Blog zawiera treści o związkach męsko-męskich i damsko-damskich. Jeżeli nie lubisz yaoi i yuri, to naciśnij czerwony krzyżyk i nie czytaj, zamiast obrzucać mnie błotem. Dziękuję za uwagę.

Polecany post

Reklama vol 3

Zespół: Kalafina, Nightmare, Ganglion, Band-Maid, CLOWD, Broken by the Scream Pairing: Ni~ya&Hikaru, Wakana&Keiko, Sagara&Oni, ...

sobota, 5 sierpnia 2023

The Flowers of Dishonour and Disgrace III

 Uniwersum: Genshin Impact

Pairing: Thoma&Ayato

Dozwolone od: 17+

Gatunek tekstu: fantasy, dramat, soft angst, hurt/comfort

Seria: "Sun&Wind"

Ostrzeżenia: spoilery do gry, headcanony, opis cierpienia fizycznego oraz psychicznego

Notka autorska: Totalnie zapomniałam o tym fiku, ale macie ostatnią część. Miłej soboty. XD



Od tamtego momentu wszyscy wiedzieli, że Ayato jest chory. Ayaka i Thoma opiekowali się nim na przemian, próbując dowiedzieć się od kogokolwiek, co tak właściwie się dzieje, bo ich brat i przyjaciel twardo utrzymywał, że przesadzają i nic poważnego mu nie jest.

- Zaplułeś się krwią i kwiatami na moich oczach i twierdzisz, że nic ci nie jest?! - zawołała Ayaka, wczepiając palce w jego piżamę. - Uważasz mnie za niezbyt bystrą, czy co? Nii-san, przecież ostatnio strasznie dużo mówisz o zasadach, o kontaktach, o wszystkim, co trzeba wiedzieć i umieć, by kierować Komisją Yashiro. Nigdy wcześniej aż tak nie wdrażałeś mnie w swoje plany. Wiedziałeś od dawna, że umierasz. Tak, dobrze słyszysz. Umierasz. Wiem, że umierasz. Nie udawaj, że nie.

- Ayaka... - Ayato spojrzał na nią zmęczonym wzrokiem.

Puściła go i zmarszczyła brwi.

- Gorou mi powiedział - oznajmiła. - Wie od Kokomi, która wie od Lady Guuji. Słyszysz, jak absurdalnie to brzmi? Tyle osób musiało się dowiedzieć, żebym ja, twoja siostra, w końcu poznała prawdę.

- I jak brzmi ta prawda? - spytał Ayato i zakaszlał.

Astry i krew. Obie te rzeczy były czerwone.

Tak samo wizja Thomy.

- Że wolisz umrzeć, niż przyznać się, w kim się zakochałeś - odparła Ayaka. - A ja myślałam, że jesteś mądry. Och, jak się myliłam!

I wyszła, nie zauważając nawet, że zamroziła przy okazji wodę w szklance.

* * *

Ayato spał nieco niespokojnym snem, kiedy poczuł dłoń na swoim policzku. Otworzył oczy i zobaczył Thomę, który uśmiechnął się do niego czule.

- Nie chciałem cię budzić, Ayato-sama - mruknął, siadając przy nim. - Jak się czujesz?

- Jednocześnie gorzej i lepiej - chciał odpowiedzieć Ayato.

Wszystkie symptomy zwiększały się przy Thomie, ale jednocześnie psychicznie czuł błogi spokój w jego obecności.

- Sam już nie wiem - odpowiedział jednak, podnosząc się nieco.

Kręciło mu się w głowie. Może powinien pozostać jednak w pozycji leżącej.

- Ayato - powiedział nagle Thoma, nie dodając przyrostka. - Kim jest ta kobieta? Nie możesz umrzeć tylko dlatego, że boisz się mezaliansu.

- To będzie dyshonor i hańba, Thoma - odparł Ayato. - Nic dobrego z tego nie wyniknie. Wszyscy będziemy mieli kłopoty.

- Poza faktem, że będziesz żywy i szczęśliwy? - spytał Thoma.

- Dokładnie tak - Ayato uśmiechnął się słabo.

- A usunięcie kwiatów? - Thoma spojrzał na niego uważnie. - Czy to też z jakiegoś głupiego powodu nie wchodzi w rachubę?

- Nie chcę zapomnieć kogoś, kogo kocham - wymamrotał Ayato, kładąc się z powrotem. - Poza tym, za dużo z tą osobą rozmawiam o sprawach służbowych, żeby tak po prostu zapomnieć wszystko, co mi kiedykolwiek powiedziała.

- Ale musisz wymyślić jakąś trzecią opcję - Thoma złapał go za ramię. - Czwartą, jeśli śmierć też bierzemy pod uwagę. Ale zapomnijmy o niej. Skupmy się na tym, co możemy zrobić, by ci pomóc. Skoro rozmawiasz z tą kobietą o sprawach służbowych, musi być gdzieś blisko, prawda? Znajdę ją, opowiem jej o całej sytuacji i coś wymyślimy. Obiecuję ci, Ayato. Nie dam ci umrzeć.

- Przestań mnie tak nazywać... - Ayato miał wrażenie, że korzenie kwiatów zaraz po prostu rozerwą mu oskrzela.

Niech Thoma już sobie stąd idzie.

- A, czyli już nie mogę się o ciebie martwić? - Thoma oparł Ayato o ścianę. - Po prostu podaj mi jej imię. Pomogę ci. Wymyślimy coś. Nie mogę cię chronić przed złem tego świata, jeśli mi na to nie pozwalasz.

Ayato nie odpowiedział. Jedynie zachłysnął się ponownie krwią i płatkami tych cholernych astrów.

Thoma podniósł jeden z kwiatów, który był całkowicie rozwinięty. Zmarszczył brwi.

- Mondstadt - powiedział powoli. - To nie jest kwiat z Inazumy, Ayato. To jest kwiat z Mondstadt.

Spojrzał na niego uważnie i zabrał dłoń, ale położył ją na ramieniu Ayato ponownie, kiedy ten prawie upadł.

- Ja, prawda? - Thoma spojrzał mu prosto w oczy. - Ja jestem tą osobą. To przeze mnie cierpisz. To dlatego nie chcesz nic powiedzieć. Bo nie jestem kobietą.

Ayato tylko kiwnął nieznacznie głową.

Thoma patrzył na niego przez chwilę, po czym wybuchł histerycznym śmiechem.

- Duma! - prychnął. - Duma cię do tego doprowadziła! Tak, oczywiście. Dyshonor na ciebie, na twoją rodzinę i na twoją lisią przyjaciółkę. Aż tak się wstydzisz mnie, czy tego uczucia? Jesteś w stanie mi odpowiedzieć? Poważnie pytam, bo nie wiem, czy ci twoje wycieńczone ciało pozwoli.

- Nie wstydzę się ciebie... - powiedział słabo Ayato. - Nie mógłbym... Jesteś zbyt... Dobry...

- Dobry?

- Miły, opiekuńczy, troskliwy... - Ayato uśmiechnął się lekko. - Ale ludzie...

- Nie wierzę, że to powiem, ale chrzanić ludzi - stwierdził Thoma, pochylił się i po prostu go pocałował.

Tak, jakby to było całkowicie normalne.

* * *

Ayato nie bardzo pamięta, co działo się dalej. Prawdopodobnie zemdlał, a gdy się obudził, Thoma spał z głową na jego futonie, trzymając w ręce największego astra, jakiego kiedykolwiek widział. Wszystko było we krwi i płatkach kwiatów. Wyglądało to jednocześnie makabrycznie, jak i w jakimś sensie... Pięknie?

- I jak się czujesz? - spytała Miko, która osobiście pofatygowała się do Rezydencji Kamisato.

- Psychicznie w porządku - Ayato wzruszył ramionami, siedząc w wózku inwalidzkim, który Thoma specjalnie sprowadził dla niego z Sumeru.

I woził go po całej wyspie Narukami, doprowadzając go nieco do załamania nerwowego przez fakt, ile osób ich widziało.

- A fizycznie? - Miko położyła dłoń na jego ramieniu.

- Nadal nie mogę przejść więcej niż kilka kroków bez upadku - odparł Ayato.

- A jak twoja duma? - spytał Miko, powstrzymując chichot.

- Umarła w momencie, jak mój dozorca mnie pocałował - Ayato westchnął ciężko.

- Och, a co to dopiero będzie, jak twój dozorca będzie z tobą na górze w łóżku? - Miko tym razem zachichotała złośliwie.

- S-skąd o tym... - Ayato pociągnął ją za rękaw i przyciągnął do siebie. - Kto ci powiedział?

- Mam swoje sposoby, żeby wiedzieć, że nawet jak byłeś w świetnej formie, to i tak musiałeś kombinować, mały Ayato - Miko uszczypnęła go w policzek. - Zaplanowałeś już jej pogrzeb?

Ayato zmierzył ją wzrokiem. Miko wyswobodziła się z jego uścisku i po prostu odeszła, zostawiając go z jego własnymi myślami.

- Coś się stało, Ayato? - spytał Thoma, stając za nim. - Poszła już?

- Czemu ty się jej boisz? - Ayato spojrzał na niego.

- N-nie boję się - odparł Thoma, śmiejąc się nerwowo. - Ale muszę jej przyznać rację.

- Jaką znowu?

- Wolę patrzeć na ciebie z góry - Thoma uśmiechnął się nieco złośliwie i cmoknął go w czoło.

Ayato westchnął ciężko. Kiedyś ich oboje zamorduje gołymi rękami.

...jak już będzie mógł chociaż wstać z wózka.

The end