Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

wtorek, 24 października 2023

On The Other Side of Heaven Again

 Zespół: Buck-Tick, Rave, Moran, Kagrra, (wspomniany Daisuke z The Studs)

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: angst

Ostrzeżenia: śmierć, oparte na faktach

Notka autorska: Dawno nie wrzucałam jrockowego fika, ale jak już pisałam w południe, zmarł Atsushi Sakurai. Nie słuchałam Buck-Tick, ale stwierdziłam ostatnio do Kann, że zacznę ich słuchać, jeśli nie poznam żadnego nowego zespołu. I to opowiadanie jest dla niego. Bo mimo wszystko jakoś tak mi smutno przez to, że odszedł ktoś, kto miał tak duży wpływ na japońską muzykę.



- Hej, hej. Budzimy się, Śpiący Królewiczu. Czas już iść.

Otworzył oczy, słysząc ten głos. Siedział przed nim nie kto inny jak Isshi. Obok zobaczył młodego chłopaka, może dwudziestoparoletniego.

- Isshi?

- Owszem.

- Gdzie jestem? - spytał, siadając.

- No, no, Atsushi, nieźle się pogniotłeś - Isshi złapał go za policzek i uszczypnął. - A odpowiadając na twoje pytanie, to jest chyba jakiś przedsionek czy coś takiego.

- Przedsionek? - powtórzył Atsushi. - Umarłem?

- Tak - Isshi kiwnął głową. - Przynajmniej dożyłeś pięćdziesiątki. Nie jak ja i Mikuru.

- Prawie sześćdziesiątki w sumie - sprecyzował Mikuru.

- Ale ja byłem na koncercie - Atsushi spojrzał za siebie, wciąż słysząc głosy przyjaciół i lekarzy. - Ale...

- Tak, wiem, ja też miałem mieć koncert - Isshi wstał i podał mu rękę. - To co, wracasz? Czy idziesz z nami?

- A mogę wrócić? - spytał Atsushi cicho jak na niego.

- Krwawienie do mózgu jest raczej dość obfite, więc wątpię, żebyś miał jakąkolwiek szansę - stwierdził Isshi. - Ale możesz spróbować.

Więc spróbował.

Ale to nic nie dało.

Głosy stawały się jedynie cichsze i cichsze.

- Wygląda na to, że muszę zostać z wami - Atsushi złapał dłoń Isshiego i wstał. - Swoją drogą, Mikuru-kun, przypomniałem sobie, skąd cię kojarzę. To dla ciebie wokalista Kizu napisał ten utwór.

Mikuru zamrugał.

- Miło z jego strony - stwierdził, nieco wzruszony.

- Hej, chłopaki, co tak długo was nie ma? - z bieli nagle wyłonił się pierwszy basista Morana, Zill. - O, Atsushi-san. Nie spodziewałem się ciebie tutaj tak szybko.

- Nikt nie jest wieczny - Isshi wzruszył ramionami. - Nawet jeśli śmierć to początek wieczności.

- W takim razie, chodźmy w jej stronę - stwierdził Atsushi.

- Nie ostrzeżesz go przed Daisuke oszukującym w karty? - spytał Mikuru, podchodząc do Zilla.

- Och, jest starszy niż my dwaj razem wzięci - Isshi machnął ręką, drugą obejmując ramiona Atsushiego. - Założę się, że wie.

Isshi puścił do Atsushiego oczko, na co ten się uśmiechnął.

I wszyscy rozpłynęli się w bieli.

The end