tego nie zauważa. Tak, teraz zakochał się w Nao. I ja jeszcze muszę go pocieszać. Może potrafiłbym, gdyby nie to, że to już piąta nieszczęśliwa miłość Aoiego w tym roku. A mamy lipiec!
Zdaję sobie sprawę, że on nie jest świadomy tego, iż wróciłem do domu.
 - No co ja na to poradzę? Przecież... - mój współlokator milknie na chwilę. - Przecież mu nie powiem, że nadal go kocham i tak w sumie to żadnych problemów finansowych nigdy nie miałem i chcę, by to wszystko... By to wróciło. Ale on woli Nao. Wcześniej Terukiego, jeszcze wcześniej naszą sąsiadkę, a jeszcze wcześniej...
 - Ryohei? - staję w drzwiach jego pokoju i patrzę na niego zdezorientowany. - O czym ty mówisz?
 - O szlag - komórka wypada Ryoheiowi z dłoni i rozpada się przy uderzeniu w podłogę. - Aoi, słuchaj, ja wiem, że...
Może to był impuls, a może miłość do ciebie to była tylko iluzja, która przysłoniła mi prawdziwe uczucie.
Tak w sumie, to Ryohei ma słodsze usta od ciebie, a ty chyba nigdy nie byłeś moją Lottą, Yamada.

The end


*Aoi miał ustawiony ten fragment "wanna see u", gdzie śpiewa Nao, na budzik.
**Werter, Albert i Lotta to bohaterowie powieści epistolarnej "Cierpienia młodego Wertera". Werter zakochuje się w Lotcie, która zaręczona jest z Albertem. Ponieważ nie może mieć swojej ukochanej, pisze do Wilhelma, swojego przyjaciela, depresyjne listy, a na końcu popełnia samobójstwo.

poniedziałek, 10 września 2012

Zdjęcie

Zespół: Całe stare PSC (Kagrra,, Alice Nine, Kra, Gazette, SuG, Screw i Miyavi - wariat)
Pairing: Nie każcie mi ich wszystkich wypisywać.
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: komedia
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Japończyk + aparat = zapełniona karta pamięci.


3 stycznia 2009 roku
Dziesięciolecie PSC. Akiya wziął swój nowy aparat i robił zdjęcia wszystkim i wszystkiemu, co stanęło mu na drodze. Miyaviemu, który biegał od jednego do drugiego, opowiadając wszystkim jakiś denny żart o jednorożcach. Nao z Alisu, który usiłował dogonić Hiroto, bo ten zabrał mu pałeczki. Shou siorpiącemu mleczko sojowe i nie spuszczającemu wzroku z Sagi prezentującemu wszystkim, jaki to on jest seksowny. Torze, który założył ręce za głowę i oparł się o ścianę, co dało dosyć zmysłowy efekt. Maiemu próbującemu wytłumaczyć coś Keiyu, który tylko kiwał głową na znak, że rozumie. Yasuno poprawiającemu sobie co chwilę włosy, Yuhrze prowadzącemu dyskusję z Reitą, Rukiemu i Uru chowającym się za rogiem, Aoiemu patrzącemu na Kaiego rozmaślonym wzrokiem. Izumiemu i Shinowi, których zaczepił Mitsuru próbujący znaleźć swój zespół, który siedział pod schodami i śmiał się z niego jak z jakiegoś szkolnego kujona. Screw, które próbowało wytłumaczyć Miyaviemu, dlaczego ten żart naprawdę nie jest śmieszny. I w końcu stanął w drzwiach ich własnej garderoby.
Nao siedział na krześle, usiłując ogarnąć swoje włosy. Stylistka już pół godziny temu dała mu spokój, ale jeden kosmyk, jak na złość, uwalniał się co chwilę.
 - Daj spokój, Yamada – stwierdził Isshi, opierając dłonie na jego ramionach. - To tylko kosmyk włosów.
 - Ale mnie denerwuje - odparł Nao, zaplatając ręce na piersi jak obrażone dziecko. - Tobie to każdy włos sterczy w inną stronę, to się nie przejmujesz.
 - No tak, zapomniałem, jaki ty jesteś kobiecy - westchnął Isshi. Nao spojrzał na niego z lekkim oburzeniem.
 - Że jaki niby?
 - Yamada, jesteś jak taka typowa żona: najważniejsze jest dla ciebie jak wyglądasz, jak jesteś ubrany i ile pieniędzy masz w portfelu - stwierdził Isshi, śmiejąc się cicho.
 - Grabisz sobie - odparł Nao, obrażając się jeszcze bardziej.
 - I drażliwy jesteś jak moja mama przed okresem - Isshi uśmiechnął się lekko. - Yamada?
 - Hm? - Nao spojrzał na Isshiego, odchylając głowę do tyłu.
 - Zdajesz sobie sprawę, że żona najczęściej męża kocha? - zapytał Isshi.
Nao uśmiechnął się.
Akiya zrobił pierwsze zdjęcie. Nic nie zauważyli.
Isshi pochylił się i pocałował Nao.
Akiya zrobił drugie zdjęcie. Tym razem zauważyli. Akiya pomachał im i uciekł.
 - Kazuhiro, oddawaj ten aparat! - Isshi zerwał się do biegu. - Oddaj to zdjęcie! To jest naruszenie naszej prywatności!
 - Długo mnie raczej nie dogonisz - stwierdził Akiya, śmiejąc się i nagle wpadając na zdezorientowanego Shou.
 - Akiya, co ty robisz? - zapytał, patrząc na aparat.
Isshi rozdzielił Hiroto i Nao i spojrzał na Akiyę.
 - Oddaj... mi... ten... aparat - wycedził przez zęby. - Teraz.
 - A magiczne słowo? - zaśmiał się Akiya.
 - Oddaj.
 - To nie to.
 - Oddawaj to, mówię! - Isshi chciał rzucić się za Akiyą, ale Shou go powstrzymał.
 - Isshi, co ci odbiło, że tak kolokwialnych słów użyję? - zaśmiał się Shou.
 - On zrobił mi zdjęcie - wyjaśnił Isshi. - Nam. Takie pogwałcające naszą prywatność.
 - No i? - Shou ponownie się zaśmiał. - Daj spokój, co niby jest takiego na tym zdjęciu?
 - Ja i Yamada jak się całujemy - odparł Isshi. Shou zamarł.
 - Poczekaj, ja mam plan - stwierdził Shou. - Tora!
 - Tak? - Tora odwrócił się momentalnie, przerywając rozmowę z Mitsuru.
 - Jak zabierzesz Akiyi aparat, to namówię Sakamoto, żeby oddał ci te 500 jenów, które jest ci winien - oznajmił Shou.
 - Okej - Tora uśmiechnął się do nich i poszedł.
 - Wiesz co, Shou? - Isshi odprowadził Torę wzrokiem. - On mu nie zabierze tego aparatu.
 - Dlaczego?
 - Bo Akiya wsadził go pod pantofel - wyjaśnił Isshi.
 - Więc ty też to zauważyłeś?
 - Zauważam wiele rzeczy - odparł Isshi.
 - O, patrz, Tora wraca - Shou wskazał na idącemu ku nim gitarzystę.
 - Isshi, te zdjęcia są śliczne - oznajmił Tora, wręczając mu aparat. - Jeśli chcesz, to je skasuj, ale ja bym tego nie robił.
Isshi ujął delikatnie aparat w dłonie, zastanawiając się, jak Torze udało się go od Akiyi wyciągnąć.
 - Co zrobiłeś, Tygrysku, że to dostałeś? - zapytał Isshi.
 - Poprosiłem - odparł Tora, zasłaniając usta dłonią, by nie wybuchnąć śmiechem.
Isshi nie skasował zdjęć. Kilka miesięcy później wywołał oba, a jedno postawił na szafce.
 - Yamiyo, jak sądzisz, Akiya mi wybaczy, że go wtedy tak zwyzywałem? - zapytał Isshi, przyglądając się zdjęciu.
 - Ja też mu wtedy dogadałem - Nao spojrzał na ściereczkę do kurzu, którą trzymał, po czym wepchnął ją Isshiemu do ręki. - Od dzisiaj ty ścierasz kurze. Dzielimy się obowiązkami.
 - Mogę ścierać kurze, jeśli tylko sobie tego życzysz - Isshi podniósł zdjęcie i przejechał szmatką po półce. - A ty co będziesz teraz robił? Yamiyo?
Nao siedział na łóżku, wpatrując się w PSP.
 - Będę grał. Ty zasuwaj. Zobacz, jak to jest - Nao uśmiechnął się półgębkiem, po czym włączył grę.
 - No tak, sam sobie zasłużyłem - mruknął Isshi pod nosem, wracając do swojego zajęcia.
Zaś wspomniane zdjęcie stoi na półce do dziś. I nikt go raczej stamtąd nie zdejmie.
THE END