Pairing: Tora&Akiya, Isshi&Nao, Keiyu&Mai
Dozwolone od: 14+
Gatunek tekstu: obyczajowy
Ostrzeżenia: brak
Notka autorska: Nie pytać, czytać. Domyślać się, kto jest autorem słów.
„Siedzisz i patrzysz przez okno. Takim smutnym wzrokiem. Mam ochotę podejść i Cię przytulić, ale wtedy byś się przecież domyślił, co do Ciebie czuję. A przecież to niemożliwe, byś czuł to samo. Ale podchodzę. Nie przytulam Cię, pytam tylko, czy coś się stało. Jak zwykle odpowiadasz, że nic. Dlaczego nigdy nie mówisz mi całej prawdy? Przecież bym zrozumiał. Twoich tajemnic nie wydam nikomu, uwierz mi. Więc dlaczego znowu milczysz? Dlaczego mnie ignorujesz? I dlaczego mam wrażenie, że się zakochałeś?”
„I znów to samo. Mijam Cię na korytarzu, a Ty nawet mnie nie zauważasz. Chyba... Nie wiem, nie jestem pewien. I znów się spóźniłem, bo zapatrzyłem się na Twoją sylwetkę, znikającą za drzwiami do waszego studia. Próba na całe szczęście się skończyła. Można wyjść. Wychodzę ostatni, bo z dziewięć razy się o Tobie zamyśliłem. I nagle czuję przeszkodę na drodze. To Ty. Wpadłeś na mnie? No świetnie, prawie Cię podeptałem. Uśmiecham się lekko, próbując nie pokazywać, jak bardzo jestem zmieszany, ale i uszczęśliwiony tą sytuacją. Tak, dotknąłem Twojej ręki. Niezapomniane uczucie. I wtedy słyszę Twoje cicho wypowiadane słowa. Muszę się ukryć, tak, muszę. Wpadam do sali prób, która jest zupełnie pusta. Nie zapaliłem nawet światła, jest więc kompletnie ciemno. Moje myśli nie mogą się uspokoić. Oddycham niespokojnie, szybko. Ale stwierdzam, że muszę w końcu powiedzieć Ci, że to usłyszałem. Jutro, pojutrze, za pięćdziesiąt lat, kiedy się na to zdobędę.”
„Wchodzisz do sali ostatni. Dziwne. Zazwyczaj przychodzisz zaraz po mnie. Coś jest nie tak. Masz inny wzrok, nie uśmiechasz się. Napisałeś tekst, hm... A mógłbyś mi wytłumaczyć, czemu tu jest cały czas nawiązanie do motywu tańca? Dlaczego? Nie no, wiem, głupieję. Okej, zagrajmy ten nowy utwór. Tak, zagrajmy jeszcze kilka, może w końcu przestanę na Ciebie patrzeć i skupię się na grze... Co jest?! Co Ci jest?! Kurde, Ty jak zwykle musisz mnie straszyć. Kładę Cię na kanapie i opieram się o ścianę. Jak zwykle reszta zespołu dopiero teraz zareagowała... Obudziłeś się. No nareszcie. A ten idiota tylko nawija i nawija. Muszę napić się wody. O tak, muszę... Że co mam zrobić?! On chyba zwariował. Dobrze, niech wam będzie. Zawiozę Cię do domu, tylko mnie NIE DOTYKAJ. No i muszę wnieść Cię po schodach. Jesteś taki słodki, gdy śpisz. I taki niewinny. Ile bym dał, by móc widzieć Cię śpiącego w łóżku, obok mnie...”
* * *
„I znów to samo. Mijam Cię na korytarzu, a Ty nawet mnie nie zauważasz. Chyba... Nie wiem, nie jestem pewien. I znów się spóźniłem, bo zapatrzyłem się na Twoją sylwetkę, znikającą za drzwiami do waszego studia. Próba na całe szczęście się skończyła. Można wyjść. Wychodzę ostatni, bo z dziewięć razy się o Tobie zamyśliłem. I nagle czuję przeszkodę na drodze. To Ty. Wpadłeś na mnie? No świetnie, prawie Cię podeptałem. Uśmiecham się lekko, próbując nie pokazywać, jak bardzo jestem zmieszany, ale i uszczęśliwiony tą sytuacją. Tak, dotknąłem Twojej ręki. Niezapomniane uczucie. I wtedy słyszę Twoje cicho wypowiadane słowa. Muszę się ukryć, tak, muszę. Wpadam do sali prób, która jest zupełnie pusta. Nie zapaliłem nawet światła, jest więc kompletnie ciemno. Moje myśli nie mogą się uspokoić. Oddycham niespokojnie, szybko. Ale stwierdzam, że muszę w końcu powiedzieć Ci, że to usłyszałem. Jutro, pojutrze, za pięćdziesiąt lat, kiedy się na to zdobędę.”
* * *
„Wchodzisz do sali ostatni. Dziwne. Zazwyczaj przychodzisz zaraz po mnie. Coś jest nie tak. Masz inny wzrok, nie uśmiechasz się. Napisałeś tekst, hm... A mógłbyś mi wytłumaczyć, czemu tu jest cały czas nawiązanie do motywu tańca? Dlaczego? Nie no, wiem, głupieję. Okej, zagrajmy ten nowy utwór. Tak, zagrajmy jeszcze kilka, może w końcu przestanę na Ciebie patrzeć i skupię się na grze... Co jest?! Co Ci jest?! Kurde, Ty jak zwykle musisz mnie straszyć. Kładę Cię na kanapie i opieram się o ścianę. Jak zwykle reszta zespołu dopiero teraz zareagowała... Obudziłeś się. No nareszcie. A ten idiota tylko nawija i nawija. Muszę napić się wody. O tak, muszę... Że co mam zrobić?! On chyba zwariował. Dobrze, niech wam będzie. Zawiozę Cię do domu, tylko mnie NIE DOTYKAJ. No i muszę wnieść Cię po schodach. Jesteś taki słodki, gdy śpisz. I taki niewinny. Ile bym dał, by móc widzieć Cię śpiącego w łóżku, obok mnie...”
The end