Pairing: Akiya&Aoi
Dozwolone od: 16+
Gatunek tekstu: romans, komedia
Seria: "Vanilla&Raspberry"
Ostrzeżenia: łagodne sceny erotyczne, specyficzny humor autorki
Notka autorska: Znowu napisałam coś pod wpływem hormonów, hormony to zło.
To było takie dziwne, kiedy tak po prostu złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego pokoju.
- Jak ty w ogóle masz na imię? - spytałem, kiedy posadził mnie na łóżku i usiadł na moich kolanach, po czym zaczął rozpinać guziki od mojej koszuli.
- Za dużo alkoholu - stwierdził, pozbywając się w końcu wierzchniej warstwy mojego ubioru.
Wplotłem palce w jego włosy. Nie wiem, co w nim takiego było, co kompletnie wytrącało mnie z równowagi, co spowodowało, że przyciągnąłem go do pocałunku i tak chciałem zostać. Alkohol szumiał mi w głowie, kiedy wsunąłem dłonie pod jego koszulę, kiedy moje dłonie zaczęły błądzić po jego ciele. Czasem miałem wrażenie, że kochałem się z większą ilością osób, niż pewna osoba, którą znałem. Ale w tamtym momencie, w tamtej chwili, będąc oszołomiony malinowym smakiem jego ust, nie myślałem o tym i zupełnie mnie to nie obchodziło.
Zamrugałem. Rozejrzałem się. To na pewno nie był mój pokój, to nie był mój dom, to nie było moje łóżko, a ja byłem nagi i miałem kaca wielkości Tokyo.
- Znowu? - jęknąłem, orientując się w tym momencie, że ktoś się do mnie tuli.
- Cicho - mruknął, zaciskając palce na moim ramieniu. Ponownie zamrugałem. Festiwal, impreza po występach, hotel, malinowe usta. No dobrze, wszystko pamiętam. Nawet to, że byłem seme.
- Używasz malinowego błyszczyka do ust? - zapytałem prosto z mostu, czekając na reakcję.
Przez pierwsze kilka sekund nie zareagował. Potem na jego czole pojawiła się delikatna zmarszczka. Otworzył oczy i odskoczył ode mnie jak poparzony, lądując na podłodze. Zaraz, gdzieś to już widziałem. A, no tak! Kiedyś już byłem w takiej sytuacji. Tyle, że to ja spadłem z łóżka.
- CO TY... - chyba chciał na mnie nawrzeszczeć, ale skrzywił się jak małe, biedne uke, które właśnie zorientowało się, że boli je tylna część ciała. - Akiya, ja cię zabiję.
- Och, ale się boję! - zaśmiałem się. - Przecież sam mnie tu przyprowadziłeś. Nie pamiętasz?
- O czym ty... - jego oczy zrobiły się nagle wielkie niczym oczy Shou albo Tsunehito. Chyba sobie przypomniał.
- Już wiem, jak się czuł wtedy Nao - znowu zacząłem się śmiać. - A twierdziłeś wczoraj, że to ja za dużo wypiłem.
- Nie pamiętałeś, jak mam na imię! - wrzasnął, łapiąc się za głowę.
- Chyba masz większego kaca ode mnie, moje małe uke - uśmiechnąłem się lekko. Wstałem i nachyliłem się do niego. - I chciałem tylko zauważyć, że potem sobie przecież twoje imię przypomniałem, Shinobu.
- Nie mów na mnie tak! - pokręcił głową, po chwili tego żałując.
Ubrałem się, a on nawet nie wstał z podłogi. Miał minę, jakby zrobił coś, czego żałował.
- Co się stało, młody? - zapytałem, klękając obok niego i okrywając go kocem. - Co?
- Jestem starszy - mruknął obrażony. - Ja jestem z kwietnia, ty z sierpnia. Jakim sposobem ktoś młodszy pozbawił mnie dziewictwa?
Ostatnie słowa praktycznie wycedził przez zęby, mając przy tym minę małego dziecka, któremu nie spodobała się zabawka. Wybuchnąłem śmiechem, kładąc się po chwili na podłodze.
- I z czego rżysz? - zapytał, lekko się uśmiechając.
- Bo jesteś rozkoszny - stwierdziłem, ocierając łzy, które popłynęły mi ze śmiechu.
- Ja nie jestem rozkoszny - warknął, wstając i obwiązując się kocem.
- Nie, wcale. Zwłaszcza, jak się tak słodko złościsz - uśmiechnąłem się lekko i wstałem, kierując się do drzwi. - Obrazisz się teraz na mnie?
- Obrazić to ja się mogę tylko na siebie - westchnął. - I na rodziców, że nie zrobili mnie później.
- Wtedy mógłbym spokojnie nazywać cię "Ao-chan" - stwierdziłem. Dostałem poduszką.
* * *
Na stoliku stały trzy puste kieliszki po winie. Reszta gości zniknęła gdzieś w innych pokojach. Kouki próbował nad tym wszystkim zapanować, ale niezbyt mu to wychodziło.
- Więc twierdzisz, że spałeś z Aoim - Nao oparł się o moje ramię. - Z którym?
- Z jednym i z drugim - odparłem, śmiejąc się.
- Nie - Nao pokręcił głową. - Akiya, powtórz swoje słowa gdzieś tak za dwa kieliszki, to może ci uwierzę.
- Za dwa kieliszki to ty będziesz leżał pod stołem - zauważyłem.
- W sumie tak - westchnął Nao, patrząc w sufit. - A byłeś chociaż seme?
- Zależy, z którym - mruknąłem, upijając łyk wina.
- No raczej ten z Gazette to by się raczej nie zgodził na bycie uke - Nao zachichotał jak dziewczynka. - Chociaż wątpię też w to, czy Ao-chan dałby się zepchnąć na dół przez kogoś młodszego od siebie.
- To nie wątp - uśmiechnąłem się lekko.
Nao zamurowało do tego stopnia, że dopiero po półtora kieliszka zaczął opowiadać o fioletowych kotach, a po wypiciu tego drugiego do końca, zasnął z głową na moich kolanach.
- Nao zasnął? - Masashi usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
- Tak, zasnął - odparłem, uśmiechając się na widok Aoiego, który w tym momencie pocałował Ryoheia. Ciekawe, czy usta Shinobu nadal smakują malinami, jak te kilka lat temu.
The end